- To spotkanie było podobne do wielu na przestrzeni tego długiego sezonu. Jeżeli spojrzymy w statystyki to widzimy, gdzie i kto jak zagrał. Natomiast trzeba przyznać, że przeciwnicy parę razy obronili Dusana Petkovicia i Milana Ebadipoura. Nie wynikało to z naszej słabości, a jakości rywala. Myślę, że przeciwnicy zagrali bardzo dobrze i ambitnie w obronie. W dużej mierze tym nas przełamali. Oczywiście akcjami na siatce też, mieliśmy problemy z wysoką piłką Olka Śliwki, bo szukał w bloku Grzegorza Łomacza i cały czas obijał ręce. To dla nich było dobre rozwiązanie. Żałujemy, mieliśmy swoje nadzieje i swoje oczekiwania wobec tego spotkania, mimo że ten sezon jest dla nas bardzo trudny. Jest to na prawdę duży rollercoaster. Nasze oczekiwania zostały brutalnie zweryfikowane - mówił na gorąco po meczu w Kędzierzynie-Koźlu trener Michał Gogol.
W niedzielę PGE Skra Bełchatów po raz ósmy w tegorocznym sezonie mierzyła się z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i trzeci w półfinałach. Choć parę dni wcześniej rozegrała jeden z najlepszych swoich meczów w sezonie i pokonała rywali wyrównując tym samym stan play-offowej rywalizacji, w decydującym starciu nie miała za wiele do powiedzenia. Brak w składzie Pawła Zatorskiego nie osłabił obrońców mistrzowskiego tytułu. Pokonali bełchatowian 3:0.
- W ogóle nie mówiliśmy o braku Pawła Zatorskiego. Nawet na odprawach wideo nie poruszaliśmy tej kwestii. Paweł jest świetnym libero i życzymy mu wszyscy zdrowia. To jest wartość nie tylko ZAKSY, ale i całej polskiej siatkówki w tej chwili. Nie koncentrowaliśmy się na jego braku. Koncentrowaliśmy się raczej na tym gdzie jest jakiś margines, który możemy poprawić - mówił szkoleniowiec PGE Skry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Tym co zawiodło po stronie żółto-czarnych to między innymi gra w ofensywie, szczególnie na skrzydłach. Najbardziej emocjonującym setem był pierwszy. Był on zarazem najbliższy w wygraniu przez PGE Skrę. Dała ona jednak ponieść się nerwom po odgwizdaniu podwójnego odbicia Grzegorzowi Łomaczowi przy stanie 21:23 i partię ostatecznie przegrała, jak i cały mecz.
- Myślę, że bufor był bardzo mały, ale chce powiedzieć to jasno - nie przegraliśmy przez sędziów. Oczywiście, jakbyśmy wygrali pierwszego seta to ten mecz mógłby potoczyć się inaczej i otworzyć w inną stronę to spotkanie. Aczkolwiek musimy przyznać, że ZAKSA była bardzo dobrze dysponowana i zdeterminowana. Były sytuacje gdzie nie mogliśmy się dobić swoim atakiem do boiska, bo bardzo dobrze bronili. Trzeba im to oddać, że zasłużenie awansowali do finału. Byli lepszą drużyną w spotkaniu i na przestrzeni całej rywalizacji w trzech meczach - powiedział Gogol.
Po półfinałowej porażce w Kędzierzynie przed PGE Skrą mecze o 3. miejsce z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa. W fazie zasadniczej obie drużyny mierzyły się dwa razy i za każdym razem górą był gospodarz.
- Verva to drużyna, która również nieźle broni i dobrze blokuje. Myślę, że z naszej strony na pewno potrzebujemy 24h aby wyczyścić głowę i zacząć dopiero myśleć o Vervie. Musimy być bardzo zdeterminowani i to będzie klucz. Taktyka, może jakieś kilka detali pomoże jednej czy drugiej drużynie, ale to jest ten moment sezonu że kazdego cos boli, kazdy na coś narzeka. Każdy ma problemy zdrowotne. Serce i walory emocjonalne na pewno będą robić różnice.
Pierwszy mecz bełchatowsko-warszawskiej rywalizacji o podium już w najbliższą środę o godzinie 17:30. Michał Mieszko Gogol będzie miał nie lada problem bowiem przez kontuzje wyeliminowani z gry o medale zostali Milan Katić i Taylor Sander.
Czytaj także:
-> Tauron Liga: Set, który odwrócił losy całego spotkania. Pierwszy krok E.Leclerc Moya Radomki ku medalowi
-> Tauron Liga. Jelena Blagojević odwraca presję po zwycięstwie. "To Chemik jest mistrzem"