- To, że jesteśmy o krok od złota, to trochę nadużycie, bo wiemy, kto jest po drugiej stronie siatki. To, że wygraliśmy jedno spotkanie, jeszcze o niczym nie świadczy. Trzeba wygrać jeszcze jedno i na pewno będzie o wiele trudniej niż dotychczas. Na pewno to zwycięstwo było przydatne, bo wszyscy mamy poczucie, że da się, że jednak ta ZAKSA to nie jest zespół z innej galaktyki. Pomimo tego że potrafią grać naprawdę fantastycznie, to jeżeli my zagramy swoją najlepszą siatkówkę i wzniesiemy się na ten swój najwyższy poziom, to można z nimi wygrywać. To udowodniliśmy w Kędzierzynie i mam nadzieję, że pokażemy to również w niedzielę we własnej hali - powiedział Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla w wywiadzie dla klubowego serwisu.
Siłą jastrzębskiej ekipy w meczu finałowym numer jeden okazał się wyrównany skład i mocna ławka rezerwowych. Potwierdzeniem tego jest doskonała postawa Jakuba Buckiego. Rezerwowy atakujący Jastrzębskiego Węgla od trzeciego zajął miejsce w wyjściowym składzie, dając drużynie impuls do walki.
- Tutaj wychodzi to, po co i jak ta grupa była budowana. Mamy kilku zawodników, którzy już w takich meczach grali i rozegrali już kilka finałów, i są dla nas taką ostoją w tych trudnych momentach. Ale jest też kilku zawodników - między innymi takich jak ja - którzy pierwszy raz mają okazję zagrać w finale PlusLigi. I myślę, że ta mieszanka naprawdę bardzo fajnie wygląda. Pomimo trochę młodszego wieku w tych trudnych momentach nie wymiękamy i nawet jeżeli one przychodzą, to udaje nam się z nich wybrnąć. To jest to, o czym mówił trener Gardini, kiedy przychodził do klubu. Że on nie buduje drużyny na mecze drugiej rundy zasadniczej, tylko na play-offy, w których pojawiają się ciężkie momenty. I to właśnie wtedy my będziemy musieli funkcjonować, jak najlepiej jako drużyna i tak się wygrywa wielkie rzeczy - powiedział Popiwczak.
- Wiadomo, że jesteśmy teraz z przodu, ale nikt z nas nie obieca, że w niedzielę zakończymy tę rywalizację. Wiadomo, że wszyscy zrobimy absolutnie wszystko, każdy da z siebie 120 procent, żeby tę rywalizację zamknąć w niedzielę. Ale tak naprawdę nie wiadomo, co będzie, bo to jest sport, tym bardziej jeżeli po drugiej stronie siatki stoi tak dobry rywal jak ZAKSA. To, że wygraliśmy jeden mecz z nimi, niczego im nie umniejsza - przyznał 25-letni libero.
Czytaj także:
PlusLiga. Marcin Janusz opuszcza Trefla Gdańsk. Szykuje się hit transferowy z udziałem reprezentanta Polski
Czwórka Polaków zgłoszona do draftu w Korei. Nazwiska mogą zaskakiwać
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA