Waldemar Gut, prezes MKS Calisia uważa, iż zarówno, Ania Woźniakowska jak i Ewelina Toborek są zawodniczkami tego klubu. Jeżeli chciałyby odejść, ich nowi pracodawcy mieliby obowiązek za nie zapłacić.
- W PZPS usłyszałam, że jeśli MKS Calisia chce mieć do mnie prawa, musi uregulować wszelkie zaległości finansowe, jakie miał wobec mnie poprzedni klub. To kwota zdecydowanie wyższa niż moja karta zawodnicza, co jest jednoznaczne z tym, że nikt się tego nie podejmie i jestem wolną zawodniczką. Mogę więc podpisać umowę z kim chcę - powiedziała Woźniakowska na łamach portalu wielkopolskisport.pl. Zdaniem siatkarki sąd polubowny wydał już decyzję w tej sprawie i nie widział żadnych przeciwwskazań co do wyboru klubu.
Innego zdania jest natomiast prezes MKS. Stwierdził, że o żadnej decyzji go nie poinformowano i są to tylko teorie zawodniczki. - Jeśli PZPS zrobił coś poza moimi plecami, to jest to zwykłe oszustwo, o którym niebawem dowie się cała Polska, bo ja tej sprawy z pewnością tak nie zostawię. I tylko ubolewam, że chodzi o Annę Woźniakowską, zawodniczkę, która tyle zrobiła dla naszego miasta i klubu - dodaje.
Waldemar Gut zagroził nawet, że złoży pismo w PZPS o wycofanie siatkarki z reprezentacji, jeśli jej nowy klub nie zapłaci za nią należnej sumy.
Trudno ustalić, kto mówi prawdę oraz która ze stron ma rację w tej sprawie, bowiem jak dotąd nie udało się skontaktować ze związkowymi działaczami. Zapewne niebawem sytuacja się wyjaśni.