Bartosz Kurek: Moja miłość do siatkówki jest odwzajemniona

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bartosz Kurek zadebiutował w reprezentacji Polski seniorów w 2007 roku. I choć czasu minęło niewiele od tego momentu, to jednak sporo się zmieniło. Przyjmujący biało-czerwonych podczas rozegranego w miniony weekend turnieju kwalifikacyjnego w Gdyni był jednym z najjaśniejszych punktów drużyny Daniela Castellaniego.

W tym artykule dowiesz się o:

Po gdyńskim turnieju najwięcej pochwał zbierał Bartosz Kurek, MVP spotkania przeciwko Słowacji. - Nie chcę sam sobie wystawiać laurki, czy oceniać swoich występów, od tego są trenerzy - odpowiadał ze skromnością w głosie.

Chociaż ma dopiero 21 lat, to osiągnął już wiele, jak na swój wiek. Wiele osób już teraz nie wyobraża sobie reprezentacji Polski bez Bartka Kurka. Ale jak wiadomo, nic nie przychodzi bez wysiłku. - Muszę powiedzieć, że wiele poświęciłem, aby być teraz w tym miejscu i żeby móc współpracować z tymi fantastycznymi ludźmi i grać przed taką publicznością. Jestem zadowolony, bo widać, że moja miłość do siatkówki jest odwzajemniona - przyznaje nasz rozmówca.

Po czym dodaje, że przed nim jeszcze mnóstwo pracy, bo nie można oceniać całości na podstawie jednego udanego turnieju. - Wszystko jest do poprawy, czuję, że moje możliwości są jeszcze większe i w każdym elemencie mogę grać na jeszcze wyższym poziomie - zapowiada.

Tym bardziej cieszy jego postawa w ostatnich spotkaniach, gdyż przed kilkoma tygodniami okazało się, że w mistrzostwach Europy nie zagrają Michał Winiarski ani Sebastian Świderski. Ale przyjęcie nie powinno być bolączką Daniela Castellaniego. - W ostatnich latach mamy urodzaj na tej pozycji. To jest dla mnie podwójna radość, bo na każdym treningu muszę dawać z siebie wszystko, zaprezentować się maksymalnie, gdyż inaczej wypadam ze składu. Konkurencja się napędza i myślę, że nie tylko ja, ale i każdy z nas spośród chłopaków, którzy byli w Gdyni czy w szerokiej kadrze zrobił postęp, i to niemały, a widoczny gołym okiem - stwierdza Bartosz Kurek.

Reprezentacji Polski udało się zrealizować jeden z celów, jakie przed nimi zakładano, a mianowicie awans do mistrzostw świata. Szczególnie ważne, z aspektu psychologicznego, było spotkanie przeciwko Trójkolorowym. - Na mistrzostwach Europy mecz już będzie zdecydowanie inny, o innym ciężarze. Francuzi będą na pewno grali lepiej, ale jesteśmy na to gotowi. Mamy nad nimi przewagę psychiczną. Pokazaliśmy, że jeśli zagrają słabiej, to my tylko na to czekamy, bo nie zamierzamy tanio sprzedawać skóry - zapowiada przyjmujący reprezentacji.

W gdyńskim turnieju Polacy mieli szansę zmierzyć się nie tylko z przeciwnikami, ale i z presją. Jak podkreśla Bartek Kurek, to właśnie presja była dla nich najbardziej wymagającym przeciwnikiem. Do tego dochodzili kibice oraz dziennikarze. - To był taki trochę niewdzięczny turniej. Wygraliśmy i awansowaliśmy na mistrzostwa świata, ale to nie jest jakiś nasz wielki sukces. Natomiast gdybyśmy przegrali, to zaczęłaby się nagonka i bardzo negatywne oceny padałyby pod naszym adresem - przypuszcza Kurek.

Przed reprezentantami ostatni sprawdzian zanim zaczną się mistrzostwa Europy. Od czwartku do niedzieli w Łodzi będzie rozgrywany Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. Poza podopiecznymi Daniela Castellaniego zagrają w nim również reprezentacje: Polski B, Hiszpanii, Chin, Serbii oraz Włoch. Czy będzie to przetarcie przed czempionatem, a może coś więcej? - Ja i moi koledzy wychodzimy na boisko tylko po to, żeby wygrywać. Obojętne czy trenujemy mocno, czy słabiej, bez względu na to czy rozgrywamy turniej oficjalny, bądź towarzyski cały czas gramy o zwycięstwo i tak samo będzie w Łodzi. Mamy drużynę fighterów i zawsze ją mieliśmy. Teraz jest podwójnie fajnie, bo spotkały się osoby żywiołowe, potrafiące grać radosną siatkówkę - dodaje na zakończenie.

Źródło artykułu: