We wcześniejszych edycjach Memoriału Huberta Jerzego Wagnera każdy zespół starał się dążyć tylko i wyłącznie do zwycięstwa w ogólnej klasyfikacji. Sytuacja ta zmieniła się już rok temu, kiedy impreza będąca polską wizytówką stała się jednocześnie areną zmagań dla ekip pragnących uzyskać awans na mistrzostwa Europy. Natomiast tym razem w Memoriale grają drużyny, które na czempionat Starego Kontynentu jadą jako faworyci, zaś rozgrywki w Łodzi traktują jak możliwość sprawdzenia swojej aktualnej formy w starciach z silnymi rywalami. Nasz libero, dobrze wszystkim znany Krzysztof Ignaczak, uważa z kolei, że Polacy, z racji pełnienia roli gospodarza, chcą poprzez Memoriał nie tylko doszlifować pewne zagrania, lecz także po prostu zwyciężyć. - Zależy nam przede wszystkim na tym, aby poprawiać elementy swojej gry i koncentrować się na tym, żeby grać spotkania bardzo równo, nie popełniając przy tym błędów - przyznał popularny "Igła". - Spotkanie przeciwko reprezentacji Hiszpanii było dla nas bardzo ważne ze względu na możliwość zajęcia w grupie pierwszej lokaty. Chcemy bowiem przy dobrej grze w tegorocznej edycji Memoriału Huberta Jerzego Wagnera po prostu zwyciężyć - przyznał jednocześnie kontynuując wątek imprezy. - Przydałoby się nam to przed mistrzostwami Europy, by pojechać do Izmiru w dobrych nastrojach - wyznał dla naszego portalu. - Ważne jest zwycięstwo, które nas bardzo cieszy. Wygrane działają pozytywnie na psychikę każdego sportowca - nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.
Zapytany o skład Memoriału, stwierdził, iż jest on nadzwyczaj imponujący, co sprzyja rywalizacji i podnosi jego atrakcyjność. - Turniej jest bardzo mocno obsadzony, gdyż do Łodzi przyjechały niezwykle mocne zespoły. Są to pierwsze reprezentacje krajów, które naprawdę liczą się w siatkówce europejskiej, potentaci, których zawsze stawia się w roli faworytów do zdobycia medali na mistrzostwach Europy - rozwodził się na temat Serbów, Włochów oraz Hiszpanów. - Na pewno turniej ten da nam odpowiedź odnośnie punktu, w jakim znajdujemy się tuż przed rozpoczęciem czempionatu Starego Kontynentu - podkreślił bardzo istotną kwestię. - A przetarcie przed tak istotnymi rozgrywkami i z tak silnymi przeciwnikami, nawet Chinami, które w tym roku zagrały w fazie grupowej Ligi Światowej zdecydowanie lepiej niż wcześniej, jest dla nas niezwykle ważne i bardzo przydatne - dodał niczym siatkarski profesor.
"Igła" nie wiedział jednak co odpowiedzieć na pytanie o realną możliwość obrony tytułu przez Hiszpanów. Stwierdził wymijająco, iż faworytów do złota będzie kilku, lecz zawodnicy z płw. Iberyjskiego z pewnością znajdą się w tak zacnym gronie. - Ciężko powiedzieć, czy Hiszpanie obronią tytuł, gdyż w tym roku poziom siatkówki jest naprawdę niezwykle wyrównany i wydaje się, że każdy zespół, który startuje w mistrzostwach Europy, ma szansę na zdobycie złotego medalu - stwierdził po chwili namysłu.- Na pewno będą uważani za jednego z faworytów, ale tych z kolei będzie kilku - dodał bez wahania. - Myślę, że będzie im ciężko obronić zdobyty przed dwoma laty tytuł, bo jest też sporo innych ekip, które są w stanie im zagrozić i sięgnąć po medal z najcenniejszego kruszcu, między innymi Polska - napomknął optymistycznie w charakterystycznym dla siebie stylu.
Krzysztof Ignaczak przyznał również, iż obserwowanie taktyki sporządzanej przez poszczególne drużyny jest nieodłącznym elementem sportowej rywalizacji, szczególnie na takich turniejach. - Podglądanie na Memoriale taktyki innych zespołów to zarówno dla nas, jak i dla całego sztabu szkoleniowego, który wykonuje ciężką pracę po to, abyśmy wiedzieli, jakie cechy charakteryzują poszczególne zespoły, ogromna pomoc - wyznał, nie owijając w bawełnę i podkreślając pracę tych, którzy zazwyczaj pozostają w cieniu. - Da nam to pewien obraz ich gry, lecz na tym etapie wszystkie drużyny trochę się też kamuflują. Także i w naszej ekipie trener korzystał z różnych wariantów ustawień - dodał przewrotnie. - Podejrzewam więc, iż Hiszpanie oraz inne zespoły będą jeszcze do samego końca szlifować swoją formę - przyznał.
Jeśli chodzi o samo spotkanie z Hiszpanami, "Igła" podkreślił w przedmeczowych przygotowaniach rolę szkoleniowca polskiej kadry, Daniela Castellaniego, który przez dłuższy czas trenował w Skrze Bełchatów hiszpańskiego rozgrywającego, Miguela Angela Falascę. - Na pewno trener Castellani zna go bardzo dobrze. Był to przecież pierwszy rozgrywający w jego zespole, więc przekazał nam na odprawie niezwykle dużo informacji na temat charakterystycznych zagrań Miguela, które w meczu rzeczywiście się potwierdziły - nie mógł wyjść z podziwu. - Dlatego też było nam zdecydowanie łatwiej odczytać zamiary Hiszpanów - dodał po chwili.
Polski libero nie chciał jednak zagłębiać się w całą istotę tego pojedynku. Trudno mu było wypowiadać się w tej kwestii "na gorąco". - Nie jestem od oceny tego, co zadecydowało o zwycięstwie. Takie pytania należy kierować do trenera - przekazał "pałeczkę" Argentyńczykowi. - Bez wglądu w statystyki trudno jest cokolwiek powiedzieć, aczkolwiek myślę, że mecz mógł się kibicom podobać. Było dużo walki i fajnych siatkarsko akcji, sporo obron, wymian, więc pod względem sportowym mógł im przypaść do gustu - próbował oceniać polsko-hiszpańską potyczkę.
Na koniec zapytaliśmy go o kadrę B, która trafiła do bardzo silnie obsadzonej grupy. - Myślę, że dla kadry B gra z takimi przeciwnikami jak Serbowie czy Włosi będzie bardzo dobrą lekcją - powiedział z zadumą w głosie. - W reprezentacji B grają ludzie z naszego zaplecza i w perspektywie kilku lat mogą zasilić pierwszą kadrę Polski, dlatego takie doświadczenie, jakie niewątpliwie zbiorą, jest przydatne i będzie owocowało w przyszłości - stwierdził, wybiegając już nieco w przyszłość.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)