Andrzej Wrona: Nie poddamy się do samego końca

Mimo że Polacy z kadry B przegrali swój pierwszy mecz na turnieju, możemy być zadowoleni z ich postawy w starciu z Włochami. Suchy wynik 0:3 nie oddaje bowiem realnego obrazu gry, która mogła się momentami podobać. Także i Andrzej Wrona przyznał, iż cieszy fakt, że w trzeciej partii postraszyliśmy Włochów i o mały włos nie urwaliśmy im seta.

Polscy kadrowicze drugiej reprezentacji naszego kraju zagrali w piątek swój pierwszy mecz w VII edycji Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Co prawda nie zdołali urwać Włochom choćby jednej partii, lecz dobrze się stało, iż mieli możliwość sprawdzenia się w starciu z tak silnym przeciwnikiem.

Jeden z podopiecznych Grzegorza Wagnera, Andrzej Wrona, przyznał, że jego ekipie przeszkadzała nieco trema, jednak nie miała ona związku z zawodnikami kadry Włoch. - Na pewno towarzyszyła nam trema, jednak nie była ona związana z tak mocną obsadą Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, tylko z całą turniejową otoczką oraz tysiącami przybyłych do hali kibiców, a także tym, że jest to w sumie ważna impreza - wyznał na łamach naszego portalu. - Z kolei perspektywa gry przeciwko Włochom nie wywołała u nas tremy. Chcieliśmy się po prostu pokazać z jak najlepszej strony - tłumaczył polski środkowy. Jednocześnie zaznaczył, iż nie liczył się dla nich sam wynik, a jedynie własna gra. - Kompletnie nie myśleliśmy o tym, czy możemy ten mecz przegrać, czy też nawet wygrać. Pragnęliśmy jedynie zagrać fajny pojedynek i zaprezentować wszystko to, czego nauczyliśmy się przez ostatnie trzy miesiące. Zbierane w ten sposób niezbędne doświadczenie jest dla nas wręcz bezcenne i z całą pewnością zaprocentuje w przyszłości - dodał niczym doświadczony rutyniarz, pouczający swoich młodszych kolegów.

Mimo że nie wszystko w pierwszym starciu zapracowało tak jak powinno, Wrona wierzy, że w dalszych pojedynkach będzie już tylko lepiej. - W kolejnych dwóch meczach należy się po nas spodziewać dużej ilości wytrwałej walki. Chcemy stawić opór naszym przeciwnikom, tak samo jak w starciu z reprezentantami Italii - zapowiedział młody zawodnik. - Mam nadzieję, że uda nam się sprawić tu jakąś drobną niespodziankę. Na pewno byłoby nią ugranie jakiś setów w tym turnieju - napomknął z nadzieją w głosie. - Zobaczymy - może się nawet pokusimy o wygranie któregoś ze spotkań. Mam nadzieję, że będziemy prezentowali fajną dla oka siatkówkę i nie poddamy się do samego końca - wyraził chęć walki.

Andrzej Wrona opowiedział też o głównych zadaniach, jakie przed turniejem w Łodzi postawił przed polską kadrą B jej trener, Grzegorz Wagner. - Naszym głównym celem na Memoriał Huberta Jerzego Wagnera jest pokazanie się z jak najlepszej strony przed rzeszą zgromadzonych w hali "Arena Łódź" sympatyków volley'a i pochwalenie się swoimi nowo nabytymi umiejętnościami, a także walka o każdą piłkę, każdy punkt - wyrecytował naprędce niczym wyuczony na pamięć fragment wiersza. Widać było, że bardzo mu zależy na tym, aby jak najlepiej spisać się w Memoriale i spełnić oczekiwania trenera oraz kibiców.

Zawodnik zwrócił również uwagę na to, jak blisko było doprowadzenia do stanu 1:2 w meczu z reprezentantami Włoch. Co prawda ostatecznie się to nie udało, lecz mimo to cieszył się z ambitnej postawy swojej ekipy. - Faktycznie było bardzo blisko wygranej w trzeciej odsłonie tego meczu. Myślę jednak, że i tak powinniśmy się cieszyć, że udało nam się ugrać tak wiele oczek w końcówce i dogonić Włochów - przyznał, realnie patrząc na całą sytuację. - Jednak reprezentacja Włoch to klasowy zespół. W kadrze Italii grają bardzo doświadczeni zawodnicy, którzy nie dali sobie urwać choćby seta. Może Serbowie nam ulegną - dorzucił, szelmowsko się przy tym uśmiechając.

Zapytany o formę siatkarzy z płw. Apenińskiego przed czempionatem Starego Kontynentu oraz ich ewentualne szanse na medal w Izmirze, podkreślał świetne referencje swoich piątkowych rywali. - Włochów zawsze wymienia się w gronie faworytów do najlepszej czwórki istotnych imprez siatkarskich. Myślę, że podobnie będzie i tym razem - powiedział bez wahania. - Nie wiem tylko, czy do zespołu dołączy ich atakujący Alessandro Fei, gdyż stanowi on o sile swojej drużyny. Jeśli pojedzie on ma czempionat Starego Kontynentu, to nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości co do tego, że będą oni bardzo silną ekipą - teoretyzował, zastanawiając się nad składem zawodników z Italii.

Na koniec Andrzej Wrona dodał jeszcze, iż wierzy w turniejowe zwycięstwo polskiej reprezentacji Daniela Castellaniego. - Myślę, że Polacy z kadry A są w tak dobrej dyspozycji, że w niedzielnym finale powinni bez problemów pokonać reprezentację Italii - zapewnił z pewnością w głosie.

Źródło artykułu: