Piątkowe starcie z reprezentacją Włoch było dla polskiej kadry B pierwszym pojedynkiem w tegorocznej edycji Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Zaplecze polskiej drużyny narodowej trafiło w Łodzi do niezwykle silnej grupy z Serbami oraz Włochami. Jednak Adrian Stańczak, polski libero, widzi w takim obrocie sprawy pozytywne aspekty. Nie zaprzecza jednak, iż przed premierowym spotkaniem było w naszym obozie trochę tremy. - Trema jest nieodłącznym elementem siatkarskiego życia przed każdym turniejem - powiedział szczerze. - Myślę, iż jest ona nawet potrzebna - oczywiście nie w zbyt dużym stopniu, lecz odpowiednio ograniczonym. Pomaga przede wszystkim w mobilizacji oraz koncentracji - wymienił zalety pozytywnego ciśnienia oraz ciężaru, jaki często spada na barki mniej doświadczonych zawodników.
Jednak sympatyczny zawodnik nie miał również wątpliwości co do tego, iż nie wynik, a samo zbieranie cennego doświadczenia było dla nas najistotniejsze w meczu z ekipą z płw. Apenińskiego. - Dla nas najważniejsza jest sama gra - podkreślił. Jednocześnie zwrócił uwagę na klasę przeciwnika. - Włosi to drużyna bardzo trudna do ogrania, świetnie poukładana, solidna. Jak dotychczas niejedno już wygrali i zapewne niejedno jeszcze wygrają w przyszłości - komplementował drużynę Andrei Anastasiego. - Cóż, my możemy tylko i wyłącznie podpatrywać ich grę, uczyć się, bo od kogo, jeśli nie od najlepszych drużyn, a także korzystać z takich spotkań. Obyśmy jak najczęściej grali z takimi ekipami. Nie da się ukryć, że chcielibyśmy coś również wygrać... - dodał z nadzieją w głosie.
Zapytany o stan fizyczny teamu Azzuri, nie potrafił jasno sprecyzować swojej odpowiedzi. - Po jednej konfrontacji ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć o aktualnej formie Włochów. Zawsze prezentują przecież wysoki poziom oraz dobrą dyspozycję - zamyślił się. - Jednak wrześniowe mistrzostwa Europy w Izmirze zweryfikują jakość ich gry oraz kondycje, w jakiej się obecnie znajdują. Zobaczymy, co pokażą w Turcji i dopiero wtedy będziemy mogli rozmawiać o ich formie - przyznał po chwili namysłu.
Dowiedzieliśmy się również, jakie są cele i założenia polskiej reprezentacji B na turniej w Łodzi. - Wciąż chcemy pokazać się w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera z jak najlepszej strony, jak najwięcej ugrać. W konfrontacji z reprezentacją Italii pragnęliśmy ugrać przynajmniej jednego seta. Niestety sztuka ta się nam nie udała - nieco się zasmucił. - Nie wszystko wyszło tak, jak byśmy tego chcieli. Byliśmy trochę za bardzo spięci i dlatego też przegraliśmy 0:3 - próbował upatrywać w tym przyczyny porażki. - Jednak taki jest właśnie sport - ktoś musi wygrać, a ktoś musi po prostu przegrać. W piątek padło na nas - wzruszył ramionami. - Teraz trzeba szukać zwycięstwa w meczu z... Serbią! - dorzucił z przekorą i wręcz bijącą od jego osoby ambicją.
Adrian Stańczak nie chciał się jednak wypowiadać na temat swojej dyspozycji. Jak wiadomo, najtrudniej jest zawsze oceniać samego siebie. - Jest to dla mnie niezwykle trudne pytanie. Proszę je kierować do samego trenera naszej kadry - odsyłał nas do trenera Grzegorza Wagnera. - Ja osobiście staram się jak najlepiej wykonywać swoją robotę. Niezmiernie cieszę się, iż w meczu z Włochami nasz szkoleniowiec postawił właśnie na mnie - uśmiechnął się. - Chciałbym, żeby tak było do końca tego turnieju, ale to już zależy tylko i wyłącznie od mojej gry, a także od samego selekcjonera - podkreślił tajemniczo.
Na koniec zapytaliśmy polskiego libero, jak ocenia on szanse obu finalistów VII edycji Memoriału poświęconego pamięci Huberta Jerzego Wagnera. Stańczak absolutnie od razu stwierdził z uśmiechem, że wierzy w swoich kolegów z kadry A. - W finale stawiam oczywiście na polską kadrę - przyznał bez zbędnego owijania w bawełnę.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)