Między szczytem a przepaścią

„…ale to już n i e w a ż n e…” zwykł mawiać nieodżałowanej pamięci Zdzisław Ambroziak, kiedy set, mecz, turniej lub sezon wkraczały w decydującą, kluczową fazę. I nie ważne co wcześniej było złe, i nie ważne co poprzednio było miłe.

AB
Między szczytem a przepaścią Materiały prasowe / Między szczytem a przepaścią

Takie stwierdzenie z jednej strony jest motywujące – kiedy stoimy na krawędzi przepaści, z drugiej okrutne – kiedy jesteśmy na szczycie, a z tego szczytu chce nas ktoś strącić.

Sport jest piękny, bowiem jest nieprzewidywalny. Ileż to znamy przypadków strącania mistrzów z piedestału i ileż w kronikach sportowych dziejów opisanych jest pięknych, bo zaskakujących zwycięstw. Dlatego każdy mistrz musi zachować wielką czujność, a pretendent poprzez szacunek dla mistrza, próbować go pokonać.

Zdzisław Ambroziak uważał także, że „srebra się nie zdobywa, tylko przegrywa się złoto”. I tu się z moim znakomitym Kolegą nie zgadzam. Jeśli wielki finał kończy się niepowodzeniem, ale po zaciekłej walce, to nawet srebro może mieć złotawy blask. Zawsze trochę smutno patrzy się na ceremonie dekoracji medalistów, kiedy cieszą się zwycięzcy, jak i zdobywcy trzeciego miejsca, bo wygrali swoje ostatnie mecze turnieju, a wicemistrzowie bardzo często wyglądają na przygaszonych, bo jako jedyni w tym towarzystwie kończą zawody przegraną.

Nim zacznie się olimpijska rywalizacja w Tokio, warto wyznaczyć sobie perspektywę spojrzenia na sukces i porażkę. Nasza drużyna halowa uchodzi za kandydatów do medalu, nawet złotego. Dwa mistrzostwa świata w uproszczeniu takie oczekiwania uzasadniają. Są jednak groźni pretendenci, którzy akurat w starciach z Biało-Czerwonymi będą czynić wszystko, by nasi nie stanęli na kolejnym szczycie. Jeśli jednak polscy siatkarze potwierdzą po raz kolejny, że zawsze są blisko szczytu, to też to doceńmy, bowiem klasą mistrzów jest powtarzalność, jeśli nawet nie jest to powtarzalność precyzyjna.

W nieco innym położeniu są natomiast nasi reprezentanci w siatkówce plażowej. W ich przypadku obecność w Tokio jest rezultatem systematycznego gromadzenia punktów w rankingu (para Grzegorz Fijałek, Michał Bryl) lub z przyczyn zdrowotnych rezultatem rzutu na taśmę (para Piotr Kantor i Bartosz Łosiak). W medialnym przekazie obydwa nasze duety nie są wymianie w roli kandydatów do medali. I tu błąd – sport uwielbia nieplanowane rozstrzygnięcia, a obydwie nasze pary miały już sposobność pokonywać wyżej notowanych, lepiej promowanych rywali.

Dlatego to co było wcześniej: i na plus i na minus – jest już nieważne. Ważne jednak by zachować umiar w określaniu tego co jest szczytem, a co przepaścią. Za kilka tygodni i to będzie nieważne. Zaczną się kolejne zawody, kolejne wyzwania, gdzie będą i mistrzowie i pretendenci.

Janusz Uznański
Dyrektor Komunikacji i PR
Rzecznik
Polski Związek Piłki Siatkowej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×