Sensacyjni mistrzowie
Rozgrywane w 2007 r. w Moskwie i Sankt Petersburgu Mistrzostwa Europy stały pod znakiem niespodzianek. Dla kibiców w Polsce z pewnością dużym zaskoczeniem, in minus, było dopiero 11. miejsce naszej reprezentacji w tym czempionacie. Bardzo dużą niespodzianką była wspaniała gra Finlandii, która doszła aż do półfinałów. Największą sensację sprawili jednak Hiszpanie, którzy w finale imprezy pokonali 3:2 grających przed własną publicznością Rosjan, zostając tym samym najlepszą drużyną Starego Kontynentu.
Drużyna z Półwyspu Iberyjskiego przed imprezą nie była stawiania w gronie głównych faworytów. Co prawda kilka tygodni wcześniej Hiszpanie wygrali Ligę Europejską, ale jak wiadomo tam rywalizacja toczy się między europejskimi średniakami, a odniesione w LE sukcesy nie zawsze mają przełożenie na wyniki z najmocniejszymi drużynami.
W pierwszej fazie grupowej Hiszpanie trafili na stosunkowo łatwych rywali. Drużyna dowodzona wtedy przez Andrea Anastasiego pewnie pokonała Słowaków i Słoweńców, a także wygrała 3:0 z Francuzami, co można było uznać za swego rodzaju niespodziankę. Hiszpanie rozkręcali się jednak ze spotkania na spotkanie. W drugiej fazie grupowej, kiedy ich rywalami były już znacznie mocniejsze zespoły, pokazali, że w tym turnieju odegrają znaczącą rolę, kolejno ogrywając Holandię, Niemcy i Serbię. W półfinałach Hiszpanie trafili na inną rewelację turnieju - Finów, z którymi uporali się dopiero po 5 setach.
Prawdziwym sprawdzianem dla zespołu Anastasiego miał być jednak finał z Rosjanami. Spotkanie godne było meczu wieńczącego Mistrzostwa Europy. Szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Ostatecznie, po pięciu zaciętych setach 3:2 wygrali Hiszpanie, zadziwiając tym samym cały świat.
Ogromny sukces nie byłby możliwy bez charyzmatycznego trenera z Włoch Andrea Anastasiego, który postawił na zawodników doświadczonych, z mieszanką młodości. Trzon tamtego zespołu stanowili bracia Falasca, Rafael Pascual, Israel Rodriguez czy też Julian Garcia-Torres, którzy nadal są podstawowymi zawodnikami reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego.
Bez Anastasiego już znacznie gorzej
Po ME w Rosji Andrea Anastasi zdecydował, że nie przedłuży umowy z hiszpańską federacją. Jak podkreślał, wpływu na to nie miały kwestie finansowe, a sprawy osobiste. Zgodnie z przewidywaniami, Anastasi zdecydował się powrócić do ojczyzny, gdzie objął posadę następcy Gian Paolo Montalego na stanowisku trenera reprezentacji Włoch.
Zastąpił go Julio Velasco, pod wodzą którego jednak Hiszpania nie przypomina zespołu, który jeszcze niedawno był na ustach wszystkich. Mistrzostwo Europy poskutkowało zaproszeniem Hiszpanów do prestiżowych rozgrywek Ligi Światowej w 2008 r., w których jednak reprezentacja ta nie odegrała znaczącej roli. Ostatecznie razem z Egiptem, Koreą i Wenezuelą została sklasyfikowana na ostatnim, 13. miejscu, co było z pewnością poniżej oczekiwań mistrzów Europy. Nie mogło być jednak inaczej, skoro w całym turnieju Hiszpanie wygrali tylko trzy spotkania, w tym dwa z Finlandią i jedno z Bułgarią.
Liga Europejska dobrym prognostykiem?
Rok później, w 2009 r. drużyna z Półwyspu Apenińskiego powróciła więc do Ligi Europejskiej. Tutaj spisywała się już znacznie lepiej, dochodząc aż do finału, z którym ostatecznie musiała uznać wyższość Niemiec. Wydawać by się więc mogło, że podobnie jak przed dwoma laty, finał Ligi Europejskiej może być dla Hiszpanów dobrym prognostykiem przed mistrzostwami Europy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie kompromitujący występ drużyny Velasco na niedawnym Memorial Huberta Wagnera.
Hiszpanie przegrali nie tylko z kadrą Polski A, ale także z najsłabszymi w turnieju, przynajmniej teoretycznie, Chińczykami, a także, na zakończenie, z kadrą Polski B. Dawne gwiazdy Hiszpanów zdają się już świecić słabiej niż jeszcze niedawno. Oczywiście niewykluczone, że Hiszpanie podczas Memoriału znajdowali się w fazie ciężkich treningów przed ME, a geniusz trenerski Velasco świetnie przygotuje ich do imprezy. Wydaje się jednak, że szanse na powtórzenie sukcesu sprzed dwóch lat, są bardzo małe.