Joanna Wołosz w szoku. "Wciąż targają mną emocje"

Reportaż Dariusza Farona i Marka Wawrzynowskiego wzbudził ogromne emocje w świecie polskiego sportu. Wściekłość to najlżejsze słowo, jakiego używają ludzie ze środowiska. - Przeżyłam szok - przyznaje reprezentantka Polski w siatkówce.

Dawid Góra
Dawid Góra
Joanna Wołosz Materiały prasowe / volleyball.world / Na zdjęciu: Joanna Wołosz
Czternaście koszykarek oskarża na łamach WP SportoweFakty trenera Romana Skrzecza o znęcanie się psychiczne. Według nich szkoleniowiec miał też dopuszczać się molestowania. Trzynaście rozmówczyń to byłe uczennice elitarnej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach. Nadzór nad placówką sprawuje Polski Związek Koszykówki.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Straszne i przerażające - tak skomentowała pani reportaż.

Joanna Wołosz: Emocje buzowały we mnie od pierwszego akapitu. Serce waliło mocno. Kiedy czyta się zwroty, jakimi, według dziewczyn, zwracał się do nich trener, to po prostu ręce opadają. To się w głowie nie mieści. One miały od 15 do 19 lat!

ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa po aferze w elitarnej szkole koszykarskiej. "Związki stosują zmowę milczenia. Chronią pracowników i trenerów"
Jako nastolatka też byłam w SMS-ie. Kiedy przeczytałam cały tekst, przyszło mi do głowy, że miałam ogromne szczęście, że w mojej szkole nic takiego mnie nie spotkało. Przecież byłam młodą dziewczyną, która przyjechała z drugiego końca Polski. To naprawdę nie są czasy, aby używać takiego słownictwa. Niezależnie od tego, czy chodzi o zawodniczki czy zawodników. Teraz trzeba wspierać te dziewczyny, wykazały się wielką odwagą. Druga sprawa i jeszcze bardziej przerażająca to molestowanie, które pojawiło się w tekście. Czy kiedykolwiek słyszała pani od koleżanek o znęcaniu się czy molestowaniu przez trenera?

Nie. Przez całą karierę trenowałam pod okiem profesjonalnych trenerów. Nie docierały do mnie od dziewczyn żadne niepokojące sygnały. Dlatego przeżyłam taki szok i, łagodnie mówiąc - wkurzenie, jak czytałam reportaż. Takie rzeczy w XXI wieku nie mają prawa się dziać.

Uważa pani, że odwaga zawodniczek zainspiruje inne osoby, które doświadczyły molestowania czy znęcania się, do opowiedzenia o swoich przeżyciach?

Tak. Po takich doświadczeniach musi być bardzo trudno opowiedzieć o nich głośno. Tym większe uznanie dla dziewczyn, które zdecydowały się mówić. To może dodać innym odwagi. Również tym, których dotknął choćby mobbing. Trzeba o tym mówić głośno. Szczególnie w czasach trochę zdominowanych przez mężczyzn.

Aż 14 dziewczyn w reportażu zabrało głos ws. tego, co je spotkało. Warto zwrócić uwagę, że, jak twierdzą, były zdominowane przez jednego mężczyznę! Teraz powinny być otoczone opieką, aby pokazać innym, że mówienie głośno o takich sprawach, to nic złego.

Wciąż targają mną emocje, kiedy o tym mówię. Nadal czuję to, co napisałam na Twitterze - na usta cisną się same niecenzuralne słowa.

Młode zawodniczki mogą czuć strach, bo przed nimi cała kariera. Nie chcą, aby nagle cała ich praca poszła na marne.

Przy okazji tego tekstu wróciłam też do historii Julii Tyszkiewicz. Łatwo sobie wyobrazić, jak niektóre sprawy mogą być załatwiane przez część ludzi w związkach. Osoby, które nie powinny pracować z młodzieżą, mogą być w jakiś sposób chronione. Julia była zawieszona na wiele miesięcy. Tymczasem te dziewczyny dopiero rozwijają się mentalnie. Cała kariera przed nimi. Tym ważniejsze jest, aby inne tego typu sytuacje dały do zrozumienia, że ujawnienie swojej historii wychodzi tylko na dobre.

Rodzice mogą teraz mieć wątpliwości przed wysłaniem młodych sportsmenek do SMS-ów?

Uważam, że po takiej aferze, rodzice mogą bardziej walczyć o bezpieczeństwo dzieci. Niezwykle istotna jest rozmowa. Nawet na odległość i przez telefon warto szukać choćby małych sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że dzieje się coś złego. Dalej mam nadzieję, że w tym okrutnym świecie jest wielu dobrych ludzi i ci źli nie zawsze muszą stawać na naszej drodze. Sport jest przecież fantastyczny, znakomicie rozwija młodych ludzi, a potem sprawia, że łatwiej dbać o zdrowy styl życia. Szczególnie w czasach, kiedy telefony i komputery zdominowały codzienność i niektórym trudno zmusić się choćby do wyjścia z domu.

TU SZUKAJ POMOCY:
Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem albo znasz kogoś, kto potrzebuje pomocy, dzwoń pod bezpłatny i całodobowy numer Niebieskiej Linii (800 12 00 02) lub Telefonu zaufania dla Dzieci i Młodzieży (116 111). Możesz też napisać maila - adresy znajdziesz na powyższych stronach.

Minister Przemysław Czarnek reaguje. Będzie kontrola w SMS Łomianki >>
Interwencja po reportażu WP SportoweFakty. Posłanka wzywa do działania >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×