ME siatkarzy. Filar Serbii wraca do PlusLigi po ośmiu latach. "On był jednym z najważniejszych powodów" [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Aleksandar Atanasijević
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Aleksandar Atanasijević

- Wiemy, że stać nas na walkę z każdym. Przed dwoma laty też byliśmy w gronie outsiderów, a doszliśmy do złota - przyznał dla WP SportoweFakty atakujący kadry Serbii Aleksandar Atanasijević. W przyszłym sezonie będzie bronił barw PGE Skry.

Partizan Belgrad, PGE Skra Bełchatów, Sir Sicoma Monini Perugia - to jedyne trzy kluby w długiej, dwunastoletniej seniorskiej karierze Aleksandara Atanasijevicia. Taka lojalność to rzadkość w siatkówce. To właśnie w latach 2011-2013, gdy był zawodnikiem PGE Skry, atakujący wypłynął na szerokie wody. Później przez osiem lat stanowił filar włoskiej drużyny.

Po ostatnim, trudnym dla zawodnika sezonie w Perugii, atakujący zdecydował się zmienić klub i wrócić do PlusLigi. Dla WP SportoweFakty opowiada o jednym z głównych powodów transferu do PGE Skry, szansach Serbów w mistrzostwach Europy, a także sytuacji z Taylorem Sanderem, który miał stanowić filar bełchatowskiej ekipy, a zapadł się pod ziemię i nie przyjedzie do Bełchatowa. 
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Zdecydował się pan wrócić do Bełchatowa po ośmiu latach przerwy.

Aleksandar Atanasijević, atakujący reprezentacji Serbii oraz PGE Skry Bełchatów: To bardzo piękna sprawa. W przeciągu swojej kariery nie zmieniałem zbyt często klubów. Do teraz wypełniałem oczekiwania. Muszę podziękować Perugii. Żyłem w mieście, które uwielbiam, grałem w klubie, który budował swoją pozycję z biegiem czasu. Przykro mi, że ta historia się zakończyła.

ZOBACZ WIDEO: ME siatkarzy. Asystent Vitala Heynena wskazał ogromny atut Polaków. "Widzimy, jaką to ma moc"

Nie mogłem sobie jednak wyobrazić niczego lepszego niż powrót do Skry, klubu, który razem z Perugią kocham najbardziej. Chcę bardzo zdobywać w Bełchatowie trofea, będę dawać z siebie wszystko, żeby to osiągnąć.

Zwłaszcza, że w czasie pańskiego dwuletniego pobytu w PlusLidze nie udało się PGE Skrze zdobyć mistrzostwa Polski.

Wygrywaliśmy puchar kraju, superpuchar, zdobyliśmy brąz Klubowych Mistrzostw Świata, zagraliśmy w finale Ligi Mistrzów, a mimo to nie udało nam się zdobyć mistrzostwa Polski. Rozmawiałem ze Srećko Lisinacem (środkowy był zawodnikiem PGE Skry w latach 2014-2018 i dopiero na koniec przygody z klubem zdobył mistrzostwo Polski - przyp. red.) i powiedział mi, że wcale łatwo się PlusLigi nie wygrywa.

Wydaje mi się, że w tym sezonie PlusLiga będzie najsilniejsza w historii. Jestem pewny, że Skra także będzie miała swoje szanse. Być może na papierze nie jesteśmy najsilniejszą ekipą. Do nich należą Asseco Resovia, Jastrzębski Węgiel, ZAKSA. Jednak to, co może zadecydować, to gra zespołowa, którą będziemy mieć.

Pański trener reprezentacyjny, Slobodan Kovac, również będzie pracował w Bełchatowie. To duża zaleta?

Na pewno. On był jednym z najważniejszych powodów, dla których zdecydowałem się na transfer do Bełchatowa. Wiem, jak szkoleniowiec pracuje, jaką wagę przykłada do detali. Tego mi właśnie było trzeba po bardzo trudnym ostatnim sezonie w Perugii. Jestem zadowolony, że będę pracował właśnie z nim.

To pytanie nie może się nie pojawić. Pojawiły się może jakieś informacje na temat Taylora Sandera? Wciąż nikt nie wie, gdzie on jest.

Szczerze mówiąc to ja też nie wiem, jestem maksymalnie skupiony na mistrzostwach Europy. On najpewniej nie pojawi się w Bełchatowie, co nam utrudnia sezon. Jednak trzeba sobie z tym radzić, skład jest już zamknięty. Klub wykonał dobrą robotę, bowiem podpisał kontrakt z jednym z najlepszych graczy dostępnych na rynku i on będzie odpowiednim zamiennikiem.

W swoim ostatnim meczu grupowym na mistrzostwach Europy mieliście mnóstwo problemów w starciu przeciwko Grecji. Dlaczego?

Wiemy, że jeśli chcemy zwyciężyć na mistrzostwach Europy, w każdym meczu musimy grać maksimum, bo nie ma już słabych przeciwników. Polacy przecież też się z nimi męczyli. Ważne jednak, że możemy zapisać na swoim koncie kolejne zwycięstwo. Kończymy fazę grupową dobrym akcentem i teraz możemy już z czystą głową przystąpić do 1/8 finału.

Skończyliście grupę na drugim miejscu. To satysfakcjonujący rezultat?

To jeszcze za wczesny etap turnieju, by to wszystko oceniać. Gdybyśmy się spytali Francuzów w Tokio czy byli zadowoleni po fazie grupowej, to z pewnością odpowiedzieliby, że nie. My nie zagraliśmy jeszcze tego, na co nas stać. Przegraliśmy przeciwko Polsce 2:3 w meczu, który stał na wysokim poziomie. Z Grecją wygraliśmy dopiero po tie-breaku.

W tych dwóch meczach okresami nie zaprezentowaliśmy się najlepiej. Musimy zmniejszyć ten czas, gdy nie prezentujemy swojej najskuteczniejszej siatkówki, by w 1/8 finału pokazać swoją pełną moc, żeby wygrywać właśnie w tych najważniejszych spotkaniach.

Trener Slobodan Kovac daje panu i Drażenowi Luburiciowi równą liczbę szans na boisku, więc ciężko wskazać, kto w najważniejszych meczach będzie pierwszym atakującym.

Myślę, że to świadczy o sile ekipy. Jednak trener nie tylko rotował na pozycji atakującego, bo przecież szansę dostało także dwóch rozgrywających, trzech przyjmujących. Na tej ostatniej pozycji Petrić zmagał się z urazem i nie mógł wystąpić. Mamy ten luksus, że nie musimy grać w fazie grupowej cały czas jednym składem. Tego nam będzie trzeba w dalszej fazie, żeby pojawił się czynnik zaskoczenia dla rywala.

Przed dwoma laty zdobyliście złoto na mistrzostwach Europy. Będziecie mieli teraz trochę łatwiejsze zadanie, ponieważ część drużyn uczestniczyła w IO?

Wydaje mi się, że nie. My nie przyjechaliśmy na te mistrzostwa będąc w gronie największych faworytów. Należą do nich Francuzi, Włosi, Polacy, Rosjanie. Jednak wiemy, że stać nas na walkę z każdym. Przed dwoma laty też byliśmy w gronie outsiderów, a doszliśmy do złota. W naszym składzie są zawodnicy, którzy mają wystarczająco dużo doświadczenia, mają 29-30 lat, a to najlepszy wiek za zdobywanie trofeów.

Czytaj więcej:
ME. Polscy siatkarze gotowi do walki o najwyższe cele. "Nie można mieć żadnych wymówek"
ME siatkarzy. Piękne słowa serbskiej gwiazdy o swoim trenerze. "Dla mnie był jak drugi ojciec" [WYWIAD]

Komentarze (0)