Jako pierwszy na samym początku Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego zrezygnował Ryszard Czarnecki. Eurodeputowany PiS ogłosił to na wspólnej konferencji ze Świderskim, a uzasadnił "dobrem polskiej siatkówki".
Jacek Kasprzyk, który rządził PZPS-em od czerwca 2016 roku, kilka godzin później ogłosił na mównicy sali konferencyjnej Hotelu Airport Okęcie w Warszawie, że nie zamierza ubiegać się o reelekcję.
Kiedy doszło do punktu obrad, w którym oficjalnie pytano kandydatów o chęć wystartowania w wyborach, Czarnecki i Kasprzyk podtrzymali swoje decyzje. - Jeżeli ma to jakieś znaczenie, swoje głosy przekazuję "Świdrowi" - powiedział ten drugi.
ZOBACZ WIDEO: To jedna z najpiękniejszych WAGs świata. Tym wideo podbija internet
Zrezygnowali też Witold Roman, Tomasz Paluch, Andrzej Lemek i Konrad Piechocki. Ich wystąpienia były bardzo krótkie i ograniczyły się do kilku słów. Paluch nie podszedł nawet do mównicy.
Kiedy wywołano Świderskiego, ten ruszył do mikrofonu z samego końca sali, a delegaci, których mijał z rozbawieniem mówili mu, by chociaż on nie rezygnował. - Ja dalej chcę kandydować - powiedział 322-krotny reprezentant Polski.
Obecny prezes klubu Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle jest w tej chwili jedyną osobą ubiegającą się o fotel prezesa PZPS. Jego zwycięstwo jest przesądzone.
Czytaj także:
Sensacyjna decyzja Ryszarda Czarneckiego. "Czasem trzeba skasować własne ambicje, nawet uzasadnione"
Mocny komentarz po rezygnacji Ryszarda Czarneckiego. "Wiedział, że nie ma szans"