Zbigniew Bartman wierzy w siłę drużyny

Nikt nie obiecuje medalu, ale wszyscy uważają, że jak zagrają na swoim wysokim poziomie, to wynik przyjdzie sam. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mogą zostać na dłużej w Izmirze, co będzie oznaczało, że nawet do finału.

W tym artykule dowiesz się o:

- Wiem, że wszyscy chcieliby usłyszeć z moich ust deklarację zdobycia medalu, najlepiej złotego, ale ja tego nie powiem - powiedział młody przyjmujący naszej reprezentacji, Zbigniew Bartman. - Lepiej jechać do Izmiru z umiarkowanymi nastrojami i wrócić w hurraoptymizmie niż ruszać do walki z nie wiadomo jakim nastawieniem i wrócić ze smutnymi minami - dodaje.

Polacy grają w grupie z Francją, Niemcami i Turcją. Szczególnie groźne są dwa pierwsze zespoły i korzystny wynik z nimi byłby bardzo wskazany. Nie należy zapominać o Turcji, która wydaje się teoretycznie słabszą drużyną, ale jest to gospodarz turnieju, który może liczyć na żywiołowy doping swoich kibiców. Awans do następnego etapu mają trzy drużyny, ale wyniki są zaliczane w dalszej fazie rozgrywek.

Według Bartmana - najważniejszy będzie pierwszy, czwartkowy mecz z Francuzami. Takie otwierające turniej gry są zawsze trudne, ekipy nie są jeszcze pewne swojej dyspozycji. Znamy jednak Francję dobrze, wygraliśmy z nimi niedawno, znamy ich taktykę. Jedziemy do Turcji nie tylko żeby pokonać trójkolorowych, ale wygrać grupę. A pierwszy mecz może nawet ustawić nam cały turniej - ocenia siatkarz.

Równie ważne będzie drugie spotkanie z Niemcami. Szczególnej pikanterii temu pojedynkowi dodaje osoba trenera reprezentacji naszego zachodniego sąsiada. Chodzi o Raula Lozano, który prowadził naszą kadrę przez ostatnie cztery lata i zna jej możliwości jak mało kto. Bartman nie ma miłych wspomnień w kontaktach z tym szkoleniowcem i ma na pewno mu coś do udowodnienia.

Komentarze (0)