Poważny zgrzyt po turnieju. Glinka: "Dla siatkówki kobiet jest to poniżające"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: zwycięzcy Superpucharu Polski
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: zwycięzcy Superpucharu Polski

Zdjęcie z dekoracji zwycięzców Superpucharu Polski oburzyło siatkarskie środowisko. "Równość w Polsce nie istnieje" - grzmi znana polska zawodniczka Joanna Wołosz.

W rozegranych w środę w Lublinie meczach o Superpuchar najpierw w spotkaniu żeńskich zespołów Developres Bella Dolina Rzeszów pokonał 3:2 Grupę Azoty Chemika Police, a potem w rywalizacji mężczyzn Jastrzębski Węgiel wygrał z Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:0.

Triumfatorów udekorowano razem i to właśnie wtedy doszło do zgrzytu, który odbił się w środowisku głośnym echem. Kapitan jastrzębian Benjamin Toniutti dostał czek na 100 tysięcy złotych, a kapitan rzeszowskich "Rysic" Jelena Blagojević na 50 tysięcy.

Oburzenie wywołuje fakt, że panie za wykonanie tej samej pracy i wygranie tych samych rozgrywek otrzymały zdecydowanie niższą nagrodę. W czasach, w których tyle mówi się o równouprawnieniu i o tym, że kobiety na identycznych stanowiskach często bez powodu zarabiają mniej niż mężczyźni, taki obrazek to poważny nietakt. Zwłaszcza że chodzi o sport, który jest naszym towarem eksportowym i którym lubimy się chwalić przed światem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spariodowała grę w tenisa. Padniesz ze śmiechu!

Na scenę z dekoracji zwróciło uwagę kilka czołowych polskich siatkarek. Joanna Wołosz, na swoim Instagramie opatrzyła zdjęcie komentarzem "Równość w Polsce nie istnieje". Jej relację przekazała dalej Malwina Smarzek. Z kolei Milena Sadurek, olimpijka z Pekinu, a dziś komentatorka Polsatu Sport, na Twitterze w prowokacyjny sposób zwróciła się do Blagojević słowami "Hej @Jelenko14 kolega po lewej nie chciał się zamienić na czeki?".

- Według mnie to zdjęcie jest dobrym podsumowaniem stanu polskiej siatkówki. Ono podkreśla, że jesteśmy na drugim planie. Uważam, że dla siatkówki kobiet jest ono wręcz poniżające - mówi nam Małgorzata Glinka-Mogentale, najwybitniejsza polska siatkarka w historii. - Jeśli już nagrody mają być różnej wysokości, to powinno się raczej zrobić na odwrót i wręczyć czek na wyższą kwotę kobiecej drużynie. Żeby pokazać, że zależy nam na żeńskiej siatkówce, że nie tylko ta męska jest dla nas ważna - uważa liderka legendarnej drużyny trenera Andrzeja Niemczyka, mistrzyni Europy z 2003 i 2005 roku.

Wiemy, skąd taka przepaść finansowa

Dlaczego premia finansowa dla Developresu jest dwukrotnie niższa od tej dla Jastrzębskiego Węgla? O to jeszcze w Lublinie zapytaliśmy prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastiana Świderskiego. Ten odesłał nas jednak do Polskiej Ligi Siatkówki jako do organizatora Superpucharu.

- My jako PZPS na pewno chcielibyśmy, żeby nagrody były równe, natomiast na pewno jest jakiś powód, dla którego kwoty są takie, a nie inne - powiedział Świderski.

Zwróciliśmy się zatem do PLS z prośbą o wyjaśnienie sytuacji z Superpucharu. Tam dowiedzieliśmy się, że o wysokości nagród i ich podziale decyduje algorytm, który bazuje na przychodach generowanych przez dane rozgrywki. Z tego algorytmu wynika, że drużyny męskie generują zdecydowanie większe przychody niż liga kobieca i że gdyby było odwrotnie to w żeńskich rozgrywkach nagroda byłaby wyższa. Taka zasada funkcjonuje ponoć od wielu sezonów, a akcjonariusze, czyli wszystkie męskie i żeńskie kluby, o niej wiedzą.

W tym wypadku lepiej byłoby jednak kierować się poczuciem sprawiedliwości. Kierowanie się algorytmem przyniosło taki efekt, że jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportowych w naszym kraju wysłała w Polskę i w świat obrazek, który utrwala złe wzorce. To nie jest dobry sposób, by sprawić, żeby siatkówka kobieca była u nas równie silna, jak męska i żeby pojawiły się w niej podobne pieniądze. To droga do stworzenia jeszcze większej różnicy między bardzo mocną i bogatą PlusLigą, a przeciętną Tauron Ligą, w której kluby znacznie częściej zmagają się z trudnościami finansowymi.

Gwiazda grzmi: to nie jest nowość!

Katarzyna Skorupa, 150-krotna reprezentantka Polski, olimpijka z Pekinu i zawodniczka znana z walki o równouprawnienie kobiet w sporcie oraz prawa mniejszości seksualnych, w rozmowie z WP SportoweFakty nazwała zdarzenie z Lublina wierzchołkiem góry lodowej.

- To nie jest nowość! Problem równości płac w sporcie, zwłaszcza zespołowym, zawsze istniał i ma to podłoże historyczne, kulturowe, psychologiczne czy medialne. Nie zmieni się nic, póki będziemy siedzieć cicho i udawać, że nic się nie dzieje, że to jest ok, po to tylko żeby nikomu "nie zajść za skórę". Pogadamy sobie między sobą, że nam się to nie podoba, że to niesprawiedliwe, od czasu do czasu któraś się odezwie, potrwa to parę dni, a potem przejdziemy do seksistowskiego, pełnego stereotypów płci porządku dziennego - mówi Skorupa w charakterystycznym dla siebie ostrym tonie.

- Jeżeli ma się coś kiedykolwiek zmienić, to musimy zacząć reagować za każdym razem, musi być nas więcej. Jest jeszcze jedna rzecz, której potrzebujemy... wsparcia świadomych mężczyzn. Ilu ich było na tym podium w Lublinie? - pyta siatkarka E.Leclerc Moya Radomka Radom.

Czytaj także:
PZPS ogłosił konkursy na selekcjonerów. Znamy zasady
Sebastian Świderski przejdzie operację. Kiedy prezes PZPS wróci do pracy?

Źródło artykułu: