To był hit 6. kolejki PlusLigi. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle to liderzy tabeli i jedyna niepokonana drużyna w rozgrywkach. Z kolei naszpikowana gwiazdami Asseco Resovia Rzeszów przed sobotnim meczem miała bilans lekko pod kreską. W jedynym poważnym sprawdzianie nie dali rady Jastrzębskiemu Węglowi, a dodatkowo sensacyjnie ulegli GKS-owi Katowice.
To jednak rzeszowianie lepiej weszli w mecz. Wykorzystywali słabszą postawę rywali w ofensywie, a Maciej Muzaj dołożył asa (7:3). Wkrótce jednak Aleksander Śliwka i Krzysztof Rejno odpowiedzieli kąśliwym serwisem i od razu gra ZAKSY zaczęła wyglądać inaczej. Na dystansie jednak to kędzierzynianie mieli problemy z przyjęciem, co uniemożliwiało im wyprowadzenie skutecznej akcji i znowu goście odbudowali czteropunktową przewagę. W końcówce to już przyjezdni mieli całkowitą kontrolę, a zwycięstwo w premierowym secie przypieczętował atakiem Jakub Kochanowski (25:17).
Na drugą odsłonę ZAKSA wyszła odmieniona i to ona za sprawą skutecznej gry rywali prowadziła. W szeregach Resovii zaciął się Sam Deroo, który wpakował trzy ataki prosto w ręce rywali (9:5). Błyskawicznie został zmieniony przez Nicolasa Szerszenia. Nie odmieniło to jednak losów seta, bowiem kędzierzynianom wychodziło niemal wszystko to, co im się nie udawało w poprzednim. Pewnie na skrzydle kończył Śliwka, odblokował się Kamil Semeniuk, znakomicie działał blok i nawet słabsza postawa Łukasza Kaczmarka nie przeszkodziła im w zdominowaniu rywali (25:15).
Kaczmarek jednak w końcówce poprzedniego seta dołożył asa, na początku trzeciego zrobił to samo (3:1). Zwiastowało to przełamanie w jego grze w ataku. Po drugiej stronie siatki najlepszy mecz w sezonie rozgrywał Maciej Muzaj. Jednak i on w końcu się pomylił, w ekipie z Rzeszowa nie działało przyjęcie (6:10). W końcu i gospodarze mieli kłopoty w tym elemencie, co z miejsca napędziło grę Resovii, zwłaszcza w bloku i goście złapali kontakt.
To było jednak tylko chwilowe przebudzenie podopiecznych Alberto Giulianiego. Znakomicie atakował Kaczmarek, kędzierzynianie rewelacyjnie czytali grę rywali i odbudowali prowadzenie. W drużynie gości pojawiło dużo niedokładności, a także sporo błędów. Znów więc końcówkę pod swoją kontrolą mieli gospodarze, wśród których trzeba zwrócić uwagę na świetną postawę środkowych: Norberta Hubera i Krzysztofa Rejno. Ostatecznie ZAKSA zwyciężyła 25:16.
Początek czwartej odsłony miał dość wyrównany przebieg. Z czasem jednak za sprawą błędów rywali i ataków Semeniuka kędzierzynianie zaczęli odskakiwać rywalom (10:7). Rzeszowianie nie składali broni, atak Kochanowskiego oraz błąd Śliwki dał im remis. W drużynie przyjezdnych słabe piłki do swoich atakujących posyłał Fabian Drzyzga, co czasem uniemożliwiało im zdobycie punktu. Po drugiej stronie trzy ważne kontry wykorzystał Kaczmarek (20:16). Okazało się to gwoździem do trumny Resovii. Wygraną zapewnił uderzeniem z prawego skrzydła właśnie atakujący gospodarzy (25:19).
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (17:25, 25:15, 25:18, 25:19)
ZAKSA: Rejno, Kaczmarek, Huber, Śliwka, Semeniuk, Janusz, Shoji (libero) oraz Kluth
Resovia: Deroo, Muzaj, Kozamernik, Kochanowski, Cebulj, Drzyzga, Zatorski (libero) oraz Bucki, Szerszeń, Woicki, Tammemaa
MVP: Marcin Janusz (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)
Czytaj więcej:
ŁKS Commercecon Łódź ma plamę do zmazania. "Może zimny prysznic się przyda"
Prezes PZPS o nowym trenerze kadry
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"