Zmiennicy PGE Skry Bełchatów zapisali się w historii. Tego jeszcze nie było

- Może przeciwnik nie był z najwyższej półki, ale jeśli zwykle jest się w kwadracie, daje się z siebie maksa na boisku - twierdzi Sebastian Adamczyk, środkowy PGE Skry Bełchatów po wyeliminowaniu drużyny Mladost Brcko w 1/32 finału Pucharu CEV.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
siatkarze PGE Skry Bełchatów WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
Dwumecz z mistrzem Bośni i Hercegowiny pokazał różnicę klas, i to przynajmniej dwóch. W pierwszym spotkaniu bełchatowianie wygrali do 17, 23 i 14. Drugie zaś do 20, 8 i 14, a grali w składzie zdecydowanie bardziej rezerwowym niż wyjściowym. Szczegóły przeczytasz TUTAJ.

W rewanżu były ze dwa przestoje. Rozluźniliśmy się w nich za bardzo. Ale ogólnie i tak kontrolowaliśmy cały mecz Cel na pewno spełniony. Nie było szansy, by mówić o innym wyniku. Pozostaje szykować się na dalsze mecze w Pucharze CEV - mówił na gorąco po spotkaniu Mikołaj Sawicki, przyjmujący PGE Skry Bełchatów.

Dla 22-letniego siatkarza mecze z Mladostem Brcko były okazją do występu w dłuższym wymiarze czasowym od pierwszej do ostatniej piłki. W tym sezonie - poza jednym ligowym spotkaniem ze Stalą Nysa - na boisku pełnił rolę epizodyczną.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!

- Bardzo potrzebowałem gry, by nabrać większej pewności siebie. Ten mecz na pewno zapamiętam, tym bardziej, że pobiliśmy rekord wygrywając seta 25:8 w Pucharze CEV. Fajnie było móc w tym uczestniczyć - podkreślił zawodnik.

- Cieszy to, że jesteśmy w następnej fazie i to, że młodsi, którzy nie mają aż tyle grania, dostali dwa mecze pełne do gry. Dla głowy to bardzo dobra rzecz. Można potem zerknąć, co robiliśmy źle i co można poprawić - to już słowa Sebastiana Adamczyka, środkowego żółto-czarnych.

Jego zdaniem - wbrew pozorom - rola graczy, którzy zagrali we wtorkowym i czwartkowym spotkaniu Pucharu CEV jest małym krokiem do wielkich celów zespołu.

- Zmiennicy dali radę. Trener w nas uwierzył, a my pokazaliśmy, że warto na nas stawiać. Może przeciwnik nie był z najwyższej półki, ale jeśli zwykle jest się w kwadracie, daje się z siebie maksa na boisku, niezależnie od tego, kto jest po drugiej stronie - tłumaczył 22-latek.

W kolejnej fazie zespół trenera Slobodana Kovaca czekają dwa mecze z Duklą Liberec. Tymczasem w poniedziałek PGE Skra powróci do ligowej rzeczywistości i podejmie w Hali Energia Asseco Resovię Rzeszów na zamknięcie 8. kolejki PlusLigi.

- Asseco Resovia przyjedzie do nas i będzie to na pewno widowisko, jak co roku. Myślę, że to będzie gryzienie parkietu zarówno po naszej stronie, jak i po rywali. Można się spodziewać naprawdę dobrej walki i już teraz zapraszam do oglądania, bo to będzie meczycho - zapowiada Adamczyk.

Spotkanie w Bełchatowie rozpocznie się o godzinie 20:30, a relację na żywo przeprowadzi z niego portal WP SportoweFakty.

Zobacz galerię zdjęć z meczu PGE Skra Bełchatów - Mladost Brcko ->>

Czy PGE Skra Bełchatów pokona w poniedziałek Asseco Resovię Rzeszów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×