Skra przystąpiła do drugiego pod względem prestiżu europejskiego pucharu w roli jednego z kandydatów do jego zdobycia. Jest przedstawicielem topowej ligi siatkarskiej w Europie, nie chce ograniczać się do rywalizacji na krajowym podwórku.
Na początek drogi Skra rywalizowała z mistrzem Bośni i Hercegowiny. Mladost Brcko może i ambitny, ale nie może równać się doświadczeniem i potencjałem z bełchatowianami. W pierwszym meczu przedstawiciel PlusLigi zagrał zmiennikami, a i tak wygrał 3:0. Do rewanżu również doszło w Bełchatowie. To efekt porozumienia między klubami.
- Do tej pory pokazywaliśmy się trenerowi tylko na treningu, więc cieszę się, że tym razem mogliśmy się zaprezentować w warunkach meczowych. To jednak zupełnie coś innego niż zajęcia we własnym gronie - mówił atakujący Damian Schulz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany
Drugie spotkanie było jeszcze bardziej jednostronne i pozbawione historii. Dwa dni temu Mladost przekraczał granicę 10 punktów we wszystkich setach, a w drugim wywarł presję na Skrze. Tym razem nie było dłuższych fragmentów wyrównanej walki, a druga partia zakończyła się demolką 25:8. Przyjezdni nie mieli nic do powiedzenia na boisku, przyjmowali cios za ciosem.
Skra, po dwóch szybkich wygranych 3:0, awansowała do kolejnej rundy Pucharu CEV.
PGE Skra Bełchatów - Mladost Brcko 3:0 (25:20, 25:8, 25:14)
Pierwszy mecz: 3:0. Awans: Skra
Czytaj także: Holenderki udowadniają, że pewnych rzeczy się nie zapomina. "Przez rok nie było jej na boisku"
Czytaj także: Środkowy zakończył 15-letnią karierę w reprezentacji Argentyny