ME siatkarzy: Efektowne i wymęczone zwycięstwa - wyniki 3. dnia rywalizacji

Trzeci dzień mistrzostw Europy w Turcji zapewnił wszystkim miłośnikom siatkówki sporą dawkę emocji. Do najbardziej interesujących spotkań należały z pewnością batalie Rosji z Holandią oraz Słowacji z Grecją. Polacy z kolei zagwarantowali sobie awans do kolejnej fazy turnieju z kompletem zwycięstw, odnotowując w sobotę trzecie zwycięstwo, tym razem nad gospodarzami imprezy, reprezentacją Turcji.

Paulina Reczkowska
Paulina Reczkowska

Grupa A - Wymęczone zwycięstwo Trójkolorowych

Francja - Niemcy 3:1 (21:25, 25:14, 25:20, 25:23)

Francja: Rouzier, Bazin, Vadeleux, Antiga, Samica, Kieffer, Henno (libero) oraz Rowlandson, Sol.

Niemcy: Schoeps, Schwarz, Andrae, Wiebel, Guenthoer, Steuerwald, Tille (libero) oraz Kromm, Tischer, Grozer.

Inauguracyjnego seta pojedynku Francuzów z Niemcami zdecydowanie lepiej otworzyli podopieczni Raula Lozano, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już trzema oczkami. Po skutecznym ataku Andrae o czas musiał bezwzględnie poprosić szkoleniowiec Trójkolorowych, Phillipe Blaine, bowiem jego drużyna traciła już do rywala pięć punktów (8:13). W szeregach francuskiego zespołu uwydatniała się przede wszystkim swoista niemoc w ataku oraz bloku - problemy ze skutecznością miał nawet doskonale znany polskim kibicom z występów w PGE Skrze Bełchatów, Stephan Antiga. Ostatecznie Trójkolorowi nie zdołali znacząco poprawić swojej gry - pierwszą partię skutecznym atakiem zakończył Grozer (21:25).

Kolejny set zaczął się już po myśli Francuzów, którzy dobrze spisywali się w polu serwisowym. Ogromne problemy z przyjęciem kąśliwych serwisów rywala mieli siatkarze Raula Lozano, którzy przegrywali już na tym etapie 1:4. Przewaga Trójkolorowych wraz z każdą minutą wzrastała - przy stanie 10:5 dla Francji o czas poprosił szkoleniowiec Niemiec. Nie był jednak w stanie wpłynąć na losy swoich podopiecznych, którzy spisywali się poniżej oczekiwań. Po ataku Andrae w aut na tablicy wyników pojawił się rezultat 25:14 dla Trójkolorowych.

Trzecia partia batalii miała podobne oblicze jak druga - na początku seta wyraźne prowadzenie objęli Francuzi (8:6). Druga przerwa techniczna należała także do Trójkolorowych (16:11). Dopiero as serwisowy Schoepsa w końcówce seta pozwolił niemieckiej drużynie zbliżyć się do przeciwnika na dystans dwóch punktów (20:18). W tym momencie o czas zmuszony był poprosić Phillipe Blaine. Po wznowieniu gry piłkę w aut posłał Rouzier i na tablicy wyników pojawił się rezultat 20:19. W decydującej części partii Francuzi zachowali jednak zimną krew i nie oddali zwycięstwa.

Czwarta odsłona meczu była z pewnością najbardziej wyrównana. Siatkarze Raula Lozano nie poddawali się, próbowali zmienić bieg batalii i doprowadzić do tie-breaka. Na pierwszej i drugiej przerwie technicznej zarysowała się jednopunktowa przewaga Trójkolorowych (8:7, 16:15). Przy stanie 20:18 na korzyść Niemiec o czas poprosił Phillipe Blaine, który potrafił umiejętnie zmotywować swoich podopiecznych do walki. Francuzi szybko odrobili straty, a skuteczny atak Rouziera dał im prowadzenie 23:22. Czas wzięty w tym momencie przez Raula Lozano niczego nie zmienił. Z pierwszego zwycięstwa na tych mistrzostwach mogli cieszyć się francuscy zawodnicy.

Grupa B: W tie-braku lepsi Rosjanie, triumf Finów

Rosja - Holandia 3:2 (25:23, 25:22, 21:25, 23:25, 15:10)

Rosja: Grankin, Bierieżko, Tietiuchin, Wołkow, Kuleszow, Michajłow, Werbow (libero) oraz Biriukow, Połtawski, Czeremisin, Chamuckich.

Holandia: Horstink, Trommel, van Dijk, van Haarskamp, Bontje, Kooistra, Maan (libero) oraz Klapwijk, Lorsheijd, Rauwerdink.

Pierwsza odsłona meczu była niezwykle wyrównanym widowiskiem, choć z biegiem czasu kontrolę nad pojedynkiem zaczęli przejmować reprezentanci Sbornej, jednego z faworytów do sięgnięcia po złote medale mistrzostw Europy. W decydującej części seta na dwupunktową przewagę wyszli Rosjanie. Wykazywali więcej boiskowego sprytu - trudne sytuacje potrafili rozstrzygnąć na swoją korzyść i wygrali zasłużenie 25:23.

Kolejną partię dobrze otworzyli z kolei Holendrzy, jednak Rosjanie stosunkowo szybko odrobili straty, głównie za sprawą dobrze dysponowanego Michajłowa, który straszył rywali silnymi zagrywkami. Reprezentanci Holandii nie byli w stanie powstrzymać dobrze spisującego się rosyjskiego teamu, zmierzającego do gładkiego zwycięstwa w trzech setach.

Do takiej sytuacji nie chcieli dopuścić podłamani Holendrzy. Od początku trzeciej odsłony starali się wypracować wyższą przewagę. Jednym punktem prowadzili na pierwszej przerwie technicznej, jednak tuż po niej prym na parkiecie wiedli już siatkarze Sbornej. Dopiero as serwisowy Horstinka dał jego drużynie ewidentny sygnał do walki. Wykorzystali swoją szansę i zapisali na swoim koncie zwycięstwo 25:21.

Rozpędzeni Holendrzy od silnego uderzenia rozpoczęli kolejnego seta i na pierwszej przerwie technicznej prowadzili aż 8:3. Rosjanie odrobili straty i po skutecznym ataku Biriukowa na tablicy wyników ukazał się remis 12:12. Tuz po nim trzy skuteczne akcje zapisali po swojej stronie Holendrzy i o czas poprosił zdenerwowany szkoleniowiec Sbornej, Bagnoli. Jego starania nie miały jednak odzwierciedlenia w ostatecznym wyniku owej partii - jego podopieczni przegrali w niej bowiem 23:25.

Tie-breaka silnym atakiem zainaugurował Horstink, zapisując równocześnie pierwszy punkt po stronie Holandii. Za sprawą efektownych zagrywek Michajłowa Rosjanie wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Po zmianie stron Sborna nie dopuściła już do głosu siatkarzy holenderskiej drużyny, którzy musieli pogodzić się z porażką 10:15.

Finlandia - Estonia 3:0 (25:18, 25:22, 25:21)

Finlandia: Esko, Mikko Oivanen, Siltala, Sammelvuo, Shumov, Matti Oivanen, Hyarinen (libero) oraz Sivola.

Estonia: Toobal, Kreek, Pupart, Venno, Sirelpuu, Nommsalu, Esna (libero) Jago, Lember, Meresaar, Pajusalu.

Zawodnicy ze Skandynawii bez najmniejszych problemów poradzili sobie z reprezentacją Estonii, pokonując ją bez straty seta, choć pierwsza odsłona pojedynku na początku toczyła się pod dyktando Estończyków. Doświadczenie włoskiego szkoleniowca, Mauro Berruto, było więc bezcenne - trener potrafił umiejętnie poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa w inauguracyjnej partii 25:18. Rozstrzygnięcia kolejnych dwóch setów również przechylili na swoją korzyść reprezentanci Suomi. Najwięcej punktów w szeregach fińskiego teamu zdobył niezawodny Mikko Oivanen, zdobywca czternastu oczek.

Grupa C: Dobra passa Greków trwa

Słowacja - Grecja 2:3 (25:19, 28:30, 23:25, 25:21, 12:15)

Słowacja: Masny, Sopko, Kohut, Ogurcak, Nemec, Kmet, Pipa (libero) oraz Bencz, Piovarci, Zatko, Divis.

Grecja: Christofidelis, Roumeliotis, Prousalis, Smaragdis, Pantalon, Baev, Papadimitriou (libero) oraz Tzourits, Armenakis, Kournetas, Andreadis, Lampas.

Grecy, którzy w piątkowym meczu pokonali wciąż jeszcze aktualnych mistrzów Europy, Hiszpanów, w ramach kolejnego spotkania grupy C mierzyli się ze Słowacją. Na pierwszej przerwie technicznej trzypunktowe prowadzenie odnotowali Słowacy. Ową przewagę sukcesywnie powiększali, dobrze spisując się przede wszystkim w ataku. Przy stanie 24:18 pierwszą piłkę setową mieli Słowacy, jednak zagrywkę w aut posłał Michał Masny. W kolejnej akcji nie pozostawili już wątpliwości co do swojej dominacji i zwyciężyli 25:19.

Następna odsłona rozpoczęła się od wyrównanej wymiany ciosów z obu stron (3:3), jednak szybko wiatr w żagle złapali triumfatorzy pierwszego seta, reprezentanci Słowacji, i wyszli na czteropunktowe prowadzenie (8:4). Owa hierarchia utrzymywała się przez dłuższy okres pojedynku, jednak w końcówce partii do głosu zaczęli dochodzić zmobilizowani Grecy. Dramatyczna walka na przewagi dostarczała kibicom zgromadzonym na trybunach wiele emocji. Ostatecznie gorycz porażki musieli przełknąć Słowacy, przegrywając 28:30.

Swoją dobrą grę w trzeciej partii kontynuowali Grecy, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili trzema punktami (5:8). As serwisowy Roumeliotisa pogrążył dodatkowo przeciwnika - Słowacy przegrywali wyraźnie 8:14, jednak próbowali powrócić do optymalnej dyspozycji z pierwszej partii. Zdołali zbliżyć się do rywala na jedno oczko (20:21), jednak nie byli jeszcze w stanie zatrzymać wyraźnie rozpędzonych greckich zawodników, którzy triumfowali 25:23.

Cierpliwość reprezentantów Słowacji zaprocentowała w czwartej partii pojedynku - podopieczni Zaniniego od początku przeważali nad swoim rywalem (6:2). Punktowy serwis Divisa Lucasa wyprowadził Słowaków na pięciopunktowe prowadzenie. Nie oddali go do końca i doprowadzili do loteryjnego tie-breaka.

Ostatnia partia zainaugurowana została efektownymi akcjami z obu stron (3:3, 4:4). Dopiero gdy na dwa punkty odskoczyli Grecy, ingerować musiał niezwłocznie szkoleniowiec Słowacji. Przerwa nie spowodowała jednak metamorfozy stylu gry prezentowanego przez Słowaków, którzy z każdą minutą stawali się coraz słabsi. Ostatecznie nie byli w stanie zatrzymać dobrze dysponowanych Greków, którzy wygrali ów partię 15:12 i całe spotkanie 3:2.

Grupa D: Gładka porażka reprezentantów Czech

Czechy - Włochy 0:3 (12:25, 26:28, 20:25)

Czechy: Lebl , Tichacek, Platenik, Hudecek, Vesely, Konecny, Krystof oraz Popelka, Novotny, Skach, Holubec, Stokr.

Włochy: Vermiglio, Łasko, Savani, Fortunato, Birarelli, Cernić, Mania (libero) oraz Parodi, Gavotto, Cisolla, Travica.

Nikt nie miał wątpliwości, że faworytem ów batalii grupy D będzie reprezentacja Italii. Początek pierwszego seta był dokładnym odzwierciedleniem przedmeczowych spekulacji. W błyskawicznym tempie na aż ośmiopunktowe prowadzenie wyszli włoscy siatkarze (6:14). Gdy Michał Łasko popisał się pojedynczym blokiem przewaga ta wynosiła już dziesięć punktów! Dominacja Włochów była niepodważalna, a problemy czeskiej drużyny w przyjęciu uniemożliwiały skonstruowanie im choćby poprawnej akcji w ataku. Ostatecznie Czesi przegrali ową partię zawstydzająco nisko 12:25.

Wydawać się mogło, że spotkanie zakończy się więc w tzw. godzinę z prysznicem. W szeregach włoskiego teamu nastąpiło natomiast pewne rozluźnienie i być może nieco lekceważące spojrzenie na umiejętności rywala. Na pierwszej przerwie technicznej z jednopunktowym prowadzeniem zameldowali się Czesi. W końcowej części partii walkę na przewagi wygrali jednak Włosi, choć niespodzianka wisiała już w powietrzu.

Trzecia partia miała już analogiczny przebieg jak inauguracyjna odsłona pojedynku. Od samego początku bezdyskusyjny prym ba boisku wiedli Włosi, którzy pewnie zmierzali do triumfu w trzech setach. Na pierwszej przerwie technicznej z sześcioma punktami przewagi zjawili się włoscy zawodnicy (2:8). Niespodziewanie jednak Czesi zdołali odrobić owe straty (17:17), jednak wyższe doświadczenie Włochów zadecydowało o tym, że ostatecznie to oni zapisali na swoim koncie wiktorię.

Wyniki trzeciego dnia mistrzostw Europy w Turcji:

Grupa A, Izmir:
Francja - Niemcy 3:1
Turcja - Polska 0:3

Grupa B, Istambuł:
Rosja - Holandia 3:2
Finlandia - Estonia 3:0

Grupa C, Izmir:
Słowacja - Grecja 2:3

Grupa D, Istambuł:
Czechy - Włochy 0:3

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×