W tie-breaku przełamały swoje słabości. "Po tej stronie była jakaś zła energia"

IŁ Capital Legionovia Legionowo śrubuje rekord kolejnych zwycięstw. Tym razem "ofiarą" podopiecznych Alessandro Chiappiniego padły łodzianki, a o losach meczu zadecydował tie-break. - Druga połowa boiska była jakaś magiczna - mówi Maja Tokarska.

Piotr Woźniak
Piotr Woźniak
Maja Tokarska WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Maja Tokarska
Po bardzo nierównym meczu legionowianki pokonały drużynę Grot Budowlanych Łódź 3:2. Choć spotkanie zakończyło się podziałem punktów, to cztery kolejne partie nie należały do wyrównanych.

- Pewnie rzeczywiście wszystko wynikało z jakiejś złej energii po tej stronie - śmieje się Tokarska. - Zaczynając tie-breaka starałyśmy się, aby nie pozwolić rywalkom przed zmianą stron na to, by te "odjechały" na cztery czy pięć punktów. Chciałyśmy dotrwać z korzystnym wynikiem, bo ta druga połowa boiska była jakaś magiczna - przyznała Maja Tokarska.

Podtrzymać serię w Policach


To dziesiąte zwycięstwo podopiecznych trenera Alessandro Chiappiniego z rzędu. Drużyna IŁ Capital Legionovii Legionowo umocniła się na trzecim miejscu ligowej tabeli. To rekordowa, najdłuższa seria wygranych w historii klubu z Legionowa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Petarda!". Dziurska zachwyciła sieć. Co za ruchy!

- Myślimy o tym, ale w pozytywny sposób. Chcemy bić kolejne rekordy i walczymy o to, by wyśrubować ten rekord. Mam wrażenie, że emocje bardzo mocno potrafiły wpędzić jeden z zespołów w dołek. Nasz blok zaczął też funkcjonować nieco później, na początku spotkania nie mogłyśmy odczytać zamiarów łodzianek. Ola (Gryka - przyp. red.) w końcówce dołożyła bardzo ważne punkty w tym elemencie - chwaliła koleżankę z zespołu Tokarska. Aleksandra Gryka zdobyła 18 punktów, w tym 7 blokiem.

Przed legionowiankami arcytrudne zadanie, bo w 16. kolejce zmierzą się one w wyjazdowym spotkaniu z ekipą mistrza Polski.

- Wiem, że to wyświechtane, ale do każdego meczu podchodzimy tak samo, nie pompujemy balonika, wychodzimy na parkiet ze spokojem. Często było tak, że kiedy za bardzo chciałyśmy i ta mobilizacja była zbyt wielka to efekt był odwrotny. Przykładem takiego spotkania był pierwszy mecz policzankami - dodała środkowa IŁ Capital Legionovii Legionowo.

Rysy na szkle


Na początku listopada z klubem z Legionowa pożegnała się Lauren Barfield. To sprawiło, że obok Tokarskiej i Gryki szansę pokazania się otrzymała Sonia Stefanik.

- Była to dla nas bardzo ważna zawodniczka, ale nie mogłyśmy nic z tym zrobić i musiałyśmy się pogodzić z nową sytuacją - krótko skomentowała absencję Amerykanki nasza rozmówczyni.

Do swojej optymalnej dyspozycji dochodzi Gyselle Silva Franco, jednak spotkania z drużyną z Łodzi Kubanka nie zaliczy do udanych. Na pozycji atakującej trener Chiappini często korzysta więc z usług Darii Szczyrby, ale trudno nie odnieść wrażenia, że stabilizacja na prawym skrzydle to coś, czego w Legionowie wciąż poszukują.

- Gyselle jest wspaniałą zawodniczką. Wróciła po rocznej przerwie, nie było jej z nami dwa mecze temu, bo pauzowała z powodu kontuzji, a po przerwie świątecznej potrzebuje czasu, by złapać swój rytm. Wiem, że jeśli chodzi o Gyselle to będzie tylko lepiej - zapewniła Maja Tokarska.

Zobacz również:
Ekipa Wołosz umacnia się na prowadzeniu w Serie A. Klub Stysiak pauzuje
Nowy selekcjoner polskich siatkarzy o Novaku Djokoviciu. "Jestem w tej sprawie stronniczy. Go Novak!"

Czy legionowianki zdołają zrewanżować się siatkarkom Grupy Azoty Chemika Police?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×