Novak Djoković, jedna z największych gwiazd sportu na świecie, nie został dopuszczony do startu w Australian Open 2022 z powodu braku zaszczepienia na COVID-19. Co prawda 34-letniemu Serbowi przed turniejem przyznano "medyczny wyjątek", do którego uzyskania potrzebne były opinie dwóch paneli niezależnych ekspertów, jednak już po przylocie tenisisty do Melbourne straż graniczna doszukała się w jego dokumentach nieprawidłowości i unieważniła jego wizę.
Prawnicy Djokovicia odwołali się od tej decyzji i skierowali sprawę do sądu. Ich pierwsza apelacja została przyjęta. "Nole" zaczął nawet treningi, ale wkrótce potem australijskie władze cofnęły mu wizę po raz drugi. Tym razem sąd utrzymał w mocy postanowienie ministra do spraw imigracji Aleksa Hawke'a, oddalił apelację przedstawicieli Serba i nakazał mu opuszczenie kraju.
Zapytany przez polskich dziennikarzy o sprawę, którą w ostatnich dniach żył cały, nie tylko sportowy świat, nowy selekcjoner naszej siatkarskiej reprezentacji stanowczo zaznaczył, że wypowiada się prywatnie, bo gdyby miał zabrać głos jako trener Biało-Czerwonych, powiedziałby tylko "bez komentarza".
ZOBACZ WIDEO: Czego PZN oczekuje od skoczków na igrzyskach? Małysz zareagował dosadnie
- Moja subiektywna opinia jest taka, że sprawa się upolityczniła. Niedobrze, że tak się stało. Po pierwsze, jeśli podróżujesz do Australii z Serbii, a ja coś o takich podróżach wiem, potrzebujesz australijskiej wizy - mówił 48-letni trener, który jako zawodnik największy sukces w karierze osiągnął właśnie na antypodach - w 2000 roku w Sydney zdobył z drużyną narodową Jugosławii złoty medal olimpijski.
- Żeby otrzymać wizę, musisz dostarczyć ambasadzie w Serbii dokumenty, których wymaga rząd Australii. Djoković je dostarczył i dostał wizę. Sam sobie jej nie podstemplował, ktoś z ambasady mu ją przyznał - bronił swojego rodaka Grbić.
- Uważam, że nie zasłużył na to, jak go potraktowano. Umieścili go w jednym hotelu z osobami, które przyjeżdżają do Australii nielegalnie, bez wizy. Nie wiem, czy to prawda, ale słyszałem, że w Australian Open wystartują inne niezaszczepione osoby, które miały takie same dokumenty jak on i przyznano im taki sam medyczny wyjątek (wniosków o taki wyjątek od tenisistów i trenerów było 26, przyznano ich kilka - przyp. WP SportoweFakty).
Były szkoleniowiec Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle dziwi się, że australijskie władze potraktowały Djokovicia jak zagrożenie dla publicznego zdrowia, ponieważ kilka tygodni temu tenisista przeszedł COVID-19. - Z koronawirusem jest tak, że kiedy go przejdziesz, masz w organizmie przeciwciała. A to najsilniejsza ochrona przed chorobą, jaką można sobie wyobrazić. Żadna szczepionka nie jest w stanie wytworzyć takiej ochrony przed wirusem, jak ludzkie ciało - powiedział, przy czym zaznaczył, by nie brać go za antyszczepionkowca.
Zdaniem Grbicia wielu krytyków zachowania Djokovicia ocenia go tak surowo, ponieważ uważa, że przylatując do Australii pokazał roszczeniową postawę i nastawienie w rodzaju "wiecie, kim jestem". - Może nie jestem jego najlepszym przyjacielem, ale znam go i wiem, że on taki nie jest. Jak na wielkiego mistrza przystało, jest pełen pokory. To skromny, twardo stąpający po ziemi facet, który pomógł wielu ludziom. Nie zasłużył na takie traktowanie - powtórzył nowy selekcjoner polskiej kadry.
- Nie ukrywam, że jako Serb jestem w tej sprawie stronniczy - podsumował Grbić. - Trzymam kciuki za swojego rodaka. Go Novak! - zakończył temat.
Czytaj także:
Novak Djoković już w Serbii. Tak przywitali go kibice
O tej okładce mówi świat. Australijczycy kpią z Djokovicia