Poniedziałkowy mecz był historyczny nie tylko dla E.Leclerc Moya Radomki, ale w ogóle całej radomskiej siatkówki. Po raz pierwszy bowiem przedstawiciel tej dyscypliny zagrał w hali Radomskiego Centrum Sportu. Inauguracja nowego obiektu zakończyła się jednak klapą. Pomimo wyjątkowej oprawy, szeregu atrakcji i wielu kibiców na trybunach, podopieczne Riccardo Marchesiego przegrały w 15. kolejce Tauron Ligi z UNI Opole 1:3.
Nie potrafiły znaleźć recepty na liderkę przeciwniczek
- Moim zdaniem ogromna różnica była w zagrywce. Gdy udało nam się przycisnąć rywala, to z automatu nam się wszystko układało, i odwrotnie - rozpoczęła pomeczową analizę Katarzyna Skorupa. - Przeciwniczki nie miały nic do stracenia, przyjechały się "pokazać" i zrobiły to z jak najlepszej strony. Nie miałyśmy żadnego lekarstwa na Bączyńską, rywalki zagrały odważnie, mają fajny zespół, a my zagrałyśmy po prostu źle - kontynuowała rozgrywająca gospodyń.
Trudno z jej słowami się nie zgodzić - atakująca beniaminka zapisała na swoim koncie 20 punktów, kończąc spotkanie z 41-procentową skutecznością w ofensywie. Do 18 "oczek" zdobytych tym elementem dołożyła dwa bloki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego wejścia na stadion jeszcze nie widzieliście!
Nie ryzykowały, a rywalki - wręcz przeciwnie
Premierową odsłonę Radomka wygrała 25:22, by w kolejnej dać się stłamsić UNI, przegrywając aż 11:25! - Pierwszy set był dobry w naszym wykonaniu, zaczęliśmy to spotkanie z dobrym nastawieniem i agresją, z jaką powinniśmy grać. W drugim secie zaczęliśmy mieć problemy w przyjęciu. Nie podejmowaliśmy ryzyka, staraliśmy się tylko nie popełniać błędów - zwrócił uwagę Marchesi.
- Rywalki zagrały świetnie zagrywką, spisywały się bardzo dobrze przez cały mecz - podkreślił trener. Opolanki zanotowały sześć asów serwisowych i popełniły tylko siedem błędów w tym elemencie, przy zaledwie trzech punktach i 11 pomyłkach radomianek. - Naciskały na nas, wywierały presję, z którą nie potrafiliśmy sobie poradzić, nawet w sytuacjach, w których wystarczyło grać dalej. Nie wychodziło nam kompletnie nic. W połowie meczu, kiedy nam nie szło, nie potrafiliśmy być bardziej agresywni i zaryzykować - zaznaczył Marchesi.
Kibice dopisali, zabrakło zwycięstwa
Debiut w nowym obiekcie nie ułożył się więc po myśli Radomki. - Ta hala inaczej wygląda, gdy nie ma dnia meczowego. Ale nie ma co szukać w tym usprawiedliwienia, po prostu powinnyśmy więcej ryzykować na zagrywce i ogółem to popełniłyśmy, nawet nie wiem dokładnie ile, bo nie widziałam statystyk i nie wiem, czy chcę je oglądać, ale bardzo dużo błędów. Brakowało nam zmiany - zwróciła uwagę Skorupa.
- Nie mam zielonego pojęcia, ile było ludzi, ale było super, i mam nadzieję, że pomimo tego, że przegrałyśmy, to na następny mecz przyjdzie tyle samo, albo nawet jeszcze więcej kibiców - zakończyła rozgrywająca radomskiego zespołu.
Czytaj także:
>> Nieudany powrót Malwiny Smarzek. Polski klub przed dużą szansą
>> PGE Skra Bełchatów z awansem. Nie obyło się jednak bez małych kłopotów