Pozostała jedna niewiadoma - podsumowanie szóstego dnia mistrzostw Europy siatkarzy

Szósty dzień mistrzostw Europy potwierdził medalowe aspiracje Rosjan, Bułgarów i Polaków. Pozostawił tylko jedną niewiadomą w grupie E: kto dołączy do grona szczęśliwych półfinalistów? Na dobrej drodze są Francuzi i Niemcy. Szanse zachowują też Grecy, aczkolwiek im nie idzie już tak dobrze, jak "za czasów" gry w grupie C - w środę przegrali po raz drugi, tym razem z Francuzami. Jedno jest pewne - tytułu na pewno nie obronią Hiszpanie, którzy 1:3 ulegli Niemcom.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa E: Hiszpanie nie obronią tytułu, Francuzi nadal walczą

Hiszpania - Niemcy 1:3 (25:19, 25:27, 24:26, 20:25)

Hiszpania: Guillermo Falasca, Alberto Salas, Miguela Angel Falasca, Julian Garcia-Torres, Israel Rodriguez, Sergio Noda, Jose Luis Lobato (libero) oraz Francisco Jose Rodriguez, Jose Luis Molto, Marlon Rafael Palharini.

Niemcy: Sebastian Swarz, Björn Andrae, Georg Wiebel, Jochen Schöps, Max Günthör, Patrick Steuerwald, Ferdinand Tille (libero) oraz Simon Tischer, Robert Kromm, György Grozer, Eugen Bakumovski, Marcus Böhme.

Pierwszą partię dobrze zaczęli Hiszpanie. Ich prowadzenie 3:0 zmusiło do wzięcia czasu Raula Lozano. Na niewiele się to jednak zdało, jego podopieczni dalej spisywali się słabo i przegrywali już 1:7, a na pierwszą przerwę techniczną schodzili tylko z jednym oczkiem więcej na swoim koncie. Powoli starali się odrobić straty, w czym nie pomagały im błędy własne, a dodatkowo po drugiej przerwie technicznej wyjątkowo gnębić rywali zaczął Israel Rodriguez. Seta zakończył atak świetnie spisującego się w tym elemencie Guillermo Falaski.

W drugą odsłonę Niemcy weszli już lepiej, dobrze grając blokiem. Szybko wyszli na prowadzenie, które utrzymywali do drugiej przerwy technicznej, choć rywale konsekwentnie próbowali ich dogonić. Kiedy im się to udało, zaczęła się wyrównana walka, z której raz jedna, raz druga ekipa wychodziła z niewielką przewagą. Ostatecznie emocjonującą końcówkę zakończyły dwa bloki na młodszym z braci Falasca. Ta przegrana zdenerwowała Hiszpanów, czemu wyraz na początku trzeciego seta dał Israel Rodriguez. Jego zagrywki zmusiły Lozano do wzięcia czasu dla swojej drużyny przy stanie 4:1 dla ekipy Julio Velasco. Przerwa pomogła Niemcom, zaczęli odrabiać straty i już na pierwszej przerwie technicznej prowadzili dwoma oczkami. Sukcesywnie zwiększali prowadzenie, ale tuż po drugiej przerwie technicznej, Hiszpanie szybko odrobili swoje spore straty. W końcówce jednak blokowany był Guillermo Falasca i Niemcy wygrali 25:23.

W ostatniej partii Niemcy wyszli na większe niż jednopunktowe prowadzenie dopiero po pierwszej przerwie technicznej. Dobra postawa w polu serwisowym i w bloku oraz sporo błędów własnych obrońców tytułu sprawiły, że na drugim czasie było już 16:10 dla naszych zachodnich sąsiadów. Hiszpanie jeszcze próbowali poderwać się do walki, jednak świetna postawa podopiecznych Raula Lozano im na to nie pozwoliła. Seta i mecz po raz kolejny zakończył blok na Falasce.

Grecja - Francja 1:3 (18:25, 32:30, 18:25, 23:25)

Grecja: Konstantinos Christofidelis, Mitar Tzourits, Konstantinos Prousalis, Nikolaos Roumeliotis, Sotirios Pantaleon, Tontor-Zlatkov Baev, Georgios Stefanou (libero) oraz Vasileios Kournetas, Achilleas Papadimitriou (libero), Apostolos Armenakis, Ilias Lampas.

Francja: Yannick Bazin, Antonin Rouzier, Romain Vadeleux, Stephane Antiga, Guillaume Samica, Olivier Kieffer, Hubert Henno (libero) oraz Toafa Takaniko, Samuele Tuia.

Oba zespoły rozpoczęły spotkanie wyrównanie, oba sporo grały środkiem. Szybko jednak na prowadzenie wyszli Francuzi - zejść ze sporą przewagą tak na pierwszą (8:5), jak i na drugą (16:11) przerwę techniczną pozwoliły im udane akcje w wykonaniu Vadeleux. Skuteczna gra w bloku i udane ataki po skosie umożliwiły zaś Trójkolorowym zdominować tę odsłonę i wygrać ją 25:18. Podopieczni Philippe Blaina nie oddali kontroli i w kolejnej partii, szybko uzyskując w niej znaczącą przewagę (6:2, 8:4). Grecy nie poddali się jednak bez walki i powoli odrabiając straty, wyrównali do stanu 16:16. Francuzi próbowali im odskoczyć, ale to siatkarze pod wodzą Konstantinosa Arseniadisa wywalczyli dwie piłki setowe, których nie wykorzystali, doprowadzając do emocjonującej końcówki. Gra na przewagi szczęśliwie zakończyła się zwycięstwem Greków 32:30.

Kolejną partię znów świetnie zaczęli Francuzi. Przy stanie 3:0 o czas poprosił szkoleniowiec rywali. Niewiele to pomogło na dobrą grę Trójkolorowych w bloku i ataku oraz niezłą dyspozycję Stephane Antigi i Guillaume Samiki. Na drugiej przerwie technicznej było już 16:10. Siatkarze Philippe Blaina do końca utrzymali sporą przewagę i wygrali trzecią partię w identycznym stosunku, jak pierwszą.

Początek czwartego seta był przeciwieństwem poprzedniego: tym razem to Grecy zaczęli od prowadzenia 3:0, po którym o czas poprosił selekcjoner rywali. Podopieczni trenera Arseniadisa konsekwentnie utrzymywali 2-3-punktową przewagę. Francuzom udawało się kilkakrotnie zbliżyć na jeden punkt, ale do remisu doprowadzili dopiero przy stanie 21:21. Ostatecznie Trójkolorowi wygrali tę partię 25:23 po ataku ze środka Vadeleux.

Tabela grupy E

M.ZespółMeczePunktySety
1 Polska 4 8 12:6
2 Francja 4 7 10:6
3 Niemcy 4 6 8:8
4 Grecja 4 6 8:8
5 Hiszpania 4 5 6:11
6 Słowacja 4 4 7:12

A w grupie F wszystko już jasne

Bułgaria - Holandia 3:1 (25:15, 26:24, 21:25, 28:26)

Bułgaria: Hristo Cwetanow, Andrej Żekow, Matej Kazijski, Walentin Bratojew, Władimir Nikołow, Wiktor Josifow, Teodor Salparow (libero) oraz Cwetan Sokołow, Todor Aleksiew.

Holandia: Yannick Van Harskamp, Robert Horstink, Jeroen Rauwerdink, Wytze Kooistra, Niels Klapwijk, Rob Johannes Bontje, Jelte Maan (libero) oraz Dirk-Jan Van Gendt, Kay Van Dijk, Jeroen Trommel, Lars Lorsheijd.

Pierwszego seta oba zespoły zaczęły wyrównanie, choć Holendrzy ustępowali rywalom w polu serwisowym. A tam nieźle radził sobie Kazijski przed drugą przerwą techniczną, na którą już z wyraźnym prowadzeniem zeszła ekipa z Bułgarii. I to w kierunku Kazijskiego Oranje posyłali najwięcej zagrywek, jednak ten świetnie spisywał się w przyjęciu. W podobnej dyspozycji był bułgarski blok, którym to podopieczni Silvano Prandiego zakończyli pierwszą partię.

Po tak gładko przegranym secie Holendrzy wzięli się do roboty i bardzo dobrze zaczęli kolejną partię. Z dobrej strony pokazał się Rob Bontje. Na pierwszej przerwie technicznej Pomarańczowi prowadzili 8:3. Bułgarzy wzięli się jednak do roboty, powoli zaczęli odrabiać straty. Pewnie grał Kazijski, coraz lepiej radził sobie Cwetanow. Na dobry blok Bułgarów Holendrzy odpowiadali jeszcze lepszą zagrywką, doprowadzając do wyrównanej i emocjonującej końcówki. Grę na przewagi wygrali podopieczni trenera Prandiego.

Rywalizacja w kolejnych partiach była wyrównana. W trzeciej bywało jednak tak, że momentami jedna z ekip odskakiwała na chwilę rywalowi. Bułgarów zagrywką straszyli Horstink i Klapwijk, w drużynie Silvano Prandiego pokazał się Bratojew. Jednak uzyskana pod koniec seta przewaga Pomarańczowych pozwoliła im wygrać tę odsłonę 25:21. Niemniej w kolejnej odsłonie znów zaczęła się walka punkt za punkt, choć błędy w przyjęciu po stronie bułgarskiej pozwoliły na chwilę odskoczyć Pomarańczowym na pierwszej przerwie technicznej. Ponownie lepiej szło im po kolejnym czasie, ale dobra postawa Kazijskiego i Nikołowa umożliwiły Bułgarom wyrównać, a następnie doprowadzić do emocjonującej końcówki i wygrać ją 26:24, dzięki udanej akcji Nikołowa.

Włochy - Rosja 0:3 (23:25, 21:25, 21:25)

Włochy: Valerio Vermiglio, Michał Łasko, Cristian Savani, Emanuele Birarelli, Andrea Sala, Matej Cernic, Loris Mania (libero) oraz Loris Mania, Alberto Cisolla, Dragan Travica, Simone Parodi, Mauro Gavotto.

Rosja: Aleksander Kosariew, Siergiej Grankin, Aleksiej Kazakow, Jurij Bierieżko, Aleksander Wołkow, Maksim Michajłow, Aleksiej Wierbow (libero) oraz Siemion Połtawski, Aleksiej Czeremisin, Wadim Chamuckich.

Pierwszą partię oba zespoły rozpoczęły wyrównanie, ale szybko na prowadzenie wysunęli się reprezentanci Italii. Pomogły im w tym problemy Rosjan z przyjęciem. Na drugą przerwę techniczna Włosi schodzili ze znaczną przewagą - wydawało się, że wystarczającą, by bezpiecznie wygrać tego seta. Jednak Sborna poprawiła grę w ataku, zaczęła stawiać skuteczny blok i ryzykować zagrywką, co poskutkowało wyrównaniem, a w końcu wygraną 25:23.

Drugą partię od początku kontrolowali reprezentanci Rosji, unikając jak ognia błędów własnych, co zaś nie wychodziło rywalom. Pewna gra w ataku pozwoliła Sbornej spokojnie zmierzać ku wygranej w secie. Dobrze punktował i nieźle zagrywał Połtawski, który asem serwisowym zakończył tę odsłonę.

Początek trzeciej partii był wyrównany, choć początkowo przewaga Rosjan nie była tak widoczna, jak w secie poprzednim. Po pierwszej przerwie technicznej podopieczni Daniele Bagnoliego wypracowali sobie jednak bezpieczną przewagę, która na drugim czasie wyniosła już 6 oczek. Byli bezlitośni dla Włochów przede wszystkim na zagrywce, dopisując kolejne punkty zdobyte z tego elementu. Włosi praktycznie nie wykazywali już woli walki, choć w końcówce próbowali jeszcze co nieco nadrobić. Ostatecznie przegrali seta 21:25 i mecz 0:3, tracąc jakiekolwiek szanse na awans do półfinałów.

Serbia - Finlandia 3:0 (25:20, 25:14, 25:22)

Serbia: Nikola Kovacević, Nikola Grbić, Miloš Nikić, Andrija Gerić, Ivan Milijković, Marko Podrascanin, Nikola Rosić (libero) oraz Vlado Petković, Saša Starović.

Finlandia: Mikko Esko, Antti Siltala, Tuomas Sammelvuo, Mikko Oivanen, Konstantin Shumov, Matti Oivanen, Pasi Hyvärinen (libero) oraz Matti Hietanen, Jukka Lehtonen, Olli-Pekka Ojansivu.

Serbowie spotkali się z Finami na krótki trzysetowy mecz. Od pierwszej partii grali pewnie, cały czas kontrolując przebieg gry i szybko uzyskując przewagę nad rywalem. Plavi dobrze spisywali się w ataku, nieźle szło im też na zagrywce. Dzięki temu wygrali pierwszą partię do 20, a w drugiej wręcz zmiażdżyli Skandynawów, wygrywając 25:14. Jedynie w trzeciej odsłonie Finowie postarali się postawić trudniejsze warunki i powalczyć o przedłużenie spotkania. Podopieczni Igora Kolakovicia nie pozwolili im jednak na wiele i zwyciężyli 25:22.

W serbskiej ekipie tradycyjnie duże znaczenie miała postawa Ivana Milijkovicia, choć tym razem prym wiódł Miloš Nikić, zapisując na swoim koncie najwięcej punktów (15).

To gładkie zwycięstwo nie dało jednak Serbom nic poza satysfakcją - do półfinałów, choćby i chcieli, już nie awansują.

Tabela grupy F

M.ZespółMeczePunktySety
1 Rosja 4 8 12:3
2 Bułgaria 4 8 12:3
3 Serbia 4 6 9:7
4 Holandia 4 6 9:9
5 Włochy 4 4 2:12
6 Finlandia 4 4 2:12
Komentarze (0)