MKS Ślepsk Suwałki przystąpił do sobotniego spotkania z nadzieją na trzecie zwycięstwo z rzędu pod wodzą nowego trenera - Dominika Kwapisiewicza. Gracze Ślepska w poprzednich dwóch meczach odnosili arcyważne wygrane z sąsiadami z tabeli, czyli Cerrad Eneą Czarnymi Radom oraz Cuprum Lublin. Dlatego tym bardziej suwałczanie zamierzali pokonać PSG Stal Nysa, ostatnią drużynę w tabeli.
Mecz rozpoczął się od wymiany ciosów. Żadna drużyna nie mogła odskoczyć (10:10). Jednak od tamtego momentu gra Stali Nysa kompletnie się posypała. Skuteczność w ataku spadła do 40 proc., a w takim wypadku nie było mowy o wygraniu seta. Ponadto w szeregach gości brakowało wyrazistego lidera. Ślepsk stopniowo budował przewagę i pierwszą partię wygrał 25:18.
Drugi set rozpoczął się tak samo jak pierwszy. Znów żadna z ekip nie mogła odskoczyć na wyraźne prowadzenie. Jednak można było zauważyć, że tym razem w zespole z Nysy bardzo szwankuje przyjęcie. Paweł Halaba serwował sprytnie, piłka ocierała się o taśmę, a przyjmujący gości nie potrafili sobie z tym poradzić. Oba zespoły na początku seta często korzystały z gry środkiem, co dawało sporo punktów.
Ślepsk później odskoczył na kilka punktów, ale nysianie zdołali doprowadzić do wyrównania (15:15). W końcówce seta to jednak podopieczni Kwapisiewicza zachowali więcej zimnej krwi. W kluczowych momentach u Stali znów zawodziło przyjęcie. Drugą partię skutecznym atakiem zakończył Cezary Sapiński i suwałczanie wygrali 25:23.
W trzecim secie siatkarze Stali Nysa wyglądali tak, jakby zapomnieli o wcześniejszych wydarzeniach. Grali fenomenalnie, a szczególny problem swoim rywalom sprawiali zagrywkom. Kapitalny serwis już w pierwszej części seta zapewnił podopiecznym Daniela Plińskiego kilkupunktową przewagę. Choćby Maciej Zajder zanotował na swoim koncie dwa asy serwisowe z rzędu.
Dominik Kwapisiewicz dwoił się i troił, pobudzał swoich zawodników, ale nic z tego. Nysianie w efektownym stylu wrócili do walki o zwycięstwo w meczu, wygrywając trzeciego seta 25:18.
W czwartej partii oglądaliśmy wyrównaną grę, ale jednak to gospodarze mieli więcej atutów. W ataku szalał Bartłomiej Bołądź. Również wtedy, gdy jego koledzy z drużyny grali z kontry. Nysianie mieli problem z kończeniem ataków na pojedynczym bloku i to miało odzwierciedlenie w wyniku. Nie pomogły nawet udane bloki Macieja Zajdera. Gdy było 18:15 dla gospodarzy nadzieję Stali Nysa ponownie dał Zajder udanymi zagrywkami, przez co zespół złapał kontakt z rywalami.
Nysianie poczuli krew. Oba zespoły do pewnego momentu toczyły walkę punkt za punkt, ale w końcówce to Stal okazała się lepsza! Gracze z Nysy fenomenalnie prezentowali się w obronie. Albo zdobywali punkty blokiem albo świetni funkcjonowała współpraca na linii blok - obrona. To dało Stali zwycięstwo 25:22 i doprowadzenie do tie-breaka.
W piątym secie od samego początku to Stal Nysa nadawała ton rywalizacji i zasłużenie sięgnęła po zwycięstwo 15:10. Jeszcze po dwóch partiach taki scenariusz wydawał się niemożliwy. To dopiero drugie, ale jakże ważne zwycięstwo Stali Nysa w tym sezonie. MVP spotkania został Wassim Ben Tara
MKS Ślepsk Malow Suwałki - PSG Stal Nysa 2:3 (25:18, 25:23, 18:25, 22:25, 10:15)
Ślepsk: Tuaniga, Bołądź, Klinkenberg, Halaba, Sapiński, Takvam, Czunkiewicz (libero) oraz Laskowski, Łukasik, Makowski, Rudzewicz
Stal: Komenda, Ben Tara, El Graoui, Kwasowski, Zajder, M'Baye, Dembiec (libero) oraz Szczurek, Szwaradzki, Dębski
MVP: Wassim Ben Tara
Czytaj także:
Ciąg dalszy zamieszania z walkowerem w Lidze Mistrzyń. Włosi grzmią po zmianie decyzji przez CEV. "To jest farsa!"
Eksperymenty w składzie się powiodły. ŁKS Commercecon Łódź nie dał szans rywalkom