GKS gonił, ale zawiódł na ostatniej prostej. Trefl wybrnął z opresji

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk
zdjęcie autora artykułu

Trefl Gdańsk prowadził już w Katowicach 2:0, ale miejscowy GKS był w stanie wznieść się na wyżyny i doprowadzić do tie-breaka. W nim jednak więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy ostatecznie wyszli z opresji i przybliżyli się do 7. miejsca.

W tym artykule dowiesz się o:

Faworytem całej rywalizacji wydaje się Trefl Gdańsk, przez co GKS Katowice musiał upatrywać swoich szans szczególnie w domowym pojedynku. Zespół ze Śląska przed własną publicznością był w stanie urwać seta Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Dzięki temu w starciu z drużyną z Trójmiasta katowiczanie nie stali na straconej pozycji. Dyspozycja gości w głównej mierze uzależniona była od samopoczucia zawodników, których w ostatnim czasie zaatakował wirus.

Od samego początku ton rywalizacji nadawali przyjezdni, którzy po ataku Kewina Sasaka odskoczyli na cztery punkty (12:8). Gospodarze gonili i zniwelowali stratę, a gra na boisku się wyrównała. Ostatecznie premierowa odsłona padła łupem gdańszczan, którzy wykorzystali pierwszą piłkę setową. Zwycięstwo na inauguracje zapewniła wideo weryfikacja, o którą poprosił Michał Winiarski.

Inicjatywę od początku drugiej partii przejęli miejscowi, ale od połowy seta ponownie obserwowaliśmy wymianę ciosów. Pięciopunktowa seria Trefla okazała się kluczem do sukcesu, bowiem tej straty mimo okazji nie byli w stanie odrobić katowiczanie. Na sam koniec asem serwisowym popisał się Dmytro Paszycki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szalała na wakacjach. I to jak!

Będący pod ścianą GKS nie zamierzał się poddawać, szybko udało im się zbudować przewagę, którą raz za razem powiększali. Przyjezdni zdobyli dziesiąty punkt, kiedy blisko zwycięstwa byli już rywale (10:19). Tak dużej straty Trefl nie był w stanie zmniejszyć, a co dopiero odrobić.

Podrażnieni goście zaczęli prezentować się zdecydowanie lepiej niż w poprzedniej odsłonie spotkania. Jednak mimo początkowego prowadzenia już w połowie seta inicjatywę przejął GKS (13:11). Gdy przed końcową fazą trzy punkty z rzędu zdobyli gospodarze, tym samym byli w stanie odpowiedzieć rywale. Wszystko zmieniło pojawienie się w polu serwisowym Gonzalo Quirogi, który od razu popisał się asem, a chwilę później dołożył kolejnego. Szczególnie ważny był ten drugi, bowiem doprowadził on do tie-breaka.

W decydującej partii szybko zmuszony poprosić o przerwę był szkoleniowiec gospodarzy (0:3). Po krótkiej chwili GKS opanował sytuację i doprowadził do remisu za sprawą Tomasa Rousseaux. Po raz drugi trzy punkty z rzędu zdobyli gdańszczanie, którzy tym razem nie pozwolili rywalom doprowadzić do remisu. Błędy katowiczan w końcówce sprawiły, że ostatecznie to siatkarze Trefla spędzą sobotni wieczór w lepszych humorach.

Drugie spotkanie o 7. miejsce w PlusLidze odbędzie się w środę. Tym razem gospodarzem będzie zespół z Gdańska.

GKS Katowice - Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 18:25, 25:13, 25:22, 10:15)

Stan rywalizacji: 1:0 dla Trefla Gdańsk

GKS: Quiroga, Hain, Ma'a, Szymański, Kania, Domagała, Mariański (libero) oraz Nowosielski, Rousseaux, Ogórek (libero)

Trefl: Reichert, Paszycki, Sasak, Lipiński, Urbanowicz, Kozub, Pruszkowski (libero) oraz Łaba, Zaleszczyk

MVP: Kewin Sasak (Trefl Gdańsk)

Przeczytaj także: Faworyzowani wicemistrzowie Polski zgaszeni we własnej hali! Kolejni dwaj zawodnicy na dłużej w ZAKSIE

Źródło artykułu: