Tym żyła Polska - siatkarskie podsumowanie 2012 roku

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kibic siatkówki w Polsce w tym roku nie miał prawa narzekać na nudę! Oto subiektywny wybór najbardziej elektryzujących doniesień ostatnich dwunastu miesięcy: gwarantujemy solidną dawkę emocji!

1
/ 13

[color=#000000]

Bohater siatkarskiego Rzeszowa
Bohater siatkarskiego Rzeszowa

Kaiser Grozer podbił... polskie serca

Polscy kibice, a zwłaszcza ci z Rzeszowa, nie mają wątpliwości, komu podkarpacki klub zawdzięcza przełamanie dotychczasowej hegemonii PGE Skry Bełchatów i zdobycie mistrzostwa Polski. Mowa rzecz jasna o Georgu Grozerze, niemieckim atakującym o niewyobrażalnej sile ataku i serwisie, którego lęka się każdy przyjmujący na świecie. O ile w fazie zasadniczej PlusLigi nie zawsze spełniał oczekiwania, o tyle w meczach finałowych przechodził samego siebie. Ponad 70 procent skutecznego ataku, serie punktowych zagrywek... Eksperci łapali się za głowy, podziwiając wyczyny Grozera. Rzeszowscy fani gotowi byli wynieść swojego bohatera na siatkarski Olimp, jednak ten już w trakcie rozstrzygających spotkań ogłosił, że po sezonie przenosi się do rosyjskiej Superligi. Ta wiadomość nieco popsuła fetowanie ligowego złota Asseco Resovii Rzeszów, ale spora część sympatyków rzeszowian przyjęła ją ze zrozumieniem i teraz cierpliwie czeka na (ich zdaniem pewny) powrót atakującego do byłego klubu. Niemożliwe? Grozer już udowodnił, że to słowo nie istnieje! [/color]

2
/ 13
Sukces wbrew... logice
Sukces wbrew... logice

Sopocki okręt "Atom" dobija po portu mistrzów mimo burz [color=#000000]Gdy okazało się, że spółka PGE odmówiła łożenia pieniędzy na - nierzetelny jej zdaniem - nadmorski klub, działacze Atomu Trefla Sopot prawdopodobnie uznali, że nie muszą tłumaczyć się samym zawodniczkom z niewypłacanych pensji i czym prędzej nabrali wody w usta. Okazało się, że siatkarskie gwiazdy potrafią upomnieć się o realizację swoich wysokich kontraktów, dlatego przez cały sezon byliśmy świadkami wojny między władzami Atomu a zniechęconymi zawodniczkami. Zespół opuszczały kolejne siatkarki (Świeniewicz, Fernandez, Ozsoy), część z nich odmawiała gry z ligowych spotkaniach... W takim razie jakim cudem skazana na chaos i porażkę ekipa zdołała wywalczyć tytuł mistrzowski, pokonując Tauron MKS i Muszyniankę? Wielką zasługę w tym miał trener Alessandro Chiappini, któremu udało się w trudnej sytuacji zjednoczyć podopieczne wokół wspólnego celu. Złotej ekipy z Sopotu już nie ma, działaczy Atomu czekają procesy z byłymi zawodniczkami... ale, jak na złość zdrowemu rozsądkowi, cel został osiągnięty.

[/color]

3
/ 13

[color=#000000]

Awantura o czternasty punkt [/color]

Tę sytuację pozostawimy bez zbędnych opisów, niech wystarczy powyższy filmik, który oddaje całą gamę emocji związanych z najzacieklejszą kłótnią na parkietach PlusLigi w ostatnich latach. Skupmy się na wydarzeniach tuż po pamiętnym spotkaniu: siatkarze Skry wystosowali przeprosiny w stronę sędziego Piotra Króla, wciąż jednak utrzymując, że ten jeden punkt przy stanie 14:13 dla rywali był dla nich na wagę... możliwej wygranej. - Zdobycie siedem razy tytułu mistrzów Polski sprawiło, iż ci panowie jechali na takim koniu, że się przeliczyli. To, co pokazali było żenujące, zachowanie zawodników, trenera. Po prostu trzeba udowodnić, że jest się lepszym, a nie robić awantury o jedną piłkę, która moim zdaniem nie miała zasadniczego znaczenia - komentował dla naszego portalu trener Wiktor Krebok. Chyba każdy zgodzi się z tym, że zachowanie trenera i graczy Skry niewiele miało wspólnego z postawą godną sportowca. Koniec końców skończyło się bez sankcji, ale pozostał niesmak.

4
/ 13
Pretensje? Tak, ale... tylko do siebie
Pretensje? Tak, ale... tylko do siebie

Osiem do zera... czy da się to zmarnować?

Odpowiedź na to pytanie przyszła w drugim półfinałowym spotkaniu PlusLigi Kobiet między Atomem Trefl Sopot a Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza. Zagłębianki, opromienione zdobyciem Pucharu Polski (po zwycięstwie... właśnie nad sopockim zespołem) pewnie wygrały pierwszy mecz rywalizacji, a w drugim zmierzały do zwycięstwa w piątym secie. Gdy zespół Waldemara Kawki prowadził w decydującej partii 8:0, wydawało się, że już nic złego nie może im się przydarzyć. Życie najwyraźniej bywa złośliwe, bo siatkarki z Sopotu w krytycznym momencie odrobiły straty i niespodziewanie triumfowały 15:12! - Jesteśmy trochę zdenerwowani, czujemy niedosyt i będziemy to rozpamiętywać - komentował ten mecz trener Waldemar Kawka, który mógłby powtórzyć te słowa po ostatnim, piątym starciu o upragniony finał ligi; jego zespół prowadził w piątym secie 13:10 i po raz kolejny oddał pole przeciwniczkom, tracąc tym samym szanse na choćby srebrny medal... - Doceniam klasę zespołu z Sopotu, ale uważam, że oddaliśmy ten awans. Mądrzejsi ode mnie powiedzieli, że do finału trzeba dorosnąć, aby zdobyć te ostatnie punkty - podsumował szkoleniowiec Tauronu MKS.

5
/ 13

(Zbyt) szybka wygrana...

I znów całą sytuację przypomni nam odpowiednie wideo. Delikatnie rzecz ujmując, tego dnia sędziowanie w rzeszowskiej hali na Podpromiu dalekie było od idealnego, o czym wymownie świadczy zakończenie przez arbitrów meczu przy stanie... 24:14. Próby naprawienia karygodnego błędu (poprzez ściąganie graczy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z... kontroli antydopingowej) i dogrania reszty spotkania miały już mało wspólnego ze sportem i jakimkolwiek profesjonalizmem. Jedynym pozytywnym aspektem całego zamieszania było powstanie facebookowej inicjatywy "Nakarm Grzesia (Kosoka - przyp.red) kliknięciem", inspirowanej widoczną w materiale sceną częstowania środkowego batonem przez Krzysztofa Ignaczaka. Cała akcja przerodziła się w ciekawy serwis, który promuje siatkówkę i czujnie śledzi wszelkie zabawne sytuacje z nią związane. Podejrzewamy, że autorkom strony nie zabraknie inspiracji przez długie lata...

6
/ 13
Persona non grata?
Persona non grata?

Powrót syna marnotrawnego? Jeszcze chwileczkę...

Od dawna mówi się o możliwości powrotu Mariusza Wlazłego do polskiej kadry (zawodnik od 2010 konsekwentnie odmawia występów w reprezentacji, wydał nawet oświadczenie tłumaczące swoją postawę), ale tak naprawdę do niedawna był to czysty fakt medialny, bo zarówno zawodnik, jaki trener Andrea Anastasi jedynie niezobowiązująco rozmawiali o takiej możliwości. Jednak w tym roku w polskim światku siatkówki tuż przed igrzyskami rozniosła się wieść, jakoby sam gracz bełchatowskiej Skry wyszedł z inicjatywą i ogłosił gotowość do gry w drużynie narodowej. Szumnie zapowiadano kompromis, odbyła się nawet konferencja z udziałem siatkarza, Mirosława Przedpełskiego i Konrada Piechockiego... i tak naprawdę wciąż nie wiemy, co wyniknie z tych działań. Starania zawodnika nie spotkały się z aprobatą, w końcu dlaczego trener kadry miałby powoływać go na igrzyska, skoro mógłby rozbić tym ruchem zgrywaną od dwóch lat drużynę? Na razie wygląda na to, że jeszcze poczekamy na widok Wlazłego w biało-czerwonej koszulce...

7
/ 13
"Same problemy..." / fot. rp.pl
"Same problemy..." / fot. rp.pl

Służba nie drużba, zwłaszcza ta tajna

CBA w siedzibie PZPS! Prasa raziła oczy ogromnymi nagłówkami, tak samo jak paski informacyjne stacji telewizyjnych. Tego typu informacje elektryzują nie tylko kibiców. Centralne Biuro Antykorupcyjne i warszawska Prokuratura Okręgowa zareagowały na doniesienia o nieprawidłowościach związanych z przekazywaniem pieniędzy miastom organizującym mistrzostwa świata w 2014 roku. Prezes Przedpełski miał jasne wytłumaczenie takich działań: - Chodzi o wybory. Związek dobrze sobie radzi, więc trzeba było zrobić donos i wszystko zepsuć. Mamy w Polsce taki system, że na podstawie doniesienia jakiejkolwiek osoby od razu można wystrzelić z grubej rury. No i mamy wielkie łubu-dubu w związku - grzmiał na łamach prasy. Sprawcą "łubu-dubu" był b. sekretarz PZPS Bogusław Adamski, zwolniony ze swojej funkcji tuż przed wyborami. Działacz prowadził w mediach kampanię przeciwko ubiegającemu się o reelekcję Przedpełskiemu, donosząc o domniemanych problemach finansowych związku. O kampanii i wyborach będzie jeszcze mowa, tego tematu przegapić nie sposób...

8
/ 13
Białostoczanki walczą o byt, nie tylko ligowy
Białostoczanki walczą o byt, nie tylko ligowy

Na wschodzie bez zmian, czyli chaos i brak pieniędzy

AZS Metal-Fach Białystok swoją przygodę z ekstraklasą pań znaczy nie wysokimi lokatami i medalami, ale cyklicznie powtarzającymi się problemami natury finansowej, organizacyjnej i kadrowej. Na domiar złego w obecnym sezonie wszystkie kłopoty podlaskiego zespołu spiętrzyły się w niewyobrażalny sposób, choć przecież do Białegostoku sprowadzono głównie młode siatkarki na dorobku, które nie wymagały wielkich pensji i luksusowych warunków do gry. Obecnie drużyna Czesława Tobolskiego nie może być nawet pewna tego, czy przetrwa do końca rozgrywek: nawet jeśli uda się jakoś zmobilizować i tak już okrojony skład, z którego uciekły Trynidadki Channon Thompson i Sinead Jack, do niewiarygodnego wysiłku i mimo kontuzji podstawowych siatkarek oraz braku regularnie wypłacanych pensji akademiczki utrzymają się w Orlen Lidze, to nad klubem wciąż czyha widmo procesu karnego wytoczonego przez utrzymujący AZS urząd miasta, wstrzymania dotacji i ogłoszenia upadłości. I tylko żal nadziei polskiej kadry: Eweliny Polak, Natalii Kurnikowskiej...

9
/ 13
Przyszła arena siatkarskich zmagań?
Przyszła arena siatkarskich zmagań?

Stadion mój widzę ogromny

Prezes Przedpełski, który jako członek zarządu FIVB będzie odpowiadał m.in. za marketing i promocję siatkówki, miał wiele pomysłów na popularyzację tej dyscypliny sportu i nie wahał się ich ogłaszać całej Polsce. Jednym z pierwszych śmiałych założeń miało być rozegranie we wrześniu meczu polskich siatkarzy na... Stadionie Narodowym w Warszawie! Początkowo, w wypadku sukcesu siatkarzy na igrzyskach, miał być to niejako powtórzenie pojedynku o medal olimpijski, jednak potem zmieniono koncepcję. Obecnie Przepełskiemu marzy się próba generalna Stadionu podczas spotkania Polska - Brazylia w Lidze Światowej, a następnie rozegranie na warszawskiej arenie meczu otwarcia mistrzostw świata w 2014 roku. Poza oczywistymi plusami takiego wydarzenia coraz częściej zauważa się pewne mankamenty; kibice obawiają się o widoczność parkietu z najdalszych rzędów trybun, a siatkarze o przeciągi, które mogły skutecznie utrudnić grę na tak przestronnym obiekcie. Póki co PZPS śmiało dąży do zamierzonego celu i być może już niedługo polska reprezentacja zagra przed niemal 60 tysiącami fanów!

10
/ 13
Głosowanie nie zawsze przebiega spokojnie / fot. sport.fakt.pl
Głosowanie nie zawsze przebiega spokojnie / fot. sport.fakt.pl

[color=#222222]Wybory w PZPS: walka trwa

Zwieńczeniem burzliwej, pełnej wzajemnych oskarżeń kampanii wyborczej na nowego prezesa zarządu PZPS był zjazd delegatów Związku, który miał dokonać ostatecznego wyboru. Pewnych kandydatów było dwóch: ubiegający się o reelekcję Mirosław Przedpełski i szef Pomorskiego Wojewódzkiego Związku Piłki Siatkowej[/color] Waldemar Bartelik, którego głównym zamiarem była naprawa ponoć fatalnych finansów organizacji. Sam przebieg wyborów byłby niezłym materiałem na polityczny thriller: najpierw wykazywano nieważność wyboru delegatów ze Śląska, potem wywiązała się pełna emocji dyskusja o głosowaniu nad wnioskiem Komisji Rewizyjnej o nieudzielenie absolutorium prezesowi Przedpełskiemu i samym trybem tego głosowania. Nie zabrakło ostrej wymiany zdań pomiędzy zwolennikami obu kandydatów. Ostatecznie ustępujący prezes utrzymał swoje stanowisko na kolejną kadencję, ale nie otrzymał on zdecydowanego poparcia delegatów, jakiego sam oczekiwał (48 głosów przy 39 oddanych na Bartelika). Na razie stary-nowy szef polskiej siatkówki może (jeszcze) liczyć na spokój.

11
/ 13
Czasem chwile chwały nagle się kończą...
Czasem chwile chwały nagle się kończą...

Wiatr zmian na ławkach trenerskich

Jak co roku w męskiej i żeńskiej lidze siatkówki doszło do międzyklubowych roszad szkoleniowców. O ile w Pluslidze na razie obyliśmy się bez zwalniania trenerów w trakcie sezonu i zamiast tego możemy mówić o kreowaniu się pozytywnych gwiazd ligi (jak w przypadku Daniela Castellaniego czy udanie debiutującego w roli pierwszego szkoleniowca Jakuba Bednaruka), to środowiskiem Orlen Ligi wstrząsnęły wiadomości o dymisjach Rafała Błaszczyka i Jerzego Matlaka. Wieloletni trener pracujący z Gwardią (potem Impelem) Wrocław nie spełnił oczekiwań związanych z postawą przebudowanego składu swojej drużyny i o decyzji zarządu klubu zdecydował słaby wynik sportowy. Sprawa Matlaka zaś do dziś elektryzuje całe środowisko siatkarskie: czy chodziło o krytyczne wypowiedzi utytułowanego szkoleniowca na temat władz Atomu, czy o złamanie przez byłego selekcjonera kadry zasad dyscyplinarnych? A może to konflikt na linii siatkarki-trener zmusił zarząd klubu do zwolnienia Matlaka mimo niezłych wyników zespołu? Tutaj tajemnic jest więcej niż faktów, dlatego pewnie wielu czeka na rozstrzygnięcia procesu, jaki były trener Atomu zamierza wytoczyć Tomaszowi Skłodkowskiemu, prezesowi klubu.

12
/ 13
Droga Chemika ku Orlen Lidze nie jest usłana różami
Droga Chemika ku Orlen Lidze nie jest usłana różami

Gigant I ligi na glinianych nogach?

Część zespołów niższej klasy rozgrywkowej ledwo wiąże koniec z końcem (jak nieudolnie zarządzana KPSK Stal Mielec), jednak w tym roku byliśmy świadkami odrodzenia potęgi Chemika Police, który zasilany pieniędzmi od miejscowego zakładu chemicznego miał spokojnie awansować do kobiecej ekstraklasy i tam osiągać sukcesy na miarę zespołu z lat 90. XX wieku. Już sam rzut oka na poczynione przez klub transfery i zatrudnionego szkoleniowca robił wrażenie; zawodniczki klasy Izabeli Kowalińskiej czy Joanny Mirek pod wodzą Mariusza Wiktorowicza gwarantowały serię pewnych zwycięstw. Rzeczywistość zweryfikowała jednak mocarstwowe plany Chemika: okazało się, że nawet zbiór siatkarskich gwiazd może przegrywać mecze w I lidze i ustępować w niej dużo mniej posażnej Jedynce Aleksandrów Łódzki, prowadzonej przez... byłego trenera Chemika, Mariusza Bujka. Ten sam szkoleniowiec wyeliminował swój były zespół z gry w tegorocznym Pucharze Polski, z którym w Polisach wiązano spore nadzieje. Zemsta? Raczej wykorzystanie naturalnej słabości pierwszoligowego giganta, jaką jest brak właściwego zgrania.

13
/ 13
Jerzy Janowicz był zadowolony z nietypowego spotkania, kibicie nieco mniej
Jerzy Janowicz był zadowolony z nietypowego spotkania, kibicie nieco mniej

Pomysł na rewolucyjną... nudę

Przegląd krajowy zakończymy dość świeżą dyskusją na temat nowego formatu siatkarskiego spotkania, wymyśloną i promowaną przez Mirosława Przedpełskiego. Krótkie sety, grane maksymalnie do 16 punktów i gra do pięciu wygranych partii miały w zamierzeniu prezesa PZPS uatrakcyjnić spotkania siatkówki, a po aprobacie prezesa FIVB miała stać się ogólnie obowiązująca na całym świecie (w dalekiej perspektywie lat, ale jednak). Szumnie zapowiadany format zaprezentowano podczas spotkania towarzyskiego Skry Bełchatów z reprezentacją Polski... i wbrew oczekiwaniom władz Związku, nie przyjął się on dobrze na kibicowskim, dziennikarskim, a nawet na siatkarskim gruncie. Zmianom zarzucano m.in. wytrącanie zawodników z rytmu przez częstotliwość setów, brak zapowiadanych emocji i przez to nudę w poczynaniach na parkiecie. Nawet ci, którzy dawali pomysłowi Przedpełskiego szanse, po obejrzeniu spotkania jawnie wyrażali swoje niezadowolenie. Ludzie PZPS-u zapowiadają, że nowy system będzie dopracowywany i być może zobaczymy go raz jeszcze, np. w finałach Pucharu Polski.

Zdajemy sobie sprawę, że w tak ograniczonym objętością materiale nie uwzględniliśmy innych ciekawych wydarzeń tego roku w polskiej siatkówce. Czego, według Was, brakuje w naszym zestawieniu? Czekamy na Waszą opinię w komentarzach i zapraszamy do dyskusji!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)