W tym artykule dowiesz się o:
Rozgrywający: Michał Kozłowski (AZS Częstochowa)
Sprowadzenie tego zawodnika z Effectora Kielce nie do końca okazało się trafnym pomysłem. Brak pomysłu, czytelność wystaw, a także fatalne pomyłki w rozegraniu spowodowały, że drużynie z Częstochowy było trudno o walkę o play-offy. Kozłowski w pierwszej części sezonu prezentował się na tyle słabo, że częściej szanse od trenera Marka Kardosa otrzymywał młody Konrad Buczek.
Atakujący: Bruno Romanutti (Effector Kielce)
Rola atakującego w drużynie jest jasna - ma zdobywać punkty. Argentyńczyk miał być wzmocnieniem, tymczasem przegrywał rywalizację ze Sławomirem Jungiewiczem. Zaledwie w siedmiu z 22 spotkań przekroczył barierę 10 punktów. Romanutti raczej nie wpływał także pozytywnie na atmosferę, pod koniec stycznia wysuwając oskarżenia oraz prosząc na Twitterze o koniec sezonu. Choć tydzień później wyjaśnił, że to tylko nieporozumienie, niesmak pozostał.
Przyjmujący: Iwan Kolew (AZS Politechnika Warszawska)
Najsłabszy punkt przyjęcia w warszawskiej ekipie, o czym świadczyć może przebicie się do podstawowego składu Artura Szalpuka. Kolew zagrywkę odbierał 302 razy, z czego 89 razy negatywnie i popełnił przy tym 46 błędów. Skuteczność odbioru perfekcyjnego wyniosła 22,6 proc. W 58 setach, w których udało mu się wystąpić, popełnił 39 błędów w polu zagrywki na 159 prób.
Przyjmujący: Krzysztof Wierzbowski (Lotos Trefl Gdańsk)
Po dobrym sezonie w Warszawie, przyjmujący udał się do Gdańska za Radosławem Panasem. Z pewnością temu siatkarzowi nie można odmówić ambicji i woli walki, jednak był najsłabiej przyjmującym zawodnikiem w PlusLidze. Zagrywkę odbierał 382 razy i w 144 przypadkach było to przyjęcie negatywne, do tego popełnił 33 błędy. Skuteczność 21,67 proc. przyjęcia perfekcyjnego to również słaby wynik. Cały Lotos Trefl Gdańsk w statystykach przyjęcia plasuje się nisko na tle wszystkich ligowych zespołów.
Środkowy: Grzegorz Kosok (Asseco Resovia Rzeszów)
Największe rozczarowanie w ekipie mistrza Polski. Reprezentant kraju przegrywał rywalizację z Łukaszem Perłowskim i na parkiecie pojawiał się epizodycznie. W trzynastu meczach, w których w ogóle udało mu się wystąpić, zanotował zaledwie 11 bloków punktowych, cztery asy serwisowe oraz łącznie 49 punktów. Zdecydowanie więcej oczekiwano od tego zawodnika.
Środkowy: Grzegorz Kokociński (BBTS Bielsko-Biała)
Beniaminek z Bielska-Białej zajął ostatnie miejsce w tabeli, a jednym ze słabszych punktów zespołu był środek. Doświadczony zawodnik do BBTS-u przyszedł po dobrym sezonie rozegranym w Kielcach i spodziewano się, że będzie występować w podstawowym składzie. Ostatecznie przegrywał rywalizację z Tomaszem Kalembką, notując w 18 spotkaniach zaledwie 14 bloków oraz 54 punkty. Nie bez powodu młodszy środkowy w drużynie otrzymywał więcej szans od trenera.
Libero: Bartosz Sufa (Effector Kielce)
Konkurencja wśród libero w Polsce jest dość duża. Najsłabszym ogniwem okazał się Bartosz Sufa, który rozgrywał mecze wspólnie z Bartoszem Kaczmarkiem. W rankingu libero jego skuteczność jednak jest najniższa, przy 403 odbiorach zagrywki zanotował 42 błędy oraz 88 przyjęć negatywnych. Perfekcyjny odbiór stanowił 23,1 proc. (dla porównania, najlepsi w tej statystyce zanotowali powyżej 35 proc. skuteczności).
Trenerzy: Radosław Panas (Lotos Trefl Gdańsk) i Marian Kardas (do grudnia Transfer Bydgoszcz)
W Gdańsku zbudowano skład ze sporym potencjałem, a sztab nie potrafił w żaden sposób pozytywnie wpłynąć na drużynę. Przed sezonem mówiono, że Lotos ma papiery na to, by postraszyć czołowe zespoły PlusLigi. Skończyło się na przegranym pod koniec listopada secie do ośmiu z PGE Skrą Bełchatów i od tej pory nikt już takich teorii nie wysnuwał. Trener Panas nie miał pomysłu na swoją drużynę, ewentualnie nie miał pojęcia, jak ideę wcielić w życie. Celem ekipy z Gdańska było poprawienie lokaty sprzed roku, czyli zajęcie minimum siódmego miejsca, ale już teraz wiadomo, że może zająć najwyżej dziesiątą lokatę.
Marian Kardas od 2009 roku był drugim trenerem w Bydgoszczy, a po odejściu Piotra Makowskiego został mianowany pierwszym szkoleniowcem. Szybko jednak stracił stanowisko, a w grudniu zastąpił go Vital Heynen i musiał wyciągać Transfer Bydgoszcz praktycznie z plusligowego dna (w dziewięciu kolejkach drużyna wygrała zaledwie jedno spotkanie).
Ławka rezerwowych: Grzegorz Łomacz (Lotos Trefl Gdańsk), Maikel Salas (Transfer Bydgoszcz), Bartosz Janeczek (Transfer Bydgoszcz), Thomas Jarmoc (Jastrzębski Węgiel), Marcin Wika (Transfer Bydgoszcz)
Wyjątkowo na ławce znalazło się aż dwóch rozgrywających. Czytelne wystawy Grzegorza Łomacza i przede wszystkim nadmierna eksploatacja w ataku Jakuba Jarosza, doprowadziły do takich, a nie innych wyników drużyny z Gdańska.
Maikel Salas okazał się transferowym niewypałem. Do Bydgoszczy dość szybko sprowadzono Pawła Woickiego, a 33-latek później na boisku pojawiał się głównie zadaniowo.
W Transferze nie sprawdził się również Bartosz Janeczek, co spowodowało pozyskanie Carsona Clarka do drużyny. Polski atakujący przede wszystkim popisywał się słabą skutecznością, a na 346 prób został zablokowany 46 razy. Ostatecznie pełnił rolę rezerwowego.
Thomac Jarmoc na boisku nie prezentował zupełnie nic, więc Lorenzo Bernardi z jego usług w przyjęciu nie korzystał. Zawodnik czasami nie łapał się nawet do meczowej "dwunastki" kosztem Jakuba Popiwczaka. W sezonie zasadniczym zdążył się popisał szesnastoma punktami oraz skutecznością 27,5 proc. w ataku.
Marcin Wika to zawodnik doświadczony, więc w Bydgoszczy oczekiwano od niego nieco więcej, a tymczasem był jednym z zawodników, którzy zawiedli na początku sezonu. Od trenera Heynena dostawał mniej szans, ale kiedy już pojawiał się na boisku, to i tak niczego nie wnosił do drużyny. Był niepewny w przyjęciu, popełniał sporo błędów, a w ataku również nie spisywał się najlepiej.