W tym artykule dowiesz się o:
Najbardziej oczekiwany powrót do formy: Michał Winiarski (PGE Skra Bełchatów)
Kapitan mistrzów świata powrót do PlusLigi miał bardzo trudny. Do optymalnej dyspozycji dochodził najdłużej ze złotej ekipy i przez wiele kolejek nie miał wymiernego wpływu na wyniki swojego zespołu. Wraz ze zmianą roku kalendarzowego ewidentnie wstąpiły jednak w niego nowe siły. Dobrym prognostykiem był już dwumecz z Indykpolem AZS-em Olsztyn w poprzedni weekend (zwłaszcza niedzielne spotkanie Pucharu Polski). [ad=rectangle] Jednak dopiero w rywalizacji z AZS-em Politechniką Warszawską "Winiar" pokazał pełnię swoich możliwości, za co zasłużenie wybrany został MVP meczu. Przy perfekcyjnym przyjęciu na poziomie 53 proc., skończonych 13 z 15 ataków, dwóch asach i jednym punktowym bloku w trzech setach, nie mogło zresztą być inaczej.
Najbardziej spektakularny występ: Michał Łasko (Jastrzębski Węgiel)
Spotkanie Pomarańczowych z ZAKSĄ w Kędzierzynie-Koźlu miało być najciekawszym widowiskiem minionej kolejki, ale jeden z zawodników postanowił zrobić wszystko, by emocji tego dnia było jak najmniej. Po pierwszym secie zakończonym wynikiem 31:29 dla gospodarzy wydawało się jeszcze, że jego misterny plan się nie powiedzie. Później jednak goście na parkiecie dominowali niepodzielnie (ZAKSA ani razu nie przekroczyła bariery 20 oczek). Michał Łasko, bo o nim mowa, miał w triumfie swojego zespołu udział całkiem spory, ponieważ przez cztery partie uzbierał aż 29 punktów. Rywali bombardował nie tylko z obu skrzydeł (25 na 46 akcji ofensywnych zakończył pozytywnie), ale też z pola serwisowego (4 asy!). Przy tak dysponowanym kapitanie problemy kadrowe JW zdecydowanie schodzą na dalszy plan...
Najbardziej ofiarna interwencja: Andrew Nally (Transfer Bydgoszcz)
Amerykański przyjmujący nie bał się zaryzykować zdrowia, gdy ważyły się losy drugiej partii starcia jego zespołu z AZS-em Częstochowa. Siatkarz przy stanie 23:21 dla rywali postanowił za wszelką cenę ratować źle przyjętą przez kolegę piłkę, w konsekwencji czego najpierw staranował znajdujące się za linią boczną krzesełka drużyny gospodarzy, by następnie upaść na plecy. Bez interwencji służb medycznych się nie obyło, a uraz okazał się na tyle poważny, że dla Nally'ego mecz się skończył. Szkoda, bo do tego momentu Jankes był jedną z wiodących postaci na parkiecie, a jego ostatnia interwencja losów seta i tak nie odwróciła. Na szczęście z najnowszych doniesień wynika, że kontuzja nie jest poważna.
Najbardziej wszechstronny zawodnik: Dmytro Paszycki (Cuprum Lubin)
Ukraiński wieżowiec, który PlusLigę wziął szturmem, w ostatnim meczu przeciwko Cerrad Czarnym błyszczał nie tylko w swojej koronnej "konkurencji", czyli blokowaniu rywali (jest w tym zdecydowanie najlepszy w ekstraklasie, a w sobotę do rankingu dołożył cztery kolejne, zdobyte w ten sposób punkty). Radomianie na własnej skórze odczuli jednak, że Paszycki obdarzony jest nie tylko znakomitą intuicją na siatce. Potrafi też celnie i mocno przyłożyć, zarówno ze środka (skończył 10 na 14 ataków), jak i z pola serwisowego (4 asy).
Najwięcej asów serwisowych w meczu i na set: Cuprum Lubin - 11 (2,75)
Miedziowi w starciu z Czarnymi mieli jednak jeszcze kilku innych dobrze dysponowanych na zagrywce zawodników. Punkty w ten sposób zdobywali po ich stronie również Szymon Romać (4), Ivan Borovnjak (2) i Jeroen Trommel (1). Łącznie w czterech setach asów uzbierało się więc 11. - Dużo trenowaliśmy ostatnio serwis, żeby dać szansę swoim blokującym na zdobywanie punktów. Treningi się opłaciły, bo rywale mieli spore problemy z przyjęciem - wytłumaczył po meczu Gheorghe Cretu. Dodatkowe zajęcia z tego elementu gry przydałyby się pewnie Czarnym, którzy zdobyli w tym samym czasie ledwie 2 asy, psując aż 20 swoich prób (przy 13 zmarnowanych zagrywkach Cuprum).
Najbardziej zaskakujący triumf: zwycięstwo Indykpolu AZS-u Olsztyn z Asseco Resovią Rzeszów oraz najszczęśliwszy trener kolejki: Andrea Gardini po pierwszym plusligowym zwycięstwie
Olsztynianie w weekend wreszcie mieli prawdziwe powody do zadowolenia. Do ostatniej soboty nie wygrali w obecnych rozgrywkach ani jednego meczu z rywalami z pozycji 1-9 (!) aktualnej tabeli PlusLigi. W takiej sytuacji ich zwycięstwo nad liderem musi uchodzić za olbrzymią sensację.
Indykpol AZS od niedawna, pod wodzą nowego szkoleniowca, zapisują nową kartę w historii klubu. Poprzednie mecze (zwłaszcza dwudniowy pobyt w Bełchatowie) sygnalizowały już zwyżkę formy podopiecznych Andrei Gardiniego, ale były bliski współpracownik Andrei Anastasiego na pierwszy ligowy punkt i pierwsze samodzielne zwycięstwo na polskiej ziemi czekać musiał do starcia właśnie z wicemistrzem Polski. Ta wiktoria może dać porządnego, energetycznego "kopa" Grzegorzowi Szymańskiemu i spółce, bo potencjał w zespole na pewno jest.
Największa różnica klas: MKS Banimex Będzin - Lotos Trefl Gdańsk 0:3 (19:25, 18:25, 15:25)
Gdańszczanie w piątek w Dąbrowie Górniczej potrzebowali ledwie 73 minuty, by zapisać na swoim koncie kolejny już w tym sezonie komplet punktów. Wicelider tabeli nie miał bowiem problemów z pokonaniem ligowego outsidera, oddając mu łącznie 52 oczka. Roberto Santilli, który podjął się piekielnie trudnej misji poprawy notowań będzinian, nie znalazł żadnych argumentów, by przechytrzyć swojego dużo bardziej utytułowanego rodaka i jego żądnych kolejnych triumfów podopiecznych.
Najniższa frekwencja w kolejce (i sezonie): 280 osób w Hali Centrum w Dąbrowie Górniczej na meczu MKS Banimex Będzin - Lotos Trefl Gdańsk
Ekipa z Będzina nie posiada własnego obiektu, w którym mogła by prezentować własne walory na poziomie ekstraklasy, dlatego od początku sezonu mecze domowe rozgrywa w sąsiednim Sosnowcu. Tym razem jednak obiekt był zajęty, więc mecz z Lotosem zorganizowano w Dąbrowie Górniczej. Hala Centrum jest większa niż ta, w której dotychczas MKS Banimex gościł rywali, ale... beniaminek PlusLigi nie otrzymał zgody na organizację imprezy masowej. W związku z tym rywalizację z drugim zespołem tabeli obejrzeli jedynie kibice, którzy wcześniej zakupili bilety przez internet - oficjalne statystki PlusLigi podają, że było na meczu było 280 osób.
Dla zespołu z Będzina pojawiła się jednak niedawno nadzieja. Przy okazji ostatnich wyborów samorządowych odświeżono plany budowy w mieście nowoczesnej hali mogącej pomieścić 2200 kibiców. Czekamy z niecierpliwością.
Najlepsze wyjazdowe wsparcie kibiców: PGE Skra Bełchatów w Hali Torwar
Skoro już przy frekwencji jesteśmy, warto zaznaczyć, że najwięcej kibiców w miniony weekend oglądało spotkanie AZS-u Politechniki Warszawskiej z mistrzem Polski. Na stołecznym Torwarze rywalizację tych zespołów śledziło 5,5 tysiąca osób. Trudno policzyć ilu fanów wspierało każdą z drużyn, ale nie da się ukryć, że na znacznie bardziej żywiołowy i donośny doping liczyć mogli siatkarze PGE Skry Bełchatów. - Fajnie, że mamy kibiców w całej Polsce - przyznał po meczu zachwycony atmosferą w hali Kacper Piechocki.
Najkrótszy set (punktowo): MKS Banimex Będzin - Lotos Trefl Gdańsk III set (15:25)
Najdłuższy set (punktowo): Effector Kielce - BBTS Bielsko-Biała IV set (37:39)
Najskuteczniejszy w ataku (minimum 6 ataków): Patryk Czarnowski z Jastrzębskiego Węgla (89-procentowa skuteczność, 8/9)
Najmniej skuteczny w ataku (minimum 6 ataków): Sławomir Jungiewicz z Effectora Kielce (13-procentowa skuteczność, 2/15)