W tym artykule dowiesz się o:
Pierwsze koty za płoty, ale chcemy więcej
Po udanym debiucie w zeszłym sezonie i zakończeniu zmagań w Pluslidze na 7. miejscu, w tym roku zespół z Zagłębia Miedziowego mierzył wyżej. Włodarze klubu, sztab i zawodnicy tonowali nastroje i nie chcieli głośno mówić o konkretnych aspiracjach - miało być lepiej, niż w pierwszym roku rozgrywek. Lubinianie postawili na wzmocnienia kadrowe, a dzięki stabilnej sytuacji finansowej była możliwość skompletowania optymalnego składu, by powalczyć o miejsce w górnej części tabeli. Przed sezonem Cuprum rozegrało sparingi z reprezentacją Estonii i Berlin Recycling Volleys, jednak niewiele informacji można było na ich podstawie wyciągnąć, ponieważ trener Gheorghe Cretu miał do dyspozycji mocno okrojoną ekipę.
Transferowe strzały w dziesiątkę
Dużej roszady dokonano w szeregach Miedziowych. Ze składem pożegnało się siedmiu graczy, w tym zawodnicy stanowiący trzon debiutującej w Pluslidze drużyny: Łukasz Kadziewicz i Jeroen Trommel, którzy zakończyli karierę, Dmytro Paszycki przeniósł się do Rzeszowa, a Marcel Gromadowski do Bełchatowa. Ponadto odeszli również Łukasz Łapszyński, Ivan Borovnjak i Paweł Siezieniewski. Na ich miejsce zakontraktowano zabójczy duet środkowych w postaciach Marcina Możdżonka i Marcusa Bohme, cały zastęp przyjmujących - Wojciecha Włodarczyka, Keitha Puparta, Roberta Tähta i Łukasza Kaczmarka. Skład uzupełnili atakujący Mateusz Malinowski i środkowy Dawid Gunia.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Odrodzenie polskich siatkarzy. "Kadra była bliska śmierci, teraz są piekielnie mocni" [color=black]
[/color]
Ruchy transferowe Cuprum zostały rozegrane perfekcyjnie, gdyż Gianni Cretu skompletował skład optymalny. Mało znani polskiej publiczności, za to doskonale rozumiejący się ze swoim reprezentacyjnym trenerem, Estończycy stali się jednymi z ulubieńców lubińskiej widowni. Kaczmarek, były siatkarz plażowy, w trakcie sezonu przestawiony na pozycję atakującego, bez żadnego stresu obijał co bardziej utytułowanych rywali. Polsko-niemieckich blokujących nikomu nie trzeba było przedstawiać, a w połączeniu z Grzegorzem Łomaczem stworzyli jedną z najmocniejszych ekip pod siatką na plusligowych parkietach.
[b]
Wejście smoków i mniej lub bardziej udane występy[/b]
Początek nie był najłatwiejszy dla Cuprum. Miedziowi rozpoczęli sezon od tie-breaków, a powodem był brak zgrania drużyny, która dopiero w połowie października trenowała w pełnym składzie. Lubinianie powetowali sobie upadki, wygrywając 3:2 na Podpromiu z Asseco Resovią. W grudniu siatkarze z Dolnego Śląska doznali kolejno trzech porażek w tie-breakach z Lotosem, Skrą i Jastrzębskim, ale w ramach prezentu na Boże Narodzenie gładko pokonali Łuczniczkę Bydgoszcz 3:0.
Nowy rok Miedziowi zaczynali od wyjazdów - najpierw zmierzyli się z bezlitosną ZAKSą, a trzy dni później z Cerrad Czarnymi. Wszystko wskazywało na to, że Cuprum jest na dobrej drodze i gra zespołu jest stabilna. Mało kto spodziewał się, że lubinianie polegną w Olsztynie i Kielcach, a żeby wygrać z MKS-em Będzin u siebie będą potrzebowali aż pięciu setów. Szalę goryczy przelał rewanżowy mecz z bielszczanami w 19. kolejce, przegrany 1:3. Podrażnione lisy z Lubina w kolejnej rundzie spotkań podejmowały aktualnych jeszcze wtedy mistrzów z Rzeszowa. Trener Cretu zdecydował się na rewolucję w wyjściowym składzie, spowodowaną spadkiem formy i kontuzjami podstawowych graczy. W szóstce zadebiutowali Robert Täht i Łukasz Kaczmarek, którzy nie dość, że doprowadzili w trzech setach do wygranej nad Resovią, to do końca sezonu grali pierwsze skrzypce w ataku Cuprum. W ostatnich sześciu kolejkach Miedziowi przegrali jedynie z PGE Skrą w Bełchatowie i uznali niezaprzeczalną wyższość rozpędzonych kędzierzynian.
Ostatni mecz sezonu zasadniczego był jednocześnie przetarciem przed playoffowym pojedynkiem przeciwko Czarnym. Radomianie, już bez Raula Lozano na ławce trenerskiej, nie stawili siatkarzom z Zagłębia większego oporu - trzykrotnie w ciągu dwóch tygodni triumfowali lubinianie i dzięki temu zajęli 5. lokatę na koniec rozgrywek.
[b]
Profesor Łomacz i jego wysokość Miedziowy blok[/b]
Grzegorz Łomacz - 5 Maciej Gorzkiewicz - grał zbyt krótko, aby ocenić
Nie bez powodu Łomacz został po raz kolejny powołany do kadry przez Stephane'a Antigę. 28-latek rozegrał kolejny bardzo dobry sezon i był niezaprzeczalnie jedną z najważniejszych postaci drużyny. Świetnie komunikował się ze środkowymi, wykorzystując ich potencjał oraz dobrze wyczuwał dyspozycję w ataku swoich skrzydłowych. Gra kapitana była na tyle stabilna, że jego zmiennik nie miał wielu szans na pokazanie swoich umiejętności. Jednak w sytuacjach, gdy Łomacz miał chwilowe spadki formy, Gorzkiewicz wchodził z kwadratu i wspomagał zespół.
Mateusz Malinowski - 3,5 Szymon Romać - 3 Łukasz Kaczmarek - 5
Po całkiem przyzwoitym poprzednim sezonie oraz debiucie w reprezentacji Polski B w wykonaniu Romacia, można było spodziewać się więcej po wychowanku Cuprum. Jednak już przed rozpoczęciem rozgrywek wiadomo było, że to Malinowski ma być pierwszym atakującym ekipy z Lubina. Dwójka ta zaliczała zarówno wzloty i upadki, jednak zawodnicy dobrze się uzupełniali, a w połowie sezonu to sprowadzony z Jastrzębia Zdroju Malinowski brylował na skrzydle. Jednak tuż przed meczem z Resovią doznał bolesnej kontuzji mięśni brzucha, która wykluczyła go z gry na miesiąc. Gheorghe Cretu przeanalizował formę swoich podopiecznych i do gry w ataku desygnował młodego Kaczmarka, który nominalnie był przyjmującym. Były siatkarz plażowy przebojem wdarł się na plusligowe parkiety i do końca sezonu występował w pierwszej szóstce.
Marcus Bohme - 5,5 Marcin Możdżonek - 5 Dawid Gunia - grał zbyt krótko, aby ocenić Adam Michalski - grał zbyt krótko, aby ocenić
Nie ma wątpliwości, że duet Bohme i Możdżonek siał postrach wśród rywali. Obaj stanowią o sile środka swoich reprezentacji narodowych i lata doświadczeń zaprocentowały na siatce dolnośląskiego zespołu. Niemiec rozbijał obronę przeciwników piekielnie mocnymi zagrywkami, dokładając do tego efektowne gwoździe wbijane w pierwszy metr parkietu ku uciesze kibiców w Regionalnym Centrum Sportu. Jakość bloku Możdżonka połączona z wystawami Łomacza dawała wymierne efekty i uplasowała etatowego kadrowicza w czołówce środkowych Plusligi. Przy takich dwóch gwiazdach niewiele do powiedzenia mogli mieć Dawid Gunia i Adam Michalski, którzy pojawiali się jedynie zadaniowo.
Skala ocen: 1 - bardzo słabo, 2 - słabo, 3 - przeciętnie, 4 - dobrze, 5 - bardzo dobrze, 6 - rewelacyjnie.
[b]
Północna, estońska jakość i pomysł na zespół rodem z południa[/b]
Keith Pupart - 5 Robert Täht - 5 Wojciech Włodarczyk - 4
Sceptycy przed sezonem mówili, że trener Cretu ściągnął do Lubina nieznanych Estończyków, tylko dlatego, że są oni jego kadrowiczami. Te opinie bardzo szybko uciszył Keith Pupart, który od początku pokazywał się z dobrej strony w przyjęciu i ataku. Wtórował mu w tym sprowadzony ze Skry Włodarczyk, który wreszcie miał okazję do rozgrywania całych spotkań. Polaka nie oszczędzały kontuzje - aż czterokrotnie borykał się ze skręceniem stawu skokowego. Druga część sezonu należała już jednak do młodego Tahta, który do spółki z przestawionym na atak Kaczmarkiem nie pozostawił złudzeń Resovii i nieprzypadkowo zdobył statuetkę MVP. Wyczyn ten powtórzył jeszcze dwukrotnie wyrastając na bohatera Cuprum.
Paweł Rusek - 4,5 Marcin Kryś - grał zbyt krótko, aby ocenić
Paweł Rusek po raz kolejny pokazał, że jest dobry w tym co robi na boisku. Siła doświadczenia oraz dobra dyspozycja libero pozwoliły lubinianom na spokojną realizację założeń taktycznych. Mimo, że Rusek nie był postacią pierwszoplanową, to wielokrotnie ratował zespół z opresji i ryzykował w obronie. W słabszych momentach zmieniał go Marcin Kryś, jednak nie miał ku temu zbyt wielu okazji, ponieważ Rusek w tym sezonie przeżywał na boisku drugą młodość i był filarem lubińskiej ekipy.
Gheorghe Cretu - 5,5
Rumuński trener nie mógł narzekać na warunki jakie ma w Lubinie. Nowa hala, odpowiednie zaplecze finansowe i możliwości stworzenia drużyny, która była w stanie wygrać z najmocniejszymi zespołami ligi. "Gianni" wraz z Daniele Capriottim i Mirko Fasinim przygotowali Cuprum do trudów sezonu i wybrnęli z napotykanych problemów kadrowych. Cretu połączył w swojej koncepcji doświadczenie zawodników doskonale znanych z międzynarodowych parkietów oraz młodych gniewnych, którzy dzięki jego wsparciu mogli pokazać na co ich stać, a także posmakować gry przeciwko mocnym rywalom. Szkoleniowiec wykazał się odwagą oraz zrozumieniem swoich zawodników tak, że w każdym meczu grał najbardziej optymalnym w danym momencie składem. Jako człowiek ambitny, na pewno nie osiądzie na laurach i przyszłym sezonie ciężką pracą udowodni, że 5. miejsce to nie jest maksimum możliwości Miedziowych.
Skala ocen: 1 - bardzo słabo, 2 - słabo, 3 - przeciętnie, 4 - dobrze, 5 - bardzo dobrze, 6 - rewelacyjnie.
[b]
Czarny koń, czy uznana marka?[/b]
Kto by pomyślał, że drużyna, która rok temu zadebiutowała w Pluslidze będzie brana pod uwagę w walce o medale mistrzostw Polski? Zeszłoroczny beniaminek, który wywalczył 7. miejsce, w tym sezonie zaprezentował równy poziom na przestrzeni całych rozgrywek. Kilka kolejek przed końcem Cuprum miało matematyczne szanse na czwarte miejsce i walkę o medale, ale nikt w Lubinie nie jest rozczarowany piątą lokatą. Kibice w mieście pokochali siatkówkę i prawie czterotysięczna hala potrafi wypełnić się do ostatniego miejsca podczas meczów z takimi zespołami jak Asseco Resovia Rzeszów, czy PGE Skra Bełchatów. Duża w tym zasługa zawodników, którzy po meczach nie odmawiają chwili rozmowy, czy zrobienia kilkudziesięciu zdjęć lub rozdania autografów.
Sprzyjająca siatkówce atmosfera w regionie oraz dobra sytuacja finansowa sprawiają, że miedziowa drużyna ma szansę na wpisanie się na stałe w mapę siatkarskiej Polski. Jeżeli w najbliższym czasie nie zostanie dokonana żadna rewolucja kadrowa i trzon zespołu pozostanie taki jak teraz, to w przyszłym sezonie, po Igrzyskach Olimpijskich, zespół z Lubina może realnie włączyć się do walki o najwyższe cele w polskiej lidze. Piąta lokata na koniec rozgrywek zapewniła lubinianom prawo do występu w Pucharze Challenge. Nie wiadomo jeszcze czy klub przystąpi do udziału w nim, ponieważ wiąże się to z dużymi kosztami oraz dodatkowymi obciążeniami meczowymi dla graczy.