Bohaterowie parkietów. Pozytywne zaskoczenia 2016 roku w siatkówce mężczyzn

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W mijającym sezonie reprezentacyjnym siatkarzy nie brakowało chwil godnych zapamiętania i ciekawych niespodzianek, które będą pamiętane przez długie lata.

1
/ 6

Krok do historii...

Serbowie nieraz zapisywali się w historii siatkówki dzięki swoim doskonałym występom, ale w bogatej kolekcji sukcesów brakowało im złota Ligi Światowej. I kto by pomyślał, że uda im się to akurat w tym roku, kilka miesięcy po rozczarowującym występie w Berlinie i nieuzyskaniu kwalifikacji do turnieju olimpijskiego w Rio. Triumf po pięciosetowej batalii z Włochami i zdumiewające zwycięstwo w trzech setach z Brazylią sprawiły, że serbscy siatkarze nawiązali do sukcesu sprzed szesnastu lat i zdobycia złota igrzysk w Sydney. To z pewnością szczególnie uradowało ich szkoleniowca Nikolę Grbicia, jednego z autorów wiktorii z 2000 roku.

2
/ 6

... i krok od historii

Samuele Papi, Luca Sartoretti, Ferdinando De Giorgi, Andrea Anastasi, Andrea Gardini - to tylko niektórzy siatkarze ze słynnej generacji Il Fenomeni, która zdominowała lata 90. w światowej siatkówce. Jedyne, czego brakowało wspaniałej włoskiej kadrze do pełni szczęścia, było złoto igrzysk olimpijskich. Rodacy Andrei Zorziego mieli olbrzymią szansę na przegonienie swoich wybitnych poprzedników po szalonym, ale zwycięskim meczu w półfinale turnieju olimpijskiego nad USA. Koniec końców w wielkim finale lepsza okazała się Brazylia, ale nikt nie zabierze Azzurri chwil chwały podczas zmagań w Rio.

3
/ 6

Na kłopoty... Drazen

MVP finałów Ligi światowej w Krakowie został obwołany Marko Ivović, ale trudno mówić o sukcesie jego drużyny, nie wspominając o rewelacyjnym zastępcy Aleksandara Atanasijevicia. Podstawowy atakujący drużyny Nikoli Grbicia leczył przemęczeniowy uraz piszczela i nie był w stanie pomóc swojej reprezentacji. Szybko okazało się, że 23-letni Drazen Luburić, siatkarz z zaledwie rocznym stażem w silnej lidze włoskiej, nie ma problemów z dźwiganiem ciężaru gry w ataku i stanowi doskonałe uzupełnienie składu, który triumfował w ostatniej edycji LŚ. PGE Skra Bełchatów miała nosa, kontraktując tego gracza!

4
/ 6

Emeryci? Jacy emeryci?

Upływ czasu jest bezlitosny dla nawet największych sportowców, ale w tym roku mieliśmy zaszczyt oglądać starszych zawodników, których dyspozycji mógł pozazdrościć niejeden młodzian. Siergiej Tietiuchin nie ograniczył się jedynie do roli ikony rosyjskiego sportu i funkcji olimpijskiego chorążego; wspomagał swoją grą Sborną do samego końca, a poza zajęciu przez Rosjan czwartej lokaty mało kto miał do niego pretensje. William Priddy nie dość, że pokazał się na parkiecie po dwóch latach z kontuzjowanym kolanem, to niemal w pojedynkę uratował Amerykanom spotkanie o brązowy medal igrzysk. Dość wspomnieć, że ikoną całego turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro został 41-letni libero Sergio Dutra Santos, uhonorowany przez rodaków za wieloletnie poświęcenie dla kadry Brazylii.

5
/ 6

Drugi sort na wagę złota

Kto jeszcze trzy lata temu przypuszczałby, że Luiz Felipe Fonteles będzie podstawowym siatkarzem drużyny, która sięgnie po upragnione złoto igrzysk? Ekspresyjny Brazylijczyk wybił się dzięki występom w Kędzierzynie-Koźlu,ale należał do drugiego szeregu potencjalnych kadrowiczów u Bernardo Rezende. Podobnie sprawa ma się z Mauricio Souzą, który nigdy nie mógł przebić się do podstawowej szóstki swojej reprezentacji. Kontuzje Murilo Endresa i rezygnacja z usług Sidao sprawiła, że dotychczasowi żelaźni rezerwowi musieli dźwigać na swoich barkach ciężar oczekiwań całej siatkarskiej Brazylii. Udało im się, a zapłakany Fonteles odbierający złoty medal zostanie w pamięci wielu kibiców.

6
/ 6
fot. FIVB
fot. FIVB

Szkiełko i oko na duży plus

W poprzednich latach można było właściwie w ciemno liczyć na kontrowersje związane z zakłóceniami na linii arbitrzy-system wideoweryfikacji, nic więc dziwnego, że przed igrzyskami można było mieć obawy co do wykorzystania technologii w turnieju siatkarskim. Do tego podczas kwalifikacji interkontynentalnych w Tokio dozwolono, aby szkoleniowcy mogli przerywać prośbą o challenge... trwające akcje, co tylko zrodziło kolejne wątpliwości. Na szczęście skończyło się na strachu: w Japonii trenerzy rzadko korzystali z tego przywileju, a zmagania siatkarskie w Rio de Janeiro nie zostały zapamiętane z powodu nieudolności obsługi systemu Hawk-Eye. Wręcz przeciwnie, dzięki takim sytuacjom jak końcówka pierwszego seta półfinału Włochy - USA potwierdziło się. jak ważna jest dla współczesnej siatkówki możliwość dokładnego sprawdzenia akcji okiem kamery.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)