Trener polskich skoczków padł ofiarą oszustów. Stanowcza reakcja PZN

Za to przestępstwo grozi od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat więzienia. Nic więc dziwnego, że polski związek postanowił bronić Thomasa Thurnbichlera.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Thomas Thurnbichler Twitter / pzn_pl / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
"Informujemy, że trener Thomas Thurnbichler nie posiada konta na Twitterze. Ewentualne fałszywe konta prosimy zgłaszać" - co spowodowało taką reakcję Polskiego Związku Narciarskiego?

Okazuje się, że nowy trener polskich skoczków padł ostatnio ofiarą oszustów. Otóż ktoś (grupa ludzi?) założyła w social mediach konto, które podszywało się pod Austriaka. Podobne problemy miał w przeszłości Kamil Stoch. Dlatego też władze polskiego narciarstwa są aż tak wyczulone na takie próby.

Dlaczego to takie niebezpieczne? Fałszywe konto osoby znanej i popularnej (a taką jest obecnie w Polsce Thurnbichler) może wprowadzać internautów w błąd. A to jeszcze nie koniec. Może wpływać na decyzje podejmowane przez obserwujących takie konto. Dlatego w polskim prawie takie postępowanie jest karane - pozbawieniem wolności od pół roku do aż ośmiu lat.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!
Problemy Thurnbichlera na całe szczęście nie odbiły się na pracy z zawodnikami. W ostatnich dniach pojawiło się sporo wypowiedzi naszych reprezentantów, którzy są zachwyceni metodami stosowanymi przez Austriaka.

- Znaleźliśmy wspólny język. Zajęcia są bardzo ciekawe. Została złamana monotonia. To były naprawdę przyjemne zajęcia. Możemy robić coś, co jest inne. Nie jest takie samo, monotonne - powiedział Stoch w rozmowie z "TVP Sport" (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ >>).

Czytaj więcej: Piotr Żyła w szoku po treningach z Thurnbichlerem >>

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Polacy pod wodzą Thurnbichlera wrócą go sukcesów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×