- Celem na ten sezon jest powrót do Pucharu Świata. Do tej pory startowałem w nim 569 razy. Celuję w 600 występów - taki komunikat wystosował Noriaki Kasai za pośrednictwem Eurosportu.
Kasai nie przestaje zaskakiwać. We wrześniu tego roku zajął 3. miejsce w Letnim Pucharze Kontynentalnym w Hakubie, przeskakując w jednej z serii rozmiar obiektu. Wydawało się, że 50-latek nie będzie w stanie zachwycać swoimi występami, a on tymczasem marzy o powrocie do elity. W przeszłości pokazywał już, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, co potwierdza kilka pobitych przez niego rekordów.
Kubackiego jeszcze nie było na świecie
Noriaki Kasai debiutował w PŚ w skokach narciarskich w 1988 roku. Kamil Stoch i Piotr Żyła byli wtedy bardzo małymi chłopcami, a Dawida Kubackiego jeszcze nie było na świecie. Japończyk poznał smak PŚ w swojej ojczyźnie, ale w Sapporo zarówno na normalnym, jak i na dużym obiekcie, nie zdołał zapunktować.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom
Pierwsze punkty na konto zawodnika urodzonego w Shimokawie wpłynęły w kolejnej kampanii, a w sezonie 1991/1992 zawodnik z kraju kwitnącej wiśni wygrał pierwsze zawody PŚ w karierze i jednocześnie został mistrzem świata w lotach. Kasai świętował te sukcesy w czeskim Harrachovie.
- Byłem bardzo szczęśliwy. Właśnie wtedy udało mi się dobrze opanować nowy jeszcze na ten czas styl V i świetnie mi się na Certaku latało. Pamiętam jak bardzo chciałem się podzielić z bliskimi tą radosną informacją. Połączenie telefoniczne z Japonią było wtedy niezwykle trudne do osiągnięcia, próbowałem przez cztery czy pięć godzin dodzwonić się do Sapporo, aż w końcu mi się udało - wspominał po latach Kasai (cyt. skijumping.pl).
Wtedy rywale przekonali się na dobre, że muszą się z nim liczyć. Oni kończyli kariery, a Kasai dalej ją kontynuował, walcząc o najwyższe laury z kolejnymi generacjami skoczków.
Tak było m.in. w czasach świetności Adama Małysza. Polak szczególnie w latach 2001-2003 deklasował rywali w Pucharze Świata, ale solidny Noriaki zawsze czaił się w czołówce i polował na podia. Jeszcze przed erą "Orła z Wisły" Japończyk miał wielką szansę na triumf w Turnieju Czterech Skoczni.
Miało to miejsce w sezonie 1998/1999. Kasai skakał równo i przed ostatnim konkursem miał minimalną przewagę nad Janne Ahonenem. W Bischofshofen jednak Japończyk spisał się gorzej, zajmując 8. miejsce. To dało mu w "generalce" 2. pozycję.
Niebotyczne rekordy
Noriaki Kasai jest skoczkiem, który bardzo przesunął granicę wieku w skokach narciarskich. Po skończeniu 40. roku życia Japończyk nadal potrafił rywalizować ze zdecydowanie młodszymi zawodnikami jak równy z równym. Wszyscy zastanawiali się, co stoi za długoletnią wysoką formą sympatycznego skoczka.
- Ćwiczyłem intensywniej niż inni, by się stale wzmacniać. W dzieciństwie byłem wątły, dlatego ojciec kazał mi codziennie biegać. Myślę, że to właśnie regularny, ciężki trening za młodu dał w końcu takie efekty - podkreślał kilka lat temu w rozmowie z "Super Expressem".
Japończyk dzierży kilka fascynujących rekordów. Jest przede wszystkim najstarszym zawodnikiem w historii, który wygrał konkurs Pucharu Świata. Kiedy 29 listopada 2014 roku zwyciężył w fińskim Kuusamo, miał wówczas 42 lata, 5 miesięcy i 23 dni. Pod tym kątem wyraźnie przewyższa drugiego w klasyfikacji Takanobu Okabe (38 lat, 4 miesiące i 12 dni).
Jeszcze bardziej Kasai "podkręcił" kategorię pod nazwą "Najstarsi zawodnicy na podium PŚ". Ostatni raz bowiem Japończyk stanął na "pudle" konkursu PŚ w Planicy w 2017 roku. To były zawody zamykające sezon, a Kasai miał wtedy 44 lata, 9 miesięcy i 20 dni.
Oczywiście Kasai jest też zawodnikiem, który najczęściej występował w zawodach PŚ. Ma na koncie 569 występów. Drugi Simon Ammann ma ich 474. Jeśli chodzi o Polaków, to prym wiedzie Kamil Stoch (393). Skala różnicy między Japończykiem, a Ammannem i Stochem jest jednak widoczna gołym okiem. Kasai długo nie straci "plastronu lidera", a przecież marzy jeszcze o tym, by przebić kolejną barierę i osiągnąć 600 startów.
Wielu może się od niego uczyć
Ostatni raz wybitny Japończyk pojawił się w PŚ w sezonie 2019/2020. Trzeba go docenić nie tylko za wiele lat skoków na wybitnym poziomie, ale także za ambicję. Kasai wie, że metryki nie oszuka, ale wciąż chce walczyć z młodszymi, wciąż chce rywalizować z elitą. Zawodnicy rozpoczynający karierę mogą się uczyć od Japończyka także innej ważnej cechy. Mowa o cierpliwości.
Od rozpoczęcia startów w Pucharze Świata Kasai czekał na indywidualny medal olimpijski 26 lat. Mało brakowało a w Soczi na dużej skoczni sięgnąłby po złoto. Ostatecznie przegrał tylko z Kamilem Stochem, ale o zaledwie 1,3 pkt. Dość sporo Japończyk oczekiwał również na indywidualny medal mistrzostw świata - 15 lat. Kasai dopiął swego w 2003 roku w Val di Fiemme, gdy wywalczył dwa brązy.
Sukcesów indywidualnych Japończykowi może zazdrościć sporo zawodników, a trzeba też pamiętać, że kilka medali dużych imprez zapisał na swoim koncie wraz z reprezentacją narodową w rywalizacji drużynowej.
Japończyk triumfował w 17 konkursach Pucharu Świata, a 63 razy stawał na podium. Nigdy nie wygrał klasyfikacji generalnej cyklu, ale Kryształowa Kula należy mu się za całokształt. Za wyżej wspomnianą cierpliwość, za uwielbienie kibiców, za napisanie pięknej karty w historii skoków narciarskich. I wiecie co jest najlepsze? To jeszcze nie jest koniec.
Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Tylko nie to. To nie jest dobra wiadomość dla Kubackiego