Szymon Łożyński: To nie kryzys. Te chwile świadczą o tym najlepiej [OPINIA]

PAP/EPA / Anna Szilagyi / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP/EPA / Anna Szilagyi / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Gdy mało skoczków stanęło na starcie kwalifikacji do pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni, wróciły głosy o kryzysie dyscypliny. Skoki mają się jednak dobrze, a świadczy o tym m.in. to, co obserwowaliśmy w Oberstdorfie.

60 skoczków na liście startowej kwalifikacji do zawodów w Oberstdorfie nie wyglądało imponująco. W Garmisch-Partenkirchen było już pod tym względem lepiej - Niemcy wystawili grupę krajową i od razu na liście startowej eliminacji znalazło się 67 nazwisk.

Bez względu na to, czy byłoby 60 czy 70 zawodników, moim zdaniem liczba zgłaszanych do kwalifikacji nie jest do końca wykładnikiem tego, czy dyscyplina zmaga się z kryzysem czy nie. Ważniejsze są inne kwestie: poziom sportowy najlepszych i samo zainteresowanie dyscypliną.

W tych dwóch aspektach obrazki, jakie zobaczyliśmy w pierwszym konkursie 71. Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie, mogą napawać optymizmem. Dawno nie widziałem takiej atmosfery na skokach narciarskich, jaką w czwartek zgotowali głównie niemieccy fani. "Wygłodniali" po pandemii kibice wypełnili trybuny pod skocznią do ostatniego miejsca.

Pandemia i zniesienie wcześniejszych zakazów, to jednak tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że gdyby najlepsi prezentowali słaby poziom sportowy, to i tak trybuny nie wypełniłyby się do ostatniego miejsca. Od początku sezonu obserwujemy jednak taką walkę najlepszych. Fani po prostu chcą to oglądać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

I właśnie to, co od początku sezonu robią Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Halvor Egner Granerud, Stefan Kraft, Anze Lanisek czy Manuel Fettner jest najlepszym wyznacznikiem, że dyscyplina ma się dobrze. Tworzą niesamowite spektakle, które ogląda się z zapartym tchem. To są prawdziwe bitwy na odległości, jaką urządzili chociażby Kubacki i Granerud w pierwszej serii konkursu w Oberstdorfie.

Oczywiście ważne jest, by skoczków było jak najwięcej, by w Pucharze Świata pojawiał się powiew świeżości za sprawą młodych zawodników, także z krajów, które nie są potęgą w skokach. Pod tym względem też nie jest jednak najgorzej, bowiem tylko w tym sezonie, biliśmy już brawo po świetnych skokach takich zawodników, jak 21-letni Włoch Giovanni Bresadola czy o cztery lata starszy reprezentacji Turcji Fatih Arda Ipcioglu.

Dla każdej dyscypliny najważniejszy jest jednak poziom sportowy. Tylko ten najwyższy, gwarantujący emocje do końca, pozwala utrzymać przy sobie media i kibiców, a co za tym idzie: sponsorów i środki finansowe. A o to w skokach na razie nie trzeba się martwić. Prawie po każdym konkursie padają takie porównania jak: kosmiczny, spektakularny, fenomenalny. Nie są na wyrost, bo najlepsi, w tym dwóch Biało-Czerwonych, zapewniają świetne widowiska.

Dlatego nie ma co mówić o kryzysie w skokach. Do niego daleka droga. Cieszmy się tym, co mamy. Za sprawą sprzętu skoki weszły sportowo na nieosiągalny jeszcze kilka lat temu poziom. Zawodnicy tworzą niesamowite widowiska i jestem przekonany, że tak będzie do końca tego sezonu i w kolejnych także.

A teraz czas skupić się już na noworocznym konkursie 71. TCS w Garmisch-Partenkirchen, w którym Dawid Kubacki i Piotr Żyła spróbują odrobić część strat do kosmicznie latającego w Oberstdorfie Halvora Egnera Graneruda. Początek zawodów o 14:00.

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Ależ pofrunął! Co za petarda Kubackiego w kwalifikacjach
Kontrowersyjne noty dla polskiego skoczka. To się naprawdę stało

Źródło artykułu: WP SportoweFakty