Paweł Wąsek był obecny w polskiej kadrze w tym sezonie od samego początku. Aż do konkursu w Innsbrucku punktował za każdym razem poza drugimi zawodami w Engelbergu, gdzie został zdyskwalifikowany za nieprawidłowości przy kombinezonie. Bywały momenty, kiedy Wąsek skakał świetnie. W jednym z konkursów w Titisee-Neustadt zajął nawet 11. miejsce, co było drugim najlepszym wynikiem w jego karierze.
Od ostatniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni (w Bischofshofen) można zauważyć obniżkę formy u Wąska. Polak dwukrotnie nie wchodził do drugiej serii, raz - głównie z powodu warunków atmosferycznych - nie awansował nawet do zawodów. W dwóch innych przypadkach punktował, ale na niskich miejscach.
Po dalekim wyjeździe do Sapporo sztab szkoleniowy długo zastanawiał się nad składem reprezentacji Polski na pierwsze loty w tym sezonie, które odbywają się na skoczni Kulm. Ostatecznie Paweł Wąsek został w kraju, a zastąpił go Jakub Wolny. W przypadku Wąska nie tylko obniżka dyspozycji była kluczowa przy tej decyzji.
- Na pewno Thomas Thurnbichler wszystko konsultował z Pawłem i wspólnie podjęli tę decyzję. Pamiętajmy, że jeśli chodzi o pełny sezon, to jest to debiut Pawła i można uznać, że obniżka formy jest u niego minimalna. To jedna kwestia. Druga sprawa to bariera dotycząca skakania na obiektach do lotów. Już w poprzednim sezonie Paweł opuszczał konkursy na tych skoczniach - mówi nam Łukasz Rutkowski, były skoczek, obecnie trener.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
- Myślę, że trenerzy sporo z Pawłem dyskutowali na ten temat. Obniżka formy jest naturalną rzeczą. Wzięto też pod uwagę, że skoki nie są przekonujące, a jak dany zawodnik jedzie na "mamuty", to musi bezsprzecznie wiedzieć o tym, że jego skoki są pewne. W sprawie Pawła podjęto więc racjonalną decyzję - dodaje Rutkowski.
Nasz rozmówca podkreśla, że w kontekście Pawła Wąska nie ma co się martwić o jego dyspozycję. Odpoczynek od rywalizacji w Pucharze Świata powinien mu tylko pomóc.
- Mogło nastąpić pewne zmęczenie fizyczne i mentalne. Nie można powiedzieć, że Paweł zagubił technikę. W tym sezonie jest w nowej sytuacji i zwiększony stres może się przytrafić. Co do fizyczności, to tutaj zapewne sztab dysponuje taką technologią, że dobrze wszystko kontroluje - ocenia Rutkowski.
Wszystko zatem wskazuje, że Pawła Wąska zobaczymy podczas kolejnego weekendu Pucharu Świata w Willingen (3-5 lutego). 23-letni skoczek zapewne ma z tyłu głowy, że za niespełna miesiąc rozpoczyna się najważniejsza impreza sezonu - mistrzostwa świata w Planicy. Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że na konkurs drużynowy będzie "czwartym do bryżdża" w talii Thomasa Thurnbichlera. W ostatnim czasie jednak nie jest to już takie pewne, a po piętach depcze mu Aleksander Zniszczoł.
Dawid Franek, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Kibice drżeli o Kubackiego. Odpowiedział w mistrzowski sposób!