Kiedyś, gdy Adam Małysz lądował w Willingen na 151,5 metrze, Apoloniusz Tajner - ówczesny trener naszych skoczków - łapał się za głowę.
To, co w piątek zrobił Timi Zajc w ogóle wymyka się z jakichkolwiek ram! Jego próba w konkursie mikstów to jakiś "kosmos".
"WITAM I MASAKRA. 161,5 METRA! STO SZEŚĆDZIESIĄT JEDEN I PÓŁ!" - napisano dużymi literami na profilu Eurosportu w mediach społecznościowych.
Słoweniec poleciał niesamowicie. - Ojej gdzie on wylądował?! - nie był w stanie uwierzyć komentator. - 161,5 metra, coś niewiarygodnego - dodał.
Odległość sprawiła jednak, że Zajc miał problemy przy lądowaniu. Po zetknięciu z ziemią uciekła mu prawa noga, a lewa zabolała w kolanie, bo Słoweniec natychmiast złapał się za to miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Był w szoku. Trener Realu spełnił abstrakcyjną prośbę kibica
Zajc wykorzystał kapitalnie warunki, jakie miał. - Dostał taki podmuch pod narty, taka poduszka powietrzna, która go niosła, niosła, niosła... - wytłumaczył wszystko komentator Eurosportu.
Dodajmy, że przez warunki pogodowe (zbyt silny wiatr) w konkursie mikstów rozegrano tylko jedną serię. Podjęto też decyzję ws. kwalifikacji do konkursu indywidualnego. Szczegóły -->> TUTAJ.
Zobacz także:
Konkurs grozy w Willingen. Odwołano drugą serię!
Habdas podzielił się emocjami. Powiedział o tym, co działo się przed konkursem