Maciej Kot zdobył łącznie 11 medali zawodów różnej rangi. Najcenniejszy to ten złoty, wywalczony w konkursie drużynowym na mistrzostwach świata w Lahti. Kot nie miał problemów, by regularnie zajmować czołowe miejsca w zawodach, a w końcowej klasyfikacji Pucharu Świata z sezonu 2016/17 zajął piąte miejsce.
Wiązano z nim wielkie nadzieje
Od brązowego medalu w konkursie drużynowym zimowych igrzysk w Pjongczangu coś jednak idzie nie tak. Kot zawodzi, nie potrafi poradzić sobie ze swoimi błędami i z piątego zawodnika globu stał się uczestnikiem Pucharu Kontynentalnego. Co się stało?
- Maciej Kot miał ogromny potencjał. To był zawodnik ze ścisłej czołówki światowej. Gościł w pierwszej dziesiątce konkursów Pucharu Świata regularnie, zajął siódme miejsce na igrzyskach w Soczi. Sukcesów było naprawdę wiele. Widziałem w nim kogoś, kto może wejść na szczyt. Mógł wygrać bardzo wiele konkursów. Tymczasem coś poszło nie tak, bo teraz to zupełnie inny zawodnik - zauważył Kazimierz Długopolski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
- Skoczkowie miewają różne problemy, ale tak ogromny regres Macieja mnie zdziwił. Nie spodziewałem się, że tak będzie. Skoki znają takie historie, ale byłem przekonany, że Maciej nie tylko utrzyma wysoki poziom, który prezentował przed laty, ale jeszcze się rozwinie. Niestety, stało się inaczej. Z jednego błędu zrobiła się cała lawina, którą trudno teraz poprawić. Problem jest bardzo poważny - dodał.
Nie wykorzystał okazji
Długopolski przyznał, że spodziewał się więcej po występie Kota w Pucharze Świata w Rasnovie. Były trener stwierdził wprost, że 31-letni zawodnik zmarnował w Rumunii kolejną szansę. W konkursie indywidualnym, w którym wystartowało zaledwie pięciu skoczków z TOP 20 Pucharu Świata, drużynowy mistrz świata ledwo awansował do finału i zajął dopiero 27. miejsce.
- Rasnov to była okazja dla Macieja, żeby znowu pokazać się kibicom skoków z całego świata. Nie udało się. Pojawiło się wiele błędów. Problem Macieja zaczyna się już na rozbiegu. Pozycja najazdowa nie jest odpowiednia, co odbija się na całym skoku. A kolejne elementy wcale nie są lepsze. Ja zawsze życzę bardzo dobrze polskim skoczkom, ale im dłużej Maciej jest w kryzysie, tym bardziej jego szanse na powrót maleją - mówił.
- Maciej powiedział w jednym z wywiadów, że stara się z trenerami poprawić pozycję w locie. Chodzi o to, żeby pułap był prosty. Jeżeli on o tym myśli na rozbiegu, to już jest po skoku. Korygując sylwetkę na siłę, znacząco wytraca się prędkość. Zawodnika może znieść delikatnie w prawo albo w lewo, a i tak wyląduje daleko. Niejeden skoczek z czołówki światowej tak robi. Chodzi o to, żeby próba była naturalna i lekka. Bez tego nie można liczyć na powodzenie - tłumaczył Kazimierz Długopolski.
"Cierpliwość może się skończyć"
Czy Maciej Kot wróci jeszcze kiedyś do dawnej formy? Zapewne bardzo wielu kibiców oraz fachowców zadaje sobie to samo pytanie.
- Maciej cały czas próbuje i nie przekreślałbym go jeszcze. Współpracuje z psychologiem, stara się, ale nie wychodzi. Myślę, że jego problemy nie leżą w głowie. Trzeba przysiąść i poprawić mankamenty. Skoki to specyficzny sport, chwila nieuwagi i ze szczytu łatwo spaść. Być może Maciej potrzebuje osoby, która będzie potrafiła do niego dotrzeć, tego nie wiem. Mam nadzieję, że mu się uda uporać z niedoskonałościami i znowu skakać daleko, ale tak jak powiedziałem, im dłużej trwa kryzys, szanse maleją. Cierpliwość trenerów może kiedyś się skończyć i szanse zaczną dostawać inni. Nie chciałbym, żeby to się tak skończyło - podsumował Kazimierz Długopolski.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Puchar Narodów: Niemcy odrabiają straty
- Ekspert dosadnie: Tak wykańczamy polskie talenty!