Co to było?! Po tej decyzji jury Kamil Stoch i Dawid Kubacki mogą być rozczarowani [OPINIA]

Newspix / Tomasz MARKOWSKI / Na zdjęciu od lewej: Dawid Kubacki i Kamil Stoch
Newspix / Tomasz MARKOWSKI / Na zdjęciu od lewej: Dawid Kubacki i Kamil Stoch

Zbyt nerwowa decyzja jury w pierwszej serii konkursu nie pomogła Kamilowi Stochowi i Dawidowi Kubackiemu w walce o medal MŚ w narciarstwie klasycznym. Tym razem sędziowie nie wytrzymali nerwowo. Co gorsza, nie potrafili się z błędnej decyzji wycofać.

Na mniejszej skoczni jury, po tym jak rekord skoczni pobił w drugiej serii Piotr Żyła, potrafiło zachować spokój i dla bardziej sprawiedliwego widowiska nie obniżyło belki startowej. Tym samym kolejni zawodnicy nie mieli dodawanych punktów i liczyła się przede wszystkim odległość oraz noty za styl.

Później, już po zawodach, Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, chwalił na naszych łamach sędziów, że ci wzięli pod uwagę nazwisko skoczka, który osiągnął tak spektakularną odległość, do tego warunki i podjęli słuszną decyzję. Niestety nie są w swoich działaniach konsekwentni, co widzieliśmy niespełna tydzień później w rywalizacji indywidualnej na dużej skoczni.

Chodzi o sytuację z końcówki pierwszej serii. Kamil Stoch, z mocnym wiatrem w plecy i z 11. belki startowej, uzyskał 131,5 metra. Po jego skoku warunki znacznie się poprawiły, dlatego sędziowie na życzenie trenera Słoweńców obniżyli belkę przed skokiem Timiego Zajca na numer 10. Ryzyko szkoleniowca opłaciło się, bowiem nawet z niższego rozbiegu Zajc był w stanie uzyskać 137,5 metra i zagwarantować sobie świetną pozycję przed drugą serią. Ostatecznie zdobył złoto.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Słoweniec nie oddał jednak skoku, po którym można byłoby obawiać się o bezpieczeństwo skoczków. Wręcz przeciwnie, był jednym z faworytów i po prostu zrobił swoje. A to, że szkoleniowiec obniżył mu belkę, było wkalkulowanym i świadomym ryzykiem, które tym razem opłaciło się Słoweńcom. Gdyby Zajc skoczył 130 metrów, nie dostałby dodatkowych punktów za wiatr. Przekroczył jednak znacznie tę granicę, ale nie poleciał dalej niż odległość bezpieczeństwa na skoczni (138 metrów).

Dlatego decyzję jury o pozostaniu na 10. belce dla kolejnych zawodników i dodatkowych 5 punktów od razu za sam start już trudno wytłumaczyć. Najwięcej skorzystał na tym srebrny medalista Ryoyu Kobayashi. Japończyk dostał dodatkowe punkty za obniżenie rozbiegu, a trafił jeszcze na słaby wiatr w plecy. Wykorzystał to, poleciał na 135. metr i ostatecznie zdobył srebro.

Zaraz po Kobayashim, w 1. serii, warunki na skoczni diametralnie się jednak zmieniły. Wiatr w plecy przybrał na sile i kolejni zawodnicy skaczący po Japończyku nie mieli szans polecieć daleko. Blisko lądowali Wellinger, Żyła, Kraft i Lanisek. Sędziowie konsekwentnie trzymali się jednak swojej decyzji i nawet gdy przed pierwszym skokiem Kubackiego wiatr w plecy dochodził do prawie 1 m/s (najgorsze warunki w całej stawce), nie zareagowali i zostawili niższą belkę.

Nie powinno do tego dojść. W ogóle nie powinna mieć miejsca zmiana belki startowej w końcówce pierwszej serii. Po decyzji na własne ryzyko trenera Słoweńców, jury powinno wrócić do 11. belki. Tymczasem pozostawienie 10. rozbiegu nie pomogło kilku zawodnikom, w tym dwóm Polakom.

Po pierwsze, gdy kolejni zawodnicy z czołówki mieli dodawane po 5 punktów za niższą belkę, szanse Kamila Stocha na medal mocno spadły. Od razu miał już stratę punktową do rywali, mimo że ci jeszcze nie skoczyli. Po drugie Dawid Kubacki przy tak silnym wietrze w plecy nie miał z 10. belki większych szans, żeby dolecieć do takich odległości, jakie uzyskali w 1. serii Kobayashi i Zajc. 129 metrów to było maksimum, co mógł wyciągnąć ze skoku przy takich warunkach. Taka odległość pozwoliła jednak pozostać mu w grze o medal i skutecznie zaatakować brąz w drugiej serii.

Nie da się jednak ukryć, że gdyby jury zachowało spokój i w 1. serii - tak jak w finale - ani razu nie zmieniło belki startowej, to Dawid Kubacki i Kamil Stoch mieliby dużo większe szanse pokonać srebrnego medalistę Ryoyu Kobayashiego, który ostatecznie trzeciego w zawodach Kubackiego pokonał o 0,6 punktu, a czwartego Stocha o 4,7.

Trener Thurnbichler już kilka razy na naszych łamach apelował, aby najlepsi skakali z tego samego rozbiegu. Wyjątkiem są decyzje trenerów, którzy na własne ryzyko, mogą poprosić o zmianę belki. Jury - jeśli nie jest przekraczana odległość bezpieczeństwa skoczni - nie powinno interweniować. Szkoda, że zrobiło to w tak ważnym konkursie o mistrzostwo świata.

Z Planicy Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Wymowne słowa Kamila Stocha. "Nie dostałem nawet tego"
Piotr Żyła zareagował na sukces córki. Spróbuje swoich sił w skokach?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty