Po lotach na odległość 201,5 m i 200 m Kamil Stoch ostatecznie zajął 17. miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Świata na skoczni mamuciej w Vikersund. Wygrał Norweg Halvor Egner Granerud (więcej TUTAJ).
- Dzisiaj to były inne skoki. Bardzo dużo agresji, za mało dobroci technicznej. Nie chcę tutaj narzekać przed kamerą. Po prostu, nie mam się z czego cieszyć. Kiepskie to były skoki - ocenił Stoch w wywiadzie dla Eurosportu.
- Nie było frajdy z tego latania, było sporo męczarni. Generalnie, to wiem co jest źle, co nie działa. Tylko trudno mi tutaj to poprawić. Może jutro będzie lepszy dzień, lepsze samopoczucie i też łatwiej mi będzie to zrobić - dodał.
Trzykrotny indywidualny mistrz olimpijski odniósł się też do sytuacji z zawodów, kiedy przed jego skokiem sędziowie podjęli decyzję o... podniesieniu belki.
- Nasuwają się dwie myśli. Albo jest tak źle i jury podnosi belkę, czyli musi być kiepsko z warunkami, albo nie wierzą zbytnio w moje umiejętności i po prostu tę belkę podnoszą - podsumował z humorem 35-letni Stoch.
ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie
Zobacz:
Dwa razy padło słowo "bar". Żyła nie owijał w bawełnę