To on jest największym wygranym sezonu w polskiej kadrze. "Wcześniej był traktowany jak niechciane jajo"

Getty Images / Jurij Kodrun / Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł
Getty Images / Jurij Kodrun / Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł

Wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Rafał Kot podsumował miniony w wykonaniu Polaków. Ocenił też postawę poszczególnych skoczków oraz trenera Thurnbichlera. Mówi wprost, co zawiodło w PŚ.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Ostatecznie Polska nie doczekała się podium Pucharu Świata ani Pucharu Narodów. Czy trener Thomas Thurnbichler się sprawdził?



Rafał Kot, Wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego: Już parę razy to powtarzałem, a pierwszy raz chyba nawet w rozmowie z panem, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Po zmianie szkoleniowca potrzeba czasu. Nic nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

A jednak mamy powody do radości, bo Piotr Żyła ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Dawid Kubacki również. Aleksander Zniszczoł dostał szansę i ją wykorzystał. Zaistniał również Paweł Wąsek. Dodatkowo przywieźliśmy dwa medale z mistrzostw świata. Wyniki się bronią. Natomiast największe zwycięstwo leży gdzie indziej.

ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź

To znaczy?

Chodzi mi o czynnik pozasportowy. Gdy trener Thurnbichler obejmował kadrę, ona leżała na zgliszczach, była w zupełnej rozsypce. Pamiętamy te niepotrzebne protesty z Planicy i mocne wypowiedzi starszych zawodników naszej reprezentacji. Mimo tego nasz nowy szkoleniowiec podołał i nie zawiódł. Potrafił zjednać sobie zarówno bardziej doświadczonych zawodników, jak i tych młodszych.

Zaszczepił nowe metody treningowe wraz ze swoim sztabem, które przypadły skoczkom do gustu. Świetnie prowadził treningi... Za to należą mu się słowa uznania. Na tych podwalinach będzie mógł osiągać kolejne sukcesy i dalej budować projekt. Wprawdzie ja mówiłem, że gorzej niż za Michala Doleżala nie będzie, bo się nie dało, ale to nie zmienia faktu, że Thurnbichler wykonał kawał dobrej roboty.

Polska potrzebowała takiej rewolucji?

Tak. Podobnie było, gdy trenerem został Stefan Horngacher. Wówczas wdrożono nowe rozwiązania i pojawiły się efekty. Nie można ciągle bazować na tym samym. Na przykład Doleżal nie zmienił nic i chciał wykorzystać efekt kuli śnieżnej. Dopóki to wszystko się lepiło i jakoś samo toczyło do przodu, było względnie dobrze. Ale tak nie można. Thurnbichler przyszedł z pomysłem na reprezentację i to jak widać trafionym.

Rzadko kiedy można mówić o ideale. Było coś takiego, do czego można się przyczepić?

Zawsze można znaleźć coś, co budzi zastrzeżenia. Kilka rzeczy dało się poprawić. Przypuszczam, że nie tak trener, kibice i sam Kamil Stoch wyobrażali sobie ten sezon w jego wykonaniu. Wprawdzie Kamil zaczął regularnie gościć w czołowej dziesiątce konkursów Pucharu Świata, a nawet ocierał się o podium. W mistrzostwach świata było podobnie. Dla zawodnika z takimi osiągnięciami to jednak za mało. Trener Thurnibchler wypowiedział się już na ten temat i wie, co poszło nie tak.

Kamil nie jest już najmłodszym zawodnikiem. Wiek nie działa na jego korzyść.

Zgadza się, ale ja bym nie kierował się metryką. Jeżeli zawodnik jest lepszy od innych i jeszcze dobrze rokuje, to nie wolno go skreślać ze względu na wiek. Uważam, że trzeba spróbować i wykrzesać z Kamila coś dobrego. Jeszcze dwie sprawy wywołują u mnie delikatny niedosyt.

Jakie?

Wyniki konkursów drużynowych, zwłaszcza tego mistrzowskiego w Planicy, gdzie mieliśmy walczyć o medal. Występ w tej i nie tylko tej rywalizacji powinien być lepszy. W ostatecznym rozrachunku w dużej mierze przez drużynówki nie znaleźliśmy się na podium Pucharu Narodów, a liczyłem, że tak się stanie. Tu można mówić o niedosycie.

Druga sprawa. Trener Thurnbichler na początku sezonu obiecywał rozwinąć współpracę z zapleczem kadry. Na początku było zgrupowanie, wspólny wyjazd do tunelu aerodynamicznego do Szwecji. Chciałbym przytoczyć słowa naszego trenera, który w wywiadzie sam powiedział, że współpracy zabrakło i chciałby to zmienić.

Pojęcie jest mocno ogólne. Dlaczego współpracy nie było?

Będziemy to rozpatrywać w zarządzie Polskiego Związku Narciarskiego. Trener Thurnbichler mówi, że troszeczkę zabrakło woli do tej współpracy. Podobno z jego strony ona była, a ze strony zaplecza niekoniecznie. Nie wiem jak to wygląda dokładnie, bo ustaliliśmy z Adamem Małyszem, że nie będziemy się wtrącać w pracę sztabu szkoleniowego, żeby nie było, iż narzucamy swoją wolę.

Po sezonie mieliśmy wszystko weryfikować i tak się stanie. Miałem okazję rozmawiać również kiedyś prywatnie z Maciejem Maciusiakiem i on mówił, że jest w kontakcie z Thurnbichlerem. W związku z tym nie chcę tej sprawy roztrząsać, ani snuć domysłów, dopóki nie zweryfikujemy wszystkiego od środka.

Czyli jedna strona swoje, druga swoje.

Tak. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Ja tylko powtarzam ten wywiad z Thurnbichlerem, który słyszałem.

Mam wrażenie, że ten sezon był dosyć pechowy. Choroby, dyskwalifikacje, dramat Dawida Kubackiego...

Na to już niestety nie mamy wpływu. Na chorobę Piotra, na przypadek żony Dawida, Marty... Oczywiście jesteśmy wszyscy z nimi i wspieramy całym sercem. Pewnie, że wtedy byłoby lepiej, ale...

Dawid w ogóle miał pecha w tym sezonie. Są rzeczy ważne i ważniejsze. W styczniu urodziło mu się również dziecko, trudno zachować w takich chwilach koncentrację.

Oczywiście, nie samym sportem człowiek żyje. Rodzina jest na pierwszym planie. Choroba żony bardzo go dotknęła, ale nic z tym nie zrobimy. Trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się ułożyło.

Drugi garnitur kadry zrobił postępy.

No tak. Chyba na pochwały najbardziej zasłużył Aleksander Zniszczoł. Dla mnie to jest największy wygrany tego sezonu. Przez wiele lat był pomijany, traktowany jak niechciane jajo. Na treningach, kwalifikacjach potrafił prezentować się świetnie, a i tak wyższe notowania mieli inni. Rewelacyjna postawa w Planicy. Wszystkie skoki, które oddał, były świetnie.

Trzykrotnie pobił rekord życiowy w lotach i myślę, że swoją postawą zabukował miejsce w kadrze A. Nie można pomijać także Pawła Wąska. Owszem, początek sezonu w jego wykonaniu był niezły, nawet wdarł się parę razy do drugiej dziesiątki, ale potem było gorzej i w pewnym momencie nastąpiła stagnacja. Olek odkąd dostał szansę, ciągle piął się w górę.

W następnym sezonie może być jeszcze lepiej? Stać go, by kilka razy znaleźć się na podium?

Myślę, że wszystko powoli. Powinien najpierw ustabilizować formę, by kręcić się w okolicy czołowej dziesiątki. Na to go stać. Może raz, dwa albo trzy stanie na podium, natomiast nie popadałbym w hurraoptymizm, że nagle zacznie odgrywać w Pucharze Świata pierwszoplanowe role.

Ten sezon się skończył, zbliża się następny. Co będzie w nim najważniejsze?

Chciałbym, żeby rozwinęła się nasza kadra B. Mamy tam kilku bardzo perspektywicznych skoczków i tych doświadczonych, którzy jednak wciąż mogą wiele. Jeśli chodzi o młodszych zawodników mam na myśli Jana Habdasa, Kacpra Tomasiaka czy Kacpra Juroszka. Te talenty trzeba szlifować. Nie można odrzucać także nieco starszych, czyli Jakuba Wolnego, Tomka Pilcha, Klimka Murańki, Macieja Kota mojego syna, Andrzeja Stękały. Nie jesteśmy jak Austriacy. Wybór jest zdecydowanie mniejszy, dlatego nie można nikogo wykluczać. Zwłaszcza, że w nich drzemie potencjał.

Jak go wydobyć?

Przede wszystkim trzeba im poświęcić uwagę i zapewnić odpowiednie warunki. Za trenera Doleżala doszło do sytuacji, że oni otrzymali zapewnienie - jesteście brani pod uwagę, ale będziecie pod opieką swoich trenerów. Tak nie można. W Polsce nie mamy warunków, by tak robić. Brakuje odpowiedniego sprzętu, dobrych fachowców. Dlatego ważne, by kadra B współpracowała z pierwszą reprezentacją i miała dostęp do najnowszych nowinek. Wtedy to ma sens. Liczę, że drugi garnitur się rozwinie i trener Thurnbichler spełni swoją obietnicę.

Następny sezon może być lepszy?

Jak najbardziej i myślę, że będzie. Mamy wszystko, co niezbędne, by był. Trener wyciągnął wnioski, wie więcej i może lepiej dopasować to do zawodników. Optymalny efekt pracy i tak przyjdzie po upływie dwóch sezonów, co nie znaczy, że w następnym nie może być lepiej. Jestem optymistycznie nastawiony. Od końca kwietnia ruszają znowu treningi. Zobaczymy, co się stanie.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Wpis Klemensa Murańki zaniepokoił. Rozwiał wątpliwości ws. dalszej kariery
Kubacki: Najgorsze za nami

Źródło artykułu: WP SportoweFakty