Pod wodzą Thomasa Thurnbichlera polskie skoki odżyły. W Pucharze Świata nasi mistrzowie - Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Piotr Żyła - walczyli o czołowe lokaty. Postęp zrobili również Paweł Wąsek oraz Aleksander Zniszczoł. W trakcie sezonu 2022/23 przyszedł jednak kryzysowy moment, co zdarza się w wielu reprezentacjach.
Miał on miejsce po trzecim konkursie w Sapporo, w drugiej połowie stycznia. Thurnbichler uważa, że wówczas zareagował wraz z innymi trenerami bardzo źle, na to co się działo. Stąd na lotach w Kulm odnotowaliśmy jeden z najgorszych weekendów w sezonie.
- Wtedy popełniliśmy błąd, bo wraz z moim sztabem źle oceniliśmy, czego potrzeba zawodnikom. Myśleliśmy, że to dobry czas na trening, pojechaliśmy do Zakopanego i dopiero po efektach zdaliśmy sobie sprawę z tego, że wybraliśmy najgorzej, jak mogliśmy. Że potrzebowali spokoju na odzyskanie sił - powiedział Austriak w rozmowie z portalem sport.pl.
W Kulm miał miejsce pierwszy weekend w sezonie na skoczni do lotów narciarskich. Po czasie Thurnbichler bił się w pierś. Zdał bowiem sobie sprawę, że chciał przekazać zawodnikom za dużo informacji.
W późniejszym etapie sezonu wnioski zostały wyciągnięte, a wyniki Polaków na obiektach do lotów się poprawiły. Austriak podkreśla, że błędy zdarzają się każdemu i należy wszystko odpowiednio przepracować, by pójść do przodu. Tak też się stało w przypadku polskiej kadry.
Czytaj także:
Tajner zdradził, ile zarabiał jako trener Małysza
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"