Skoczkowie wciąż ufają Thurnbichlerowi? Jednoznaczne słowa Adama Małysza

PAP / Grzegorz Momot / Od lewej: Thomas Thurnbichler i Adam Małysz
PAP / Grzegorz Momot / Od lewej: Thomas Thurnbichler i Adam Małysz

- Konfliktu na pewno nie ma - tak atmosferę w kadrze skoczków ocenił Adam Małysz. W wywiadzie dla WP SportoweFakty prezes PZN zabrał głos na temat składu Polaków na PŚ w Engelbergu i ujawnił, jak wyglądała rozmowa z Thomasem Thurnbichlerem.

[b]

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Do Engelbergu Thomas Thurnbichler zabrał wszystkich liderów: Stocha, Kubackiego i Żyłę. Jest pan zaskoczony?[/b]

Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: Nie do końca. Gdy rozmawiałem z Thomasem jeszcze przed treningami w Zakopanem, mówił mi, że rozważa taki wariant. Wszystko zależało od treningów, czy uda się przeprowadzić je w dobrych warunkach i przede wszystkim jak będą prezentować się na nich zawodnicy.

Skoro jadą do Engelbergu, to znaczy, że widoczna była poprawa w ich skokach?

W jakimś stopniu tak. Jednak w Engelbergu dopiero się okaże, czy poprawili się na tyle, by móc już rywalizować z najlepszymi. Ciężko jest tylko po treningach w Zakopanem powiedzieć, czy to wystarczyło, czy może potrzebne było więcej spokojnych skoków przed Turniejem Czterech Skoczni.

Zanim jednak Thomas wybrał skład, to zapowiedział, że nie potraktują rywalizacji w Engelbergu jako zawodów, tylko jako kolejny etap odbudowy formy: przede wszystkim ustabilizowania pozycji najazdowej.

Czy to oznacza, że słabe skoki wynikają właśnie ze złej pozycji najazdowej?

Na pewno jest z nią spory problem. Jeśli jest zła pozycja, to wpływa to na cały skok: na wybicie, na prędkość lotu, na jego długość. To wszystko jest powiązane.

Jest jeszcze realne, by właśnie na Turniej Czterech Skoczni Polacy odzyskali wysoką formę?

Będzie o to trudno. Bardziej nastawiałbym się na to, że w polskim turnieju Polacy będą skakać już znacznie lepiej. Do Turnieju Czterech Skoczni pozostało niewiele czasu, a moim zdaniem kadra potrzebuje jednak więcej treningów niż jeden czy dwa dni w Zakopanem, by wszystko ustabilizować.

Ja, gdybym dalej był zawodnikiem, nie pojechałbym na konkursy Pucharu Świata do momentu, gdy nie miałbym pewności, że jestem znów w stanie walczyć o podium czy o pierwszą dziesiątkę. Skoro jednak trenerzy i zawodnicy zdecydowali się pojechać do Engelbergu, to znaczy, że mają przekonanie, iż mimo wszystko warto tam być i już teraz rywalizować z najlepszymi.

Po zawodach w Klingenthal Dawid Kubacki, na antenie Eurosportu, przyznał, że miał inny plan na weekend niż szkoleniowiec. Trener wolał, by Kubacki spokojnie potrenował, ale sam zawodnik chciał pojechać do Niemiec i metodą startową wrócić do formy. Czy podczas konkursów można cokolwiek poprawić w skoku?

W zawodach PŚ nie da się poprawić błędów. Nie ma na to czasu. Są dwa skoki treningowe, potem kwalifikacje i już konkurs. A w zawodach każdy chce wypaść jak najlepiej. Nie da się wtedy w stu procentach zapomnieć, że jest to rywalizacja i skakać tylko treningowo. Górę weźmie i tak chęć rywalizacji z najlepszymi. A to, przy niestabilnej formie, sprzyja błędom.

Doskonale było to widać właśnie w Klingenthal. Po treningach i kwalifikacjach wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Tymczasem w zawodach już tak dobrze nie było. Pojawiła się presja i błędy wróciły.

Jak wyglądała rozmowa na początku tygodnia z trenerem Thurnbichlerem?

Chciałem go wesprzeć. Po raz pierwszy w karierze mierzy się z takim kryzysem. Poza Polską nigdy nie prowadził wcześniej pierwszej kadry. W Austrii pracował jako asystent, a wcześniej z juniorami. Dlatego zdaję sobie sprawę, że nie jest to dla niego łatwa sytuacja.

Jak zachowuje się szkoleniowiec? 

Mocno to wszystko przeżywa. Tym bardziej, że kryzys dotknął skoczków z kraju, gdzie dyscyplina jest bardzo popularna i o kłopotach zawodników jest głośno. Presja jest przez to większa. Po udanym poprzednim sezonie nikt z nas nie zakładał, że ten rozpocznie się aż tak słabo.

Obserwował pan trening w Zakopanem. Zawodnicy dalej ufają w metody trenera Thurnbichlera? Jaka jest atmosfera w zespole?

Moim zdaniem atmosfera ciągle jest dobra. Oczywiście jeśli nie idzie, to każdy jest sfrustrowany. Skoczkowie, tak samo jak trener, jak najszybciej chcieliby wrócić do wysokiej formy. Niektórzy po wypowiedziach chłopaków po pierwszych konkursach dopatrywali się w kadrze konfliktu. Konfliktu na pewno nie ma. Jest jednak niezadowolenie ze skoków, co zrozumiałe, i chęć jak najszybszego powrotu do dobrej dyspozycji. Z tego co widzę, zawodnicy wciąż ufają trenerowi.

Rozmawiał Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

***

Sobotni i niedzielny konkurs PŚ w Engelbergu rozpocznie się o 16:00. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na Pilot WP.

Czytaj także: Jednoznaczne słowa Tajnera o wyborze nowego ministra sportu

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu

Komentarze (9)
avatar
śmiechu82
16.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja nie wiem po co w kadrze ten Kot.... wielki talent od wielu wielu lat... a jego najlepszy sezon w seniorach... to przystawka do drużyny... jakieś sukcesy w juniorach i jeden sezon udany gdzie Czytaj całość
avatar
MaxG
15.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po co im trener jak sami wiedzą co maja robić. Nie chcą się go słuchać to zwolnic trenera i niech same te nieloty trenują. 
avatar
Jorg 25
15.12.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jeżeli nie ma konfliktu to dlaczego nie słuchają trenera tylko robią po swojemu.Kubacki przeciw wstawił się decyzji trenera bo on uważa tylko kogo to obchodzi.Trener wydaje polecenia i zawodnic Czytaj całość
avatar
Alex1313
15.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdzie są zieloni jak na Ukrainie i Gazie tysiące bomb i CO2 i smrodu. Jakoś nie protestują że ekologia cierpi. Do roboty goownozjady. 
avatar
Alex1313
15.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Prawie jestem pewny, że Niemcy i Ruscy się dogadują aby Ukrainę podzielić. A w eurokołchozie zrobić tanią siłę ze wszystkich.