Kibice myśleli, że to żart. Kuriozalna dyskwalifikacja Polaka
W sobotę i niedzielę skoczkowie narciarscy rywalizują w Engelbergu. Niezbyt dobre wspomnienia z tego miejsca ma Paweł Wąsek.
Z kolei w ogóle do drugiej serii sobotnich zawodów nie awansował Paweł Wąsek. Młody polski skoczek tylko raz w tym sezonie PŚ zdobywał punkty do klasyfikacji generalnej.
W niedzielę Wąsek postara się o poprawę swoich doświadczeń w Szwajcarii. Przed rokiem zabrakło go w drugim indywidualnym konkursie Pucharu Świata, bo został zdyskwalifikowany w kuriozalnych okolicznościach.
Polak ruszył w kwalifikacjach z... rozpiętym kombinezonem pod szyją. Wprawne oko kibica mogło momentalnie dostrzec, że coś jest nie tak. Ta kwestia nie uciekła też kontrolerom sprzętu, którzy natychmiast usunęli Wąska ze zmagań.
- Moja wina. Ale że na kontroli na górze nic ci nie powiedzą, żeby dopiąć, tylko od razu przez radio na dół… - powiedział wówczas zdezorientowany Wąsek, cytowany przez dziennikarza TVP Sport, Michała Chmielewskiego.
W niedzielę Wąsek dostanie kolejną okazję, aby zdobyć punkty PŚ. A kibice liczą na to, że tym razem będzie miał wszystko w swoich rękach. Dwa tygodnie temu, w Lillehammer, nie wystartował w konkursie najwyższej rangi, bo nagle zniknęły mu buty. Oby tym razem wszystko ułożyło się po jego myśli. Początek zmagań o godzinie 16:00. Wcześniej, na 14:15, zaplanowano kwalifikacje.
Czytaj także: Oskarżał Małysza i Tajnera. Smutny koniec kariery polskiego skoczka
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)