Urodził się 18 kwietnia 1986 roku w Skrzypnem, oddalonym niecałe 15 kilometrów od Zakopanego. Na początku XXI wieku był największą nadzieją polskich skoków. W Pucharze Świata zadebiutował w wieku niespełna 18 lat, podczas konkursu w Libercu.
Pracowity talent
Już podczas drugich zawodów zdobył swoje pierwsze punkty. Tydzień później na Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza okazał się drugim najlepszym Polakiem, kończąc zmagania na 15. pozycji.
Mateusza Rutkowskiego, praktycznie od pierwszych treningów, znał Kazimierz Długopolski, który co prawda był szkoleniowcem w innym klubie, ale wielokrotnie spotykał go podczas ćwiczeń. Wspólnie jeździli również na zgrupowania i zawody. Obecnie 73-letni trener przyznaje, że nieżyjący były skoczek narciarski był bardzo utalentowany i od samego początku prezentował się dobrze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej
- Wychodził z progu dynamicznie i leciał odważnie. Wszystko wskazywało na to, że będzie dobrym skoczkiem i takim też był na początku. Do momentu zdobycia tytułu mistrza świata juniorów był naprawdę wzorem. Wszystko wskazywało na to, że jego kariera pójdzie w dobrym kierunku, gdyż miał do tego predyspozycje - opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty Długopolski.
Problemy z alkoholem
Rutkowski w 2004 roku został indywidualnym mistrzem świata juniorów, pokonując Thomasa Morgensterna i to aż o 12,5 punktu. Austriak w tamtym czasie należał już do ścisłej światowej czołówki. Później niestety w życiu Polaka pojawił się alkohol. - Zaniedbał się w treningu i przybył bardzo szybko na wadze. To później nie pozwalało mu osiągać dobrych wyników - zdradza nasz rozmówca.
Wszystkie kłopoty pojawiły się nagle. Wielu twierdzi, że wszystkiemu winna była presja, której młody wówczas zawodnik po prostu nie wytrzymał. Przed ogromnym sukcesem nie można było jednak mieć do niego zastrzeżeń.
- Kilka razy był ze mną na zgrupowaniach młodzieżowych i nigdy nie było z nim problemów wychowawczych. Trenował solidnie tak jak wszyscy inni. Był naprawdę bardzo w porządku chłopakiem i nie mogę mieć do niego z tamtych lat żadnych zastrzeżeń - podsumowuje Kazimierz Długopolski.
Po zakończeniu kariery przez Mateusza Rutkowskiego w 2007 roku obaj spotykali się już rzadko. Najczęściej wymieniali kilka zdań na tematy bieżące. Według 73-latka były mistrz świata juniorów na skoczni pojawiał się rzadko, a samymi skokami też najpewniej tak bardzo się nie interesował.
Ten w ostatnim czasie pracował jako kamieniarz w firmie budowlanej. Był również członkiem zarządu Klubu Sportowego Rutkow-ski, założonego przez jego brata Łukasza. W niedzielę w wieku 37 lat zmarł. Tragiczne informacje potwierdził PZN. Przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Miał być następcą Adama Małysza. Alkohol zaprzepaścił jego wielkie szanse
- Tajner zabrał głos ws. polskich skoczków. Śmiała prognoza