Zanim w sobotę (3 lutego) rozpoczął się konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn, do rywalizacji przystąpiły kobiety. Jednak skoczkinie bardziej walczyły z torami najazdowymi, niż z rywalkami.
W końcówce pierwszej serii zaczął padać deszcz, przez co pojawiły się spore problemy. Dramatyczny spadek zanotowały prędkości najazdowe, co sprawiło, że czołowe zawodniczki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata skakały w zdecydowanie gorszych warunkach niż niżej notowane rywalki, które oddały swoje próby wcześniej.
Obecnie liderką PŚ jest Nika Prevc, która w serii próbnej wylądowała za 130. metrem. Podobną próbę zanotowała jej rodaczka Nika Kriżnar. Tymczasem w konkursie mogły jedynie pomarzyć o takich wynikach.
Zarówno Prevc, jak i Kriżnar znalazły się w finałowej serii, jednak obie zajmowały miejsca w trzeciej dziesiątce. Poprawa torów najazdowych sprawiła, że druga z wymienionych zakończyła zmagania na 9. lokacie. Z kolei liderka Pucharu Świata była ostatecznie 15.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
Pozostałe zawodniczki z czołówki również zanotowały nieudane zawody. A najlepsza okazała się Jacqueline Seifriedsberger, która wygrała konkurs PŚ po 11 latach przerwy. I w dodatku z bardzo niską notą, co tylko potwierdziło kuriozum zmagań.
"Witamy Reeda Zuehlke na liście ślepych delegatów technicznych. I seria w Willingen bez skoku na punkt K, a końcówka z wycięciem niemal całej czołówki Top 10 PŚ to przepiękny pokaz nieporadności FIS. Czekam na kolejne tłumaczenia, że to outdoor sport" - napisał po konkursie Jakub Balcerski ze Sport.pl.
"Trenerzy zabrali Chikę Yoshidę, żeby zobaczyła, jak wyglądają tory najazdowe. Możliwe, że dokonała takiej inspekcji pierwszy raz w życiu. Hahahahahahha i nacinają tory na drugą serię, parodia. Co teraz zrobi Pani Dyrektor: przeprosi, zrobi zawody od początku?" - dodał.
"Puchar Świata kobiet 2023/2024 pławi się we wpadkach i niezrozumiałych decyzjach. Garmisch - matematyczne kombinacje z belkami Kvandal, Sapporo - przeprowadzenie dwóch serii w katastrofalnych warunkach, teraz żałosne Willingen..." - wyliczył Wiktor Marczuk ze SkokiPolska.
"Jeżeli Chika Yoshida po tym sezonie utrzyma stanowisko szefowej żeńskiego PŚ #skijumping, to znak, że FIS jako organizacja postawiła już ostateczny krzyżyk na tej dyscyplinie sportu. Jej działania to sabotaż" - grzmiał Michał Chmielewski z TVP Sport.
"W Willingen pada deszcz i jest to problem dla organizatorów. Dlaczego? Bo skocznia wciąż posiada naturalne tory i piły musiały iść w ruch. Kolejny rok problem stanowi też wiatr... Ale to Szczyrk musi spełnić tysiąc wymogów, aby gościć PŚ" - przypomniał Adam Bucholz z SkiJumping.pl.
"To jest dno dna, jak prowadzony jest dzisiejszy konkurs pań. Po świetnym Ljubnie dostajemy antyreklamę dyscypliny i kompletne wypaczenie wyników. Przykro się na to patrzy" - brzmiał pierwszy wpis Karola Cześnika ze SkokiPolska.
"Anulować ten konkurs i przeprosić uczestniczki. Aczkolwiek to jedynie moje myślenie życzeniowe. Wstyd jak to wszystko przebiega" - kontynuował.
"Skok Niki Križnar z drugiej serii najlepszym dowodem na to, jak wykoszono czołówkę w pierwszej serii" - dodał na koniec.
"W Willingen trwa reanimacja torów najazdowych. Start drugiej serii opóźniony (na razie) o 10 min" - napisała po pierwszej serii będąca na miejscu Natalia Żaczek z "Przeglądu Sportowego".
"161,4 pkt. To nota, która dała Jacqueline Seifriedsberger wygraną w konkursie Pucharu Świata. Dwuseryjnym. Antyrekord najniższej noty pobity z ekstremalnie dużym zapasem" - odnotował profil Skoki narciarskie na wykresie i w liczbach.
Przeczytaj także:
"Musi to zrozumieć". Thurnbichler stanowczo ws. Stocha