To była spora szansa. Aleksander Zniszczoł prowadził po pierwszej serii, mając ponad 10 punktów przewagi nad Ryoyu Kobayashim. Miejsca na podium nie obronił jednak drugim skokiem i ostatecznie uplasował się na ósmej pozycji. Ta może jednak go cieszyć, bo zajął to miejsce drugi raz z rzędu.
Trener Thomas Thurnbichler nie szczędził mu ciepłych słów po konkursie. - Mogę powiedzieć tyle: Olek, gratuluję, było dobrze. Dobra prędkość, skok. Początkowo warunki były dobre, a potem zabrakło powiewu we właściwym kierunku. Olek pokazał, że staje się jednym z naszych liderów albo nawet głównym skoczkiem. Kiedyś w końcu uda mu się stanąć na podium - przyznał w rozmowie w Eurosporcie.
Pogoda jednak odgrywała główną rolę podczas niedzielnych zawodów. - Ten ostatni skok wyglądał jak na dyskotece. Światła były raz takie, raz takie. Przy ostatnim skoczku mogli się wstrzymać z decyzją o skoku - skomentował, nawiązując do wskaźników wiatru w różnych miejscach skoczni. Niektórzy zawodnicy schodzili z belki i musieli czekać nieco dłużej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
Dawid Kubacki uplasował się na 18. miejscu, a Kamil Stoch był 27. - Dawid miał dobry drugi skok, w pierwszej serii stracił na prędkości. W tych warunkach trzeba mieć ogromną pewność siebie i skakać z sercem. Jeśli chodzi o Kamila, to nie jest takie proste, on szuka i stara się znaleźć odpowiednią pozycję i ciężko jest to zrobić idealnie. U Piotrka Żyły zabrakło aktywnej pozycji, a u Pawła Wąska było ciężko, to był jego pierwszy skok po chorobie, a warunki były, jakie były - podsumował.
Teraz skoczkowie przeniosą się na zawody Pucharu Świata do Lake Placid. - Będziemy się zastanawiać nad składem, chcielibyśmy, żeby cała ekipa poleciała, ale zobaczymy i podejmiemy decyzję w poniedziałek lub wtorek - zakończył Thurnbichler.
Czytaj też:
Cud w Willingen. Po skoku Zniszczoła wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Jak to możliwe?
Kosmiczny lot Polaka! To po prostu trzeba zobaczyć