Kosmiczny lot Polaka! To po prostu trzeba zobaczyć

Twitter / Eurosport Polska / Na zdjęciu: lot Aleksandra Zniszczoła
Twitter / Eurosport Polska / Na zdjęciu: lot Aleksandra Zniszczoła

Aleksander Zniszczoł popisał się znakomity skokiem w pierwszej serii drugiego konkursu Pucharu Świata w Willingen. Po tym, jak wylądował na 146. metrze otrzymał znakomite noty i na półmetku jest liderem. Tylko zobacz, jak pofrunął Polak.

W pierwszy weekend lutego skoczkowie udali się do niemieckiego Willingen, gdzie zaplanowano dwa konkursy w ramach Pucharu Świata w skokach narciarskich. W pierwszym z nich na pochwałę zasłużył jedynie Aleksander Zniszczoł.

Polak po pierwszej serii zajmował 3. miejsce i do samego końca walczył o podium. Ostatecznie druga próba nie była tak samo udana, jak pierwsza i w konsekwencji zajął 8. lokatę. Był to pierwszy konkurs w tym sezonie, w którym jeden z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera uplasował się w czołowej dziesiątce.

Zniszczoł wysoką formę potwierdził w drugim konkursie. Najpierw wywalczył sobie awans w kwalifikacjach, a następnie oddał znakomity skok. Po tym, jak wylądował na 146. metrze został liderem. Jak się później okazało, do końca pierwszej serii nie wyprzedził go żaden z rywali.

Tym samym po raz pierwszy w sezonie 2023/24 miała miejsce sytuacja, w której reprezentant Polski był na prowadzeniu na półmetku zmagań. Będący na drugiej pozycji Ryoyu Kobayashi tracił do Zniszczoła 12,4 punktu, więc była duża szansa na to, iż podopieczny austriackiego szkoleniowca zakończy zmagania w Willingen na wysokiej pozycji.

Ostatecznie tak samo, jak w sobotnim (3 lutego) konkursie Polak zanotował słabszą próbę w drugiej serii. Mimo sporej przewagi uzyskał jedynie 130,5 m, przez co ostatecznie zanotował solidny spadek. Zniszczoł tak samo, jak w poprzednim dniu zakończył zmagania na 8. miejscu. Tym samym nie udało mu się przebić najlepszego wyniku w karierze.

Zobacz skok Aleksandra Zniszczoła z pierwszej serii:

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty