Kwalifikacje, pierwsza seria i koniec - tak wyglądały ostatnie występy Kamila Stocha w Lahti. Trzykrotny mistrz olimpijski po niedzielnym konkursie indywidualnym Pucharu Świata w skokach narciarskich bardzo żałował, że znów nie udało mu się wskoczyć na wyższy poziom.
W kwalifikacjach w Lahti uzyskał 122 metra, co dało mu piętnaste miejsce, ale nie zdołał później oddać kolejnego, udanego skoku. Polak w rozmowie z Eurosportem przyznał, że ma ogromny problem z powtarzalnością i właśnie to jest jego największą bolączką.
- Znowu było wszystko bardzo późno. Chciałem powtórzyć to samo co w kwalifikacjach. Zdaję sobie sprawę z poziomu, który obecnie prezentuję i wiem, że nic na siłę na zrobię - mówił wyraźnie rozczarowany swoją postawą Kamil Stoch.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
A następnie dodał przygaszony: - Ot tak nagle nie skoczę 10 metrów dalej. Na tę chwilę nie jestem w stanie oddać dwóch takich samych skoków z rzędu. To jest rozchwiane. W Oberstdorfie działało, a tutaj nie.
Po bolesnych niepowodzeniach trudno znaleźć w sobie jakikolwiek optymizm, ale Kamil Stoch poddawać się nie zamierza. Skoczek narciarski ma nadzieję, że zdoła w ciągu najbliższych dni zregenerować się i zaprezentować się w Oslo zdecydowanie lepiej niż miało to miejsce w Lahti.
- Mam nadzieję, że przez tydzień uda mi się trochę odpocząć, odświeżyć i zapomnieć o tym, co było tutaj by pojechać na Oslo z dobrą energią - zakończył 36-latek.
Rywalizacja w Pucharze Świata w skokach narciarskich przeniesie się do norweskiej stolicy już w najbliższy piątek. Wówczas odbędą się treningi i kwalifikacje, z kolei konkursy indywidualne zaplanowano na sobotę i niedzielę.
Czytaj także:
Brzmi jak żart, ale nim nie jest. Szokująca decyzja legend
Nie rozumie krytyki. "Byliśmy lepsi"