Nie rozumie krytyki. "Byliśmy lepsi"

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Rafał Kot
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Rafał Kot

Polacy zaprezentowali się solidnie i w sobotnim konkursie drużynowym wywalczyli najlepszy wynik w sezonie. - Do czołówki nam jeszcze wiele brakuje. Pojawiło się jednak światełko w tunelu - mówi wiceprezes TZN Rafał Kot.

Biało-Czerwoni zajęli miejsce tuż za podium, choć w ostatecznym rozrachunku do lokaty w czołowej trójce stracili prawie 40 punktów. Po zakończeniu rywalizacji sieć obiegły różne opinie. Część z nich kwestionowała entuzjazm związany z miejscem zajętym przez kadrę trenera Thomas Thurnbichlera.

Z krytycznymi głosami nie zgadza się Rafał Kot. - To nasza najwyższa pozycja w tym sezonie, nie tylko biorąc pod uwagę konkursy drużynowe, ale również duetów. Osobiście jestem zadowolony. Patrząc obiektywnie, wszyscy powinniśmy być. Na forach da się przeczytać wiele złych rzeczy. Według mnie niektórzy ludzie zbyt usilnie próbują zaistnieć. Nie możemy określić sobotniego występu mianem złego. Tego dnia po prostu byliśmy lepsi od drużyn, które wyprzedziliśmy i tyle - mówi wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Oczywiście do ścisłej czołówki wciąż brakuje nam jeszcze bardzo wiele. Niemniej pojawiło się światełko w tunelu. Faktycznie zdecydowanie poniżej oczekiwań zaprezentowali się Słoweńcy, którzy okazali się największą niespodzianką konkursu, bynajmniej nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Z drugiej strony nie rozumiem umniejszania Polakom, tłumacząc, że wyprzedziliśmy Japonię z 52-letnim Noriakim Kasai w składzie. Przecież reprezentanci tego kraju i tak mieli młodszą drużynę od naszej pod względem średniego wieku - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

Nie schodzi poniżej pewnego poziomu

Liderem Biało-Czerwonych po raz kolejny w tym sezonie okazał się Aleksander Zniszczoł. Z kolei Maciej Kot wypadł zdecydowanie najsłabiej spośród startujących Polaków. - Czapki z głów przed Olkiem, bo indywidualnie znalazłby się na podium. Wykorzystał dobre warunki, co potrafi robić, gdyż skakanie z wiatrem w plecy wychodzi mu już zdecydowanie gorzej. Spisuje się stabilnie i za ten sezon należy go pochwalić - przyznaje ekspert.

- Z drugiej strony nie można powiedzieć, że Maciek marnuje szansę, którą otrzymał od Thurnbichlera. Na przykład w piątek spisywał się świetnie. Pierwsza próba w jego wykonaniu faktycznie była bardzo kiepska. Popełnił błąd przy wyjściu z progu, zaś później znacząco przeszkodził mu wiatr. W drugim skoku pokazał swój aktualny potencjał. Choć Maciek był najsłabszy z Polaków, jego występ nie przekreślił naszych szans na czwartą pozycję. Gdyby pierwszy skok był podobny do drugiego, nie mielibyśmy powodów, by go krytykować - kontynuuje.

Jest o co walczyć

Już w niedzielę o godzinie 16:00 odbędzie się konkurs indywidualny. Rozstrzygnięcia będą niezwykle istotne. - Na Raw Air do kadry wróci Dawid Kubacki, więc siłą rzeczy ktoś zwolni mu miejsce. Będzie nim skoczek, który wypadnie najgorzej. Niewykluczone, że nie zostanie powołane także drugi najmniej skuteczny z Polaków, jeśli w Pucharze Kontynentalnym zabłyśnie Jakub Wolny, co nie jest wykluczone. Nasi reprezentanci doskonale zdają sobie sprawę, że walczą nie tylko o jak najlepszy wynik indywidualny - zauważa działacz.

- Przede wszystkim jednak martwi co innego. Austriacy skakali bez Michaela Hayboecka i Manuela Fettnera, a i tak zaprezentowali się świetnie. Właśnie w tym tkwi przewaga czołowych nacji nad nami. Trenerzy mogą rotować składem i dawać szansę młodzieży, która się nie spala. My nie mamy tego komfortu. To właśnie niepokojący problem - podsumowuje Rafał Kot.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Nie kryje rozczarowania zachowaniem Kubackiego. "Zalewa go frustracja"
- Dlatego Kubacki się przewrócił. "Zupełnie się pogubił"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty