Pod koniec maja Polski Związek Narciarski ogłosił kadry narodowe na sezon 2024/25. W kadrze A skoczków narciarskich znalazł się Kamil Stoch, natomiast przy jego nazwisku pojawił się dopisek "szkolenie zindywidualizowane". O takim rozwiązaniu w mediach spekulowano już od kilku tygodni, a w kwietniu potwierdzał je także PZN.
"Kamil Stoch zwrócił się do Polskiego Związku Narciarskiego, iż chciałby organizować swoje przygotowania do sezonu 2024/2025 pod okiem trenera skupiającego się wyłącznie na jego osobie. Polski Związek Narciarski respektuje prośbę Kamila Stocha i zajmie się stworzeniem ramowych warunków dla indywidualnego przygotowania do sezonu" - brzmiał komunikat.
W piątek, podczas konferencji prasowej w Szczawnicy, wszystko stało się jasne. Stoch do nowego sezonu przygotowywał się będzie pod okiem Michala Doleżala. Dla Czecha jest to zatem powrót do Polski, bo ze skoczkami pracował od 2016 do 2022 roku - najpierw jako asystent Stefana Horngachera, później jako główny trener reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Wiemy też, że do sztabu Doleżala i Stocha dołączą Łukasz Kruczek, który będzie pełnił rolę asystenta, a współpracować będą z nimi również Kacper Skrobot (serwisman) i Łukasz Gębala (fizjoterapeuta).
- Miał to być czas odpoczynku, relaksu, natomiast wynikły pewne sprawy, które trzeba było dopiąć, dograć. To wymagało zaangażowania z mojej strony. Cieszę się, że to wszystko wyszło tak, jak macie okazję zobaczyć. Cieszę się, że Michal Doleżal będzie moim trenerem - przyznał Kamil Stoch podczas konferencji prasowej.
- Wiele rzeczy się na to złożyło. Przede wszystkim rozmowy z prezesem Adamem Małyszem, gdzie prezes sugerował różne rozwiązania - m.in. pracę indywidualną tak, jak on to robił. W tamtym momencie nie do końca miałem otwarty umysł na jakiekolwiek rozwiązanie, byłem zmęczony i trochę zniechęcony. Po kilku dniach spędzonych w domu, po odpoczynku i namowom do podjęcia rękawicy przez swoją żonę, podjąłem taką decyzję. Jeśli mam kończyć karierę, mogę to zrobić na własnych warunkach.
- Walczymy o detale, a żeby je zobaczyć, trzeba pełnego skupienia na jednym zawodniku. Dziękuję prezesowi za wszelką aprobatę, wszelką pomoc. Dziękuję zarządowi Polskiego Związku Narciarskiego za możliwość podjęcia pracy na takich warunkach. Dziękuję też trenerowi Thomasowi Thurnbichlerowi, który nie tylko to zrozumiał, ale też poparł i zaoferował chęć pomocy w czymkolwiek będę potrzebował - dodał.