Atle Pedersen Roensen był zdecydowanie w cieniu swoich doskonale dysponowanych rodaków podczas zimowej inauguracji w Lillehammer. Norweg w konkursach indywidualnych zajął odpowiednio czterdzieste piąte i trzydzieste szóste miejsce, choć w zeszłym sezonie często kwalifikował się do finałowych serii. 24-latek opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o rywalizacji na słynnej Lysgaardsbakken, treningach przed sezonem i planach na najbliższy czas.
- Otwarcie Pucharu Świata było dla Norwegów naprawdę wyśmienite. Wygraliśmy zespołowo konkurs mieszany, trzecie miejsca w zawodach zdobyli Anders Bardal i Anette Sagen, a w niedzielę drugi był Fannemel. Większość z nas skakała daleko, ale moje próby nie były niestety tak dobre, jak tego oczekiwałem. Popełniłem kilka małych błędów, przez co nie mogłem odlecieć wystarczająco daleko. Moim następnym startem będą za dwa tygodnie konkursy Pucharu Kontynentalnego w Ałmatach. Najbliższy czas przeznaczę więc na trening fizyczny i liczę, że wkrótce znów powrócę do PŚ. Jeśli chodzi o norweskie obiekty, to Granasen w Trondheim jest jednym z moich ulubionych, w Vikersund kocham daleko latać, w Oslo jest moja "domowa" skocznia, a w Lysgaardsbakken jest najlepsze do trenowania. Najbardziej lubię jednak Bischofshofen i Zakopane. Moje pierwsze próby na śniegu oddałem w tym roku siódmego listopada w Lillehammer. Wówczas padało i mocno wiało, więc warunki pogodowe nie były zbyt dobre. Mój pierwszy większy sukces? W wieku 16-lat zostałem mistrzem Norwegii wśród juniorów - mówi naszemu portalowi reprezentant Państwa Fiordów.
Trzeba przyznać, że po mocnym otwarciu "Wikingów" w PŚ Atle Pedersena Roensena czeka trudna walka o miejsce w podstawowym składzie Norwegów na zmagania najwyższej rangi. Alexander Stoeckl ma w czym wybierać...
Maciej Mikołajczyk, SportoweFakty.pl