Jedyny taki medal. O trzecim miejscu Piotra Fijasa na MŚ w lotach w Planicy

Nie dał rady Adam Małysz, nie udało się jak dotąd Kamilowi Stochowi. Zaledwie raz Polak zdobył medal mistrzostw świata w lotach - tej sztuki dokonał Piotr Fijas w Planicy w 1979 roku.

Życiowy sukces najlepszego polskiego skoczka lat osiemdziesiątych był zupełnie niespodziewany. 20-letni zawodnik stał dopiero na progu swojej udanej kariery międzynarodowej. W Planicy miało go... nie być, podobnie jak Stanisława Bobaka, który również wystąpił na tamtych mistrzostwach. W tamtych czasach zawody w lotach narciarskich rozgrywano dość rzadko - światowa czołówka mierzyła się na największych obiektach  głównie przy okazji czempionatu globu, czyli zwykle co dwa lata. Zarówno Fijas jak i Bobak nie mieli na koncie udziału w ani jednym konkursie tego rodzaju, co zaowocowało decyzję o niewysłaniu naszej reprezentacji do Planicy.

Był jednak ktoś, kto wbrew działaczom sprawił, że polski duet jednak pojechał na mistrzostwa. Tadeusz Kołder, trener naszej kadry, wierzył w możliwości Fijasa oraz Bobaka i w pojedynkę zadecydował, że wraz ze swoimi podopiecznymi jednak uda się do Planicy. Czas pokazał, że decyzja była doskonała, bo zaowocowała medalem.

Ówczesna Velikanka nie była takim samym obiektem jak ten, który znamy dziś. O lotach na 200 i więcej metrów można było pomarzyć - na treningu przed zawodami został wyrównany rekord świata, który wynosił wówczas 179 metrów. Rezultaty nawet o 20 metrów gorsze były już czymś naprawdę godnym uwagi.

Piotr Fijas dobrze rozpoczął pierwszy dzień konkursu - 149 metrów dawało miejsce na przełomie pierwszej i drugiej dziesiątki. Kolejna próba była gorsza, ale Polakowi sprzyjał ówczesny regulamin. Podczas zawodów oddawano trzy skoki, ale liczone były tylko dwa najlepsze. Świetny trzeci wynik - 166 metrów - sprawił, że naszemu reprezentantowi "zapomniano" wcześniejszy słabszy wynik. Co więcej, jego łączna nota z pierwszego dnia dawała trzecie miejsce. Lepsi byli tylko Axel Zitzmann i Armin Kogler. Drugi z Polaków, Stanisław Bobak, był czternasty.

Postawa naszego skoczka z miejsca stała się sensacją dnia. Przed Fijasem był jednak jeszcze drugi konkurs, więc kwestia medalu pozostawała sprawą otwartą. A jednak, drugiego dnia Polak znowu rozkręcał się ze skoku na skok i po raz kolejny zajął trzecią pozycję. Łączna nota z obydwu konkursów również dała mu trzecie miejsce i tym samym brązowy medal mistrzostw świata. Sukces ten był absolutnie niespodziewany, ale jednocześnie zasłużony, wszak Fijas skakał równo i dobrze przez całe zawody. To samo można zresztą powiedzieć o pozostałych medalistach - triumfował Kogler przez Zitzmannem. Stanisław Bobak był ostatecznie dwudziesty pierwszy.

Czas pokazał, że Piotr Fijas na dobre dołączył do szerokiej czołówki i stał się specjalistą od lotów narciarskich. Medalu już nie zdobył, ale na mistrzostwach świata w tej konkurencji w czołowej dziesiątce plasował się jeszcze w Tauplitz i Oberstdorfie. Błyszczał również w Pucharze Świata - na mamucim obiekcie w Vikersund potrafił bić rekord skoczni i wzbudzać entuzjazm widowni. Swoistą klamrą w jego bojach z największymi obiektami świata było pożegnanie z Velikanką - osiem lat po swoim debiucie i medalu z 1979 roku raz jeszcze błysnął w Planicy, gdzie pobił rekord świata. Wynik 194 metry przetrwał aż siedem sezonów.

Minęło wiele lat, a Piotr Fijas do dziś jest jedynym polskim medalistą mistrzostw świata w lotach narciarskich.

Apoloniusz Tajner: Polscy skoczkowie małymi kroczkami dochodzą do formy

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)